Papier jest cierpliwy
1
Wydanie własnej książki skłania do wielu refleksji. Na jedne jest zdecydowanie za późno, na inne dopiero przyjdzie pora. Między innymi, za późno człowiek się dowiaduje, iż nie wszystko, co napisał, należy wydać. Mniej więcej po drugiej, trzeciej wydanej książce już wie, iż kolejna książka winna być w mniejszym formacie, w zdecydowanie mniejszej objętości z naciskiem na większą jakość tego, co się chce wydrukować. Merytoryczną i edytorską. Inaczej mówiąc należy ciąć. Koszty i teksty. Kiedy już człowiek wyda książkę, a nie daj Boże wyda za jednym zamachem cykl kilku książek nie oglądając się na koszty i nie zważając na objętość treści, jak nie przymierzając piszący te słowa, wtedy dowiaduje się, iż nie miał pojęcia ile książki ważą oraz jaką zajmują objętość. Dociera to do niego dopiero wtedy, gdy po odebraniu książek z drukarni bolą go plecy, nogi i ręce, a w domu nie można swobodnie przejść z pokoju do pokoju, by się nie potknąć o książki. jeżeli człowiek ma talent i napisał dobre książki, a do tego ma szczęście i duże grono znajomych, może liczyć na to, iż owe książki upłynni. Jednak wielu osobom talent i przywołane tu szczęście nie dopisuje i to właśnie wtedy człowiek dowiaduje się, iż wydanie własnej książki to jednak ryzyko, a cały proces wymaga nie tylko kasy ale przede wszystkim cierpliwości. Pisząc ten felieton, siedzę w dużym pokoju, gdzie szczęśliwie składowiska książek nie urządziłem. Jednak zerkam w tamtą stronę i tylko jedna myśl mnie nurtuje. Czy miałem szczęście i wystarczająco duże grono znajomych, którzy cenią moją twórczość? Z czasem się okaże, szczególnie iż jestem cierpliwy.
2
Jestem cierpliwy. Może dlatego, iż nigdy nic mi nie przychodziło łatwo. Z tego powodu nauczyłem się czekać. Pierwsza moja książka, wydana drukiem osiem lat temu, po trzydziestu kilku latach pisania, rozeszła się błyskawicznie. Może dlatego, iż była wyborem wierszy, w małym formacie i w małej objętości, czyli taka akurat do kieszeni i na pół godzinki czytania. Od jakiegoś czasu popyt na poezję, w porównaniu do popytu na prozę, a dokładniej na słabą acz dobrze zareklamowaną beletrystykę, jest znikomy. Spoglądam na kartony w mieszkaniu i już wiem, iż tym razem będzie z tym większy problem. Raz, iż format i objętość jest większa, to jeszcze ten powszechny brak cierpliwości, objawiający się nierealnym oczekiwaniem otrzymania wszystkiego tu i teraz, od ręki. Obojętnie czy chodzi o zakupy w markecie, czy jakąkolwiek chwilową przyjemność. Jednak ci, dla których czytanie książek, a szczególnie w wydaniu papierowym, to przyjemność, są jednak w zdecydowanej mniejszości. Można by o tym napisać felieton, opowiadanie. Ba, można choćby napisać całą powieść, tylko kto by to czytał. Nikt lub prawie nikt nie ma tyle cierpliwości. Szczególnie w czasach, gdy przeciętny Czytelnik czyta głównie w Internecie, a i tam jedynie nagłówki. Mniej wymagającym wystarczają paski w serwisach. Składam to wszystko na brak cierpliwości, choć dobrze wiem, iż przyczyn tego stanu rzeczy jest wiele. Jednak, obojętnie jaką przyczynę bym tu przywołał, większość z Czytelników do tego miejsca choćby nie dotrze, bo czytając straci cierpliwość. Co innego papier. Ten jest mistrzem cierpliwości. I nie tylko. Jako papiernik i poligraf z wykształcenia, zakochany w papierze acz mający świadomość powszechniejącego trendu wirtualizacji przekazu, nie chcąc przedłużać Państwu tej lektury, sparafrazowałem Hymn o miłości i oddałem papierowi to, co jemu należne.
3
Papier cierpliwy jest, łaskawy jest. Możesz na nim napisać cokolwiek zechcesz. Możesz dać komuś do przeczytania to, co na nim zapisałeś. jeżeli zechcesz, możesz papier podrzeć i wyrzucić bądź spalić, a popiół z niego i słów na nim zapisanych na wiatr rzucić. Papier nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą, bo swym papierowym bytem jest jedynie nośnikiem słowa i jemu ustępuję miejsca w owych peregrynacjach, bo słowo, wiadomo… czasem zazdrości, szuka poklasku i unosi się pychą. Papier nie dopuszcza się bezwstydu, cokolwiek bowiem na siebie przyjmie i odda czytającemu, jakiekolwiek by było, nie jego jest a tego, który słowa na papierze zapisał. Papier nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego, nie cieszy się z niesprawiedliwości; jedynie czasem daje miejsce słowom poszukującym, słowom gniewnym, pamiętliwym, oceniającym niesprawiedliwie. Papier współweseli się z prawdą, choć tak rzadko bywa, iż słowa na nim zapisane są prawdziwe. Papier wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma. Znosi bez różnicy każde zapisane na nim słowo, w słowo zapisane wierzy, bo innego nie zna, w słowie pokłada nadzieję, bo niezapisany jest jedynie umarłym drzewem. I tylko jedno mi w tej opowieści o papierze, co się z Hymnu o miłości wywiódł, nie pasuje. Nie przetrzyma wszystkiego. Choćby był zapisany najlepszymi, najbardziej wartościowymi i najmądrzejszymi ze słów zostanie złożony jako ofiara całopalna na stosie barbarzyńców. I dlatego wołam w imieniu papieru i własnym. Czytajcie książki. Papierowe. Z miłości do papieru także.
Bydgoszcz, 20 czerwca 2025 r.,
© Wojciech Majkowski