Paweł Demirski dla „Polityki”: Wychowałem się na blokowisku jak Nawrocki. Przemoc to część naszego dziedzictwa | Trzeba robić crossovery

polityka.pl 1 dzień temu
Zdjęcie: Piotr Skórnicki / Agencja Wyborcza.pl


Podziały są na całym świecie, to jest duch czasów. Ale na przykład na planie filmowym pracuje mnóstwo osób, o różnych poglądach, i jakoś dają radę i pracować, i siedzieć razem na przerwie w barobusie – mówi scenarzysta Paweł Demirski przed premierą serialu „Aniela” Netflixa. ANETA KYZIOŁ: – W swoich spektaklach stawialiście z Moniką Strzępką przez lata diagnozy polskiej demokracji. Wasze „K.” z poznańskiego Teatru Polskiego sprzed prawie dekady działo się choćby podczas nocy wyborczej, a bohaterowie byli wzorowani na Kaczyńskim i Tusku. Co się wydarzyło w ubiegłą niedzielę?
PAWEŁ DEMIRSKI: – Miałem taką intuicję już jesienią, iż wygra Nawrocki, bo to był idealnie dobrany kandydat. Też z taką myślą, żeby w drugiej turze na niego zagłosował rosnący już wtedy elektorat Konfederacji. To było od początku obliczone na długi marsz i ten długi marsz w efekcie dotarł tam, gdzie miał dotrzeć. Ten męski, maczystowski wizerunek Nawrockiego, z boksem, ustawkami, kibolstwem, ze znajomością z ludźmi z miasta – to działa na wyobraźnię męskiego młodego elektoratu, internetowej manosfery. Ale choćby bez tego kontekstu, jak się patrzyło na zestawienie Nawrockiego z Trzaskowskim – człowiekiem potwornie zmęczonym, który wyglądał przez większość kampanii, jakby nie miał siły i ochoty brać w tym wszystkim udziału... Swoje zrobiły też media, które ciągle powtarzają, iż Polska jest podzielona.

A nie jest?
A może już nie trzeba tego mówić? A może ona wcale nie jest taka podzielona albo można nazwać nowe linie podziału, zmienić dynamikę, kierunki? Dlaczego liberałowie choćby nie próbują rozmawiać z polską wsią? Tak jakby nie umieli sobie wyobrazić, co to są za ludzie, jakby nie mieli z nimi żadnego kontaktu. A przecież wieś w 2023 r. dawała sygnały, iż rezygnuje ze stawiania na PiS. Kolejna rzecz – szkoły. Mam 16-letnie dziecko, więc wiem, jak to wygląda. Toczy się jakieś idiotyczne walki o kanony lektur, ale już nie o program takich przedmiotów, jak biznes i zarządzanie, gdzie uczy się tylko neoliberalnych, wolnorynkowych reguł, czy HiT, gdzie się wkłada uczniom do głów konserwatywną wizję historii i współczesności jako normę.

Idź do oryginalnego materiału