Na cmentarzysku szklanych negatywów.
Nasze nowo muzyczne radary już dawno temu wyłapały urok i wyjątkowość fińskiego projektu Paavoharju. Sięgnąłem do archiwum Nowej Muzyki i odnalazłem recenzję Filipa Szałaska, który pisał o drugim albumie Finów „Laulu Laakson Kukista” wydanym w 2008 roku przez Fonal Records. Ja z kolei w ubiegłym roku opisałem wspólną płytę Paavoharju i Joose Keskitalo zatytułowaną „Happiness”. Ten znakomity materiał trafił również na moją listę ulubionych wydawnictw 2022 roku.
Paavoharju założyli w 2005 roku dwaj bracia Lauri i Olli Ainala i jeszcze w tym samym roku opublikowali debiutancki album „Yhä hämärää” w Fonal Records. Trzeci ich krążek „Joko sinä tulet tänne alas tai minä nousen sinne” ukazał się w 2013 roku. I trzeba było czekać aż osiem lat na nowe długogrające wydawnictwo Paavoharju „Kastoin Sulkaa Kuulla” (Fonal Records / Helmi Levyt, 2021). W przerwach pomiędzy kolejnymi płytami grupa nie zapadała się pod ziemię, ale była aktywna choć na swoich zasadach i wypuszczali różne EP-ki, kompilacje czy choćby książkę „Tuote” (Svart Records, 2018).
W tym roku ujrzał światło dzienne piąty studyjny longplay Paavoharju „Yön mustia kukkia” (w tłumaczeniu „Czarne kwiaty nocy”), który już na poziomie okładki wywołuje dozę tajemniczego niedopowiedzenia i według mnie są to słuszne odczucia, kiedy głębiej zanurzymy się w historię powstawania tych kompozycji. Wczesną zimą 2021 roku Lauri Ainala odkrył cmentarzysko szklanych negatywów pod opuszczonym i zniszczonym budynkiem znanym jako dom Solmu, ale skutki erozji odcisnęły swoje ślady na szklanych płytkach liczących prawie sto lat. Wiele z nich bezpowrotnie utraciło obraz, a na niektórych wpływ czasu namalował upiorne i powidokowe postaci. Niemniej ten fakt zainspirował członków Paavoharju do przełożenia tych wrażeń na sferę dźwiękową.
Wracając jeszcze do okładki należy wspomnieć, iż stworzyła ją artystka wizualna Sini Kosonen. To, co udało się jej wydobyć ze szklanych negatywach uchwyciła dzięki różnych soczewek powiększających i zniekształcających, tworząc melancholijną i upiorną atmosferę trafnie korespondującą z muzyką.
Kolejną warstwą kształtującą „Yön mustia kukkia” jest odkrycie przez Ainala nagrań, które uważał za zniszczone dwadzieścia lat temu, a są to oniryczne wiersze czytane przez Jenni Yaber i wyśpiewane przez Mimosę Virtanen, a ich fragmenty można usłyszeć chociażby w otwierającym płytę utworze „Unohtaa”.
W innych kompozycjach słychać też wyjątkowy śpiew Anniiny Saksy – nie od dziś związanej z Paavoharju – znanej też z takich przedsięwzięć jak Anniina Auf, Mansion, Dislocations, Ruissalo Amping czy solowego albumu Lauriego Ainala.
Znakomite wejście w eteryczny śpiew Saksy wprowadza fragment „Haihtuu”, który mógłby być częścią ścieżki dźwiękowej do fińskiego westernu zanurzonego w mrocznych scenach zaplątanych w leśną gęstwinę partii skrzypiec Teemu Eeroliego. Saksa napisała też większość tekstów na „Yön mustia kukkia” (słowa do tytułowej kompozycji z kolei wymyśliła ośmioletnia córka Ainala, Leppä), a cały materiał został nagrany w różnych częściach Finlandii, ale już dopieszczony w Savonlinnie (miasto położone w południowo-wschodniej kraju), na starym komputerze stacjonarnym Ainala i ponad 20-letnim oprogramowaniu, takim jak ModPlug Tracker i Cool Edit. Oprócz Ainali producentami są Rautavaara i Olli Aarni. Część szumów i różnych odgłosów jakie są słyszalne w poszczególnych utworach wydobyto ze szklanych negatywów przekształconych następnie w dźwięk.
Hipnotyczna elektronika zachęca do tanecznego pulsu w „Pyhään aukiopaikkaan”, który niespodziewanie zwalnia zamieniając się w ambientową amebę w postaci kapitalnej kompozycji „Maailma jota ei ole”, jednej z moich ulubionych ostatnich tygodni. To dosyć krótka miniatura i aż prosi się o jej rozwinięcie! W „Unen poika” pojawiły się piękne głosy Joose Keskitalo, Johannesa Pitkänena oraz Toni Kähkönen. Wszystkich ich znamy z poprzednich produkcji Paavoharju. Kolejne niezwykłe minimalistyczne nagranie to „Taas pyörteisiin eksyn” będące miksturą brzmień fortepianu, elektroniki i wokaliz na poziomie Kate Bush czy Elizabeth Fraser z Cocteau Twins.
Operowa amplituda zmieszana z westernową fino-americaną w obiektywie surowych kadrów Aki Kaurismäkiego znajduje doskonałe odbicie w „Yön mustia kukkia”. Wspomniany klimat Cocteau Twins oraz Islaji ze szczyptą The Knife można odnaleźć również w pochłaniającej kompozycji „Marian kierto”. Paavoharju nie zapomnieli też o czymś, co jest wpisane na stałe w ich hauntologiczny rys: field recording i gęsta hip-hopowa rytmiczna ciecz. Oba składni buzują w nagraniu „Rasia”, a jeden z nich znalazł podskórne ujście w pięknym „Jää”, gdzie faluje odrealniona hip-hopowa żyła. Ambientowo-eksperymentalny „Fosforihohteinen luuranko” jest zaś bliższy obrazom z filmów Davida Lyncha, choć szukałbym też skojarzeń na polskim gruncie i wskazałbym OBUH-ową elektronikę Za Siódmą Górą i aurę z albumu „Rogalów – Piosenki ku pokrzepieniu serc”.
W najdłuższym fragmencie z całej płyty „Solmu ajassa” przelewa się w swoim tempie smolista fala grząskiej elektroniki z trip-hopową esencją i hipnotycznymi wokalizami, które głaszczą zmysły z jeszcze większą delikatnością w zamykającym całość „13”.
„Yön mustia kukkia” domyka fonalową trylogię i jest zbiorem kompozycji nie z tego świata (trawestując słowa Wojcka Czerna), przy których rożne światy ulegają rozwarstwieniu. To impresjonistyczny teatr rozgrywający się pod powiekami, a kiedy indziej w labiryntycznej wyobraźni ciemnych, omszałych i bujnie zarośniętych korytarzy. Kto się zaplącze, niech nie lamentuje, a wręcz przeciwnie – uraduje, bo właśnie wpadł w objęcia jednej z najlepszych płyt tego roku.
Fonal Records | wrzesień 2023
Strona Facebook Paavoharju: www.facebook.com/paavoharju.savonlinna Strona Fonal Records: www.fonal.com Strona Facebook: www.facebook.com/FonalRecords