Poznaliśmy się, gdy Piotr od trzech lat był już rozwiedziony. Jednak nie potrafił przeciąć relacji ze swoją byłą żoną. Była młoda i niedojrzała do małżeństwa, ale nie chciała go puścić. Rozstali się w napiętej atmosferze, z wzajemnymi pretensjami. Ich codzienne, długie rozmowy telefoniczne były pełne kłótni i wyrzutów. Piotr bardzo się tym przejmował, a po takich rozmowach unikał mnie przez długie godziny.
Mieli wspólnego czteroletniego syna, który czasem gościł u nas. Piotr często opowiadał o swojej byłej jako o wspaniałej gospodyni domowej, która ćwiczy i ma świetny gust. Czułam się przy tym mało ważna, wręcz niewidzialna.
Teściowa także przeżywała całą sytuację. choćby zamieniła swoje mieszkanie na mniejsze, by uniknąć rozwodu syna. Mimo to potrafiła mnie wciąż nazywać imieniem poprzedniczki. Starałam się nie brać tego do siebie, wiedząc, jak wielki to dla niej stres.
Po pewnym czasie dowiedziałam się, iż jestem w ciąży. Piotr z niepewną miną poprosił mnie o rękę. Wzięliśmy ślub cywilny bez żadnej uroczystości. Marzyłam o weselu, ale on ani razu choćby o tym nie wspomniał.
Najbardziej zabolały mnie zdjęcia z jego poprzedniego ślubu – w jego oczach było szczęście. Na naszych fotografiach – tylko wymuszony uśmiech i zmęczenie. Wtedy po raz pierwszy dotarło do mnie, iż on mnie nie kocha. Że tego uczucia między nami nie ma.
Nasze życie przypominało bardziej przyjaźń niż małżeństwo. A jego była żona wciąż wisiała nad nami jak cień. Ciągłe pretensje z jej strony skończyły się dopiero, gdy wyszła za mąż po raz drugi.
Jednak wtedy Piotr się odsunął. Przestał spędzać czas z rodziną, oddalił się od dzieci. A ja przez cały czas ciągnęłam ten wózek, który nazywaliśmy małżeństwem.
Po ośmiu latach, gdy wszystko stało się rutyną, jego była znów się pojawiła. I – ku mojemu zaskoczeniu – była jeszcze piękniejsza niż wcześniej. Zadzwoniła, mówiąc, iż muszą się pilnie spotkać.
Piotr szykował się na to spotkanie jak na randkę życia. Gdy wrócił, był poruszony i od razu zaczął mówić o rozwodzie. Nie wiem teraz, co robić. Z jednej strony nie chcę kończyć naszego stabilnego, choć chłodnego życia rodzinnego. Z drugiej strony wiem, iż on nie kocha mnie ani naszych dzieci. Brakuje mi uwagi, troski, szacunku. A jednak – wciąż go kocham. I bardzo trudno mi go puścić wolno.