Oxia – Aelle

nowamuzyka.pl 2 tygodni temu

Daleko od korzeni.

Początki francuskiego techno w pierwszej połowie lat 90. to oczywiście przede wszystkim Paryż, klub Rex i Laurent Garnier – ale nie tylko. Mniej więcej w tym samym czasie w odległym od stolicy kraju Grenoble bakcyla nowej muzyki klubowej złapali Michel Amato i Oliver Raymond. Pierwszy przybrał pseudonim The Hacker, a drugi Oxia i zaczęli tworzyć własne nagrania. Aby je wydawać powołali w 1998 roku wytwórnię Good Life. Choć sporo ich produkcji trafiło do jej katalogu, obaj okazali się na tyle płodni, iż obdzielali nimi również inne tłocznie.

Oxia nie spieszył się z debiutanckim albumem. „24 Heures” ukazał się bowiem dopiero w 2004 roku. Krążek zawierał stylowe electro i techno o wyraźnie detroitowym rodowodzie. Z czasem muzyka francuskiego producenta zaczęła jednak nabierać coraz bardziej mainstreamowego charakteru. Miało to jednak wymierne korzyści: jego utwory trafiły do katalogów takich firm, jak Kompakt, Tsuba czy InFiné. Ta ostatnia wydała drugi album Oxii – „Tides Of Mind” w 2012 roku – i był już to bardzo wygładzony i melodyjny zestaw.

W ostatnich latach Francuz powołał do życia wraz z Nicolasem Masseyeffem nową wytwórnię – Diversions Music. Jej nakładem ukazało się jego siedem EP-ek, które podkręciły popularność artysty. Największy swój hit oddał on jednak wytwórni Sapiens – to utwór „Domino” z 2017 roku, który do dziś dorobił się ponad 100 milionów odtworzeń w serwisach streamingowych. Ten triumf sprawił, iż dwa lata później występ Oxii na żywo dla CERCLE obejrzało w internecie w ciągu jednego dnia aż milion widzów. Podsumowaniem tych doświadczeń jest trzeci album twórcy – „Aelle”.

OXIA · Aelle

Pierwsza część zestawu to niespieszny tech-house w kolońskim stylu, łączący sprężyste bity z tęsknymi klawiszami i eterycznymi wokalizami („On The Trip”). Segment ten puentuje nostalgiczna ballada – spokojne downtempo z wokalnym udziałem Hen Wen („Calling The Sun”). Potem muzyka skręca powoli w stronę bardziej energetycznego progressive house’u, momentami żywcem przypominając słynne „Children” Roberta Milesa, ze względu na melancholijne partie piano („Aelle”). Najlepszy utwór rozbrzmiewa na koniec – to dynamiczny „Faces” z udziałem Nicolsa Masseyeffa, przywołujący dawne inspiracje Francuza rodem z Detroit.

Generalnie materiał z „Aelle” słucha się bezboleśnie – ale niestety nie jest to coś porywającego. Większość nagrań z płyty jest do siebie nazbyt podobnych. Przy ograniczonej pomysłowości ich twórcy, już po kilku utworach album staje się nudny. Jak przystało na Francuza, wszystkie kompozycje są mocno melodyjne, nie są to jednak jakieś wyszukane melodie. Najmocniejszym punktem krążka jest melancholijny nastrój, dzięki czemu „Aelle” może stanowić nienachalny soundtrack do jesiennych wieczorów. Sięgnąć poń jednak powinni tylko słuchacze mainstreamowej muzyki tanecznej, wręcz z pogranicza EDM-u. Daleko oddalił się Oxia od swych korzeni.

Diversions Music 2025

www.facebook.com/diversionsmusic

www.oxia-dj.com

www.facebook.com/OXIA.official

Idź do oryginalnego materiału