P.O.D.: „Świat bardzo potrzebuje prawdy” #wywiad

rockmetalnews.pl 3 godzin temu

P.O.D. to amerykańska grupa, która od lat cieszy się niesłabnącą popularnością na całym świecie. W swojej muzyce zespół łączy wiele gatunków, a wokalista, Sonny Sandoval, traktuje sztukę jako przekaz wielu ważnych, życiowych treści. O nowej płycie zespołu, „Veritas”, książce „Son of Southdown”, wierze, prawdzie i muzyce reggae Sonny opowiedział w poniższym wywiadzie. Zapraszamy do lektury!

Witaj Sonny. Jak ci mija dzień?

Sonny Sandoval: Cześć. Dzięki, iż pytasz. Jest pięknie. Każdy dzień jest dla mnie piękny i wartościowy.

Wyruszacie pod koniec marca w dużą trasę koncertową po Europie z zespołami Godsmack i Drowning Pool. Dla wielu fanów to niepowtarzalna okazja, aby zobaczyć trzy legendarne zespoły razem na scenie. Jak wyglądają przygotowania do tych koncertów u ciebie i twoich kolegów z zespołu?

Sonny: Dla mnie ta trasa to bardzo duże i ważne wydarzenie. Godsmack są na scenie już od bardzo dawna, podobnie jak my. To dla nas duże wyróżnienie, iż poprosili nas o to, abyśmy zagrali z nimi serię koncertów. Z Drowning Pool również znamy się od wielu lat. Długi czas nie mogliśmy zagrać w Europie, ze względu na pandemię Covid. Na pewno będzie świetnie i będziemy się dobrze bawić. To będą niesamowite wieczory pełne rocka.

Czy szykujecie jakieś niespodzianki dla fanów w związku z tymi koncertami?

Sonny: Nie planujemy niczego szczególnego. Zagranie trasy koncertowej w Europie dla zespołów z USA to bardzo duży koszt finansowy. Dlatego nie planujemy nic wyjątkowego. Na tej trasie zagramy mniej więcej czterdzieści pięć-pięćdziesiąt minut. Jesteśmy zespołem, który po prostu wychodzi na scenę i gra utrzymując cały czas kontakt z publicznością. jeżeli publiczność stoi z telefonami i nagrywa, to w porządku. Nie mam z tym problemu. jeżeli ktoś chce się bawić i skakać pod sceną, to również świetnie.

Rozumiem zatem, iż nie masz większego problemu z wyciągniętymi w górę telefonami na koncertach?

Sonny: Nie. Zdaję sobie sprawę, iż tak dziś wygląda świat. jeżeli idę na jakikolwiek koncert to robię jedno lub dwa zdjęcia na pamiątkę, iż byłem na danym wydarzeniu. Młodsze pokolenie obserwuje dziś świat przez pryzmat telefonu. Ja jestem ze starej szkoły i idę na koncert dlatego, iż kocham dany zespół. Nie muszę tego dokumentować w żaden sposób. Chcę poczuć koncert w stu procentach jako fan, chcę zobaczyć jak zespół przeżywa i bawi się muzyką. Stanie z telefonem w górze i nagrywanie to dla mnie strata czasu.

Promujecie w tej chwili swój najnowszy album o tytule „Veritas”. Po łacinie to słowo oznacza „Prawdę”. Zakładam, iż ten tytuł i zawartość płyty są dla ciebie bardzo symboliczne?

Sonny: Sztuka w szerokim rozumieniu jest bardzo subiektywna. Wiele osób może spróbować tej płyty i stwierdzi, iż jest bardzo mroczna i posępna. Oczywiście na pierwszy rzut oka wygląda to tak, jak wygląda, ale ja widzę zupełnie coś innego. Z treści tej płyty bije smutek, tragedia, ale również nadzieja. Za tą nadzieją jest tytułowa prawda. Myślę, iż świat bardzo potrzebuje prawdy, szczególnie w dzisiejszych czasach. Dlatego poza muzyką jest tu również bardzo symboliczna okładka przedstawiająca dziewczynkę, która nie ma oczu, czyli nie widzi nie tylko fizycznie, ale również nie dostrzega tego, co jest prawdziwe. Jej niewinność została skradziona, nie ma nadziei, nie ma życia. Można to odebrać na wiele różnych sposobów, ale wszystko, co mogliśmy zrobić jako twórcy to być maksymalnie szczerzy w naszej muzyce.

Przyznam, iż gdy po raz pierwszy zobaczyłem okładkę „Veritas” to poczułem dreszcz niepokoju, ponieważ postać na pierwszym planie wygląda jakby była opętana.

Sonny: O to chodzi. Chcieliśmy poruszyć odbiorcę, przyciągnąć uwagę i skłonić do myślenia. Chcemy, żeby każdy zadał sobie pytanie o prawdę i to czym dla niego jest. To właśnie powinna robić muzyka i ogólnie sztuka – prowokować do myślenia. Chcemy, żeby słuchacz zadał sobie pytanie, poszukał samodzielnie i odnalazł głębsze znaczenie w tym, co prezentujemy.

Nawiązując do tytułu płyty mam dosyć filozoficzne pytanie: Czy prawda była zawsze obecna w twoim życiu?

Sonny: Prawda istnieje i czasami nie chcemy jej znać. Jestem człowiekiem głębokiej wiary i gdy staję twarzą w twarz z prawdą, to muszę ją przyjąć i żyć zgodnie z nią, co nie zawsze było łatwe. Wiele osób często odwraca wzrok i uważa, iż jej nie ma. Muszę dokonywać wyborów. Prawda mówi mi kim jestem. Dzięki Bogu, Jego miłosierdziu i łasce, mogę sobie poradzić z przeciwnościami.

Dziś często ludzie unikają prawdy chowając się za zasłoną iluzji i kłamstw.

Sonny: Dokładnie tak. Ludzie czują się komfortowo, gdy nie biorą odpowiedzialności za swoje życie i czyny. jeżeli myśli się w ten sposób, to można sobie i komuś zrobić ogromną krzywdę i zniszczyć całe życie bez konsekwencji. To droga donikąd. Uważam, iż moje życie jest po coś. Chcę się nim cieszyć z dobrymi ludźmi i tworzyć dobre rzeczy, takie jak muzyka.

Zgadzam się z tym, co mówisz. Wracając do tematu płyty, występując na nim znakomici ludzie jak Tatiana Shmailyuk z zespołu Jinjer i Randy Blythe z Lamb of God. Jakie były okoliczności zaproszenia tych konkretnych osób?

Sonny: Zaczęło się od tego, iż jesteśmy ich ogromnymi fanami ich talentu i muzykalności. Oprócz Tatiany i Randy’ego na płycie zaśpiewał też Cove Reber z zespołu Saosin. On wniósł sporo młodzieżowej energii do naszej muzyki i utwór „This Is My Life” z jego udziałem należy do moich ulubionych. Tatiana jest fantastyczną osobą i bardzo mocno wspieram ją i jej kolegów ze względu na bardzo trudną sytuację na Ukrainie. Z Randym zaprzyjaźniliśmy się już lata temu i powiem ci, iż to jeden z najsłodszych gości jakich znam. On kocha wszystkie rodzaje muzyczne i bez wahania przyjął propozycję zaśpiewania na naszym nowym albumie. Wielu ludzi było zszokowanych jego obecnością u nas, ale na tym polega piękno sztuki. Na przekraczaniu granic.

Nasza rozmowa zbiega się również z premierą twojej książki „Son of Southdown – My Life Between Two Worlds”. Mam wrażenie, iż nie jest to tylko zwykła biografia.

Sonny: Tak. Ta książka to historia mojego życia w której poruszam bardzo wiele tematów: Od dzieciństwa w rodzinie imigrantów, dorastania, relacji koleżeńskich i przyjacielskich, wielu trudności jak choroba i śmierć mojej mamy, do odkrycia mojej wiary oraz wieloletniej pracy w zespole. Poświęcam też fragment mojemu małżeństwu i dzieciom. To historia, która kończy się w 2019 roku, tuż przed wybuchem pandemii. Są w niej momenty radosne jak i historie pełne życiowych błędów. Wszystko, co w niej opowiedziałem dotyczy tego, o czym rozmawialiśmy wcześniej: Moja wiara jest moją prawdą i nie ma niczego na tym świecie, co mogłoby tym zachwiać.

Ciekawym zbiegiem okoliczności jest to, iż Randy Blythe też niedawno wydał książkę.

Sonny: Tak! Muszę coś o tym napisać, bo niedawno Randy wysłał mi egzemplarz. Na pewno pojedzie ze mną na trasę koncertową do Europy i przeczytam ją bardzo szybko.

Jakiś czas temu w San Diego ustanowiono Sonny Sandoval Day, czyli dzień na twoją cześć. Jak zareagowałeś na tę informację?

Sonny: Po prostu się rozpłakałem. To było coś niesamowitego. Siedziałem, zalewałem się łzami i byłem całkowicie zaskoczony. Zaczęło się od tego, iż zorganizowałem koncert charytatywny dla żony mojego przyjaciela, która była bardzo chora. A później władze miasta San Diego dały mi coś takiego jak własny dzień. Do dziś jest to dla mnie czymś niesamowitym i będę im za to wdzięczny do końca życia.

Chciałem zapytać cię też o twój projekt w klimatach muzyki reggae. Jak zaczęło się twoje zainteresowanie tym gatunkiem?

Sonny: Uwielbiam muzykę reggae. Dorastałem w domu w którym było mnóstwo rock’n rolla. Gdy byłem nastolatkiem i zacząłem odkrywać muzykę na własną rękę, jednymi z gatunków, które mocno mnie zainteresowały były właśnie reggae i hip-hop. Trochę później pokochałem muzykę punk i hardcore. Do dziś w muzyce reggae jest coś, co sprawia, iż czuję się wyjątkowo dobrze i spokojnie. Podczas przerwy w koncertach przez pandemię miałem czas, aby móc trochę poeksperymentować z brzmieniami w tym gatunku. Stworzyłem sobie sieć kontaktów z muzykami reggae z całego świata, zacząłem pisać teksty do ich muzyki. Cały czas jestem otoczony tą muzyką, ale siłą rzeczy, P.O.D. ma pierwszeństwo. Mam jednak plan, aby sfinalizować ten projekt w niedługim czasie.

Na koniec chcę cię zapytać o najprawdopodobniej najpopularniejszy utwór P.O.D. – Youth of The Nation. Jak bardzo popularność tej piosenki wpłynęła na wasz zespół?

Sonny: Faktycznie mamy w naszej dyskografii kilka utworów, które stały się swego rodzaju hymnami. Absolutnie nie było tak, iż planowaliśmy w danym momencie stworzyć utwór, który miał stać się hitem. To po prostu się stało. Utwór o którym wspomniałeś jest swego rodzaju świadectwem z którym utożsamia się bardzo wielu ludzi. Graliśmy koncerty na całym świecie i choćby w miejscach, gdzie język angielski nie jest bardzo popularny, fani pod sceną śpiewają ten utwór. To poruszające doświadczenie.

Dziękuję ci bardzo za rozmowę, Sonny. Życzę powodzenia na trasie koncertowej i we wszystkich twoich projektach. Wszystkiego dobrego!

Sonny: Również ci dziękuję. Dla ciebie również wszystkiego dobrego!

Idź do oryginalnego materiału