"The Brutalist" to dramat historyczny wyreżyserowany i napisany przez Brady'ego Corbeta ("Trzynastka" i "Zły dotyk"), który jest wieloletnią kroniką życia urodzonego na Węgrzech żydowskiego architekta, Laszla Totha. Po zakończeniu II wojny światowej mężczyzna przeprowadza się wraz z żoną do Stanów Zjednoczonych. Z czasem okazuje się, iż "amerykański sen" wcale nie jest taki piękny.
Główną rolę u Crobeta zagrał Adrien Brody, laureat Oscara za "Pianistę" Romana Polańskiego. W obsadzie znaleźli się również Felicity Jones ("Łotr 1. Gwiezdne wojny – historie"), Guy Pearce ("Memento"), Joe Alwyn ("Faworyta"), Emma Laird ("Duchy w Wenecji"), Raffey Cassidy ("Zabicie świętego jelenia") i Stacy Martin ("Nimfomanka").
W "The Brutalist" użyto AI i jest afera
"The Brutalist" jest wymieniany wśród najpoważniejszych kandydatów do tegorocznego Oscara. Twórcy dramatu mają już na koncie trzy Złote Globy (za najlepszy film, reżyserię i pierwszoplanowego aktora), a także trzy statuetki zdobyte podczas Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Wenecji (Biennale Cinema) i Srebrną Żabę od EnergaCamerimage. Krytycy zachwycają się dziełem Corbeta – na portalu Rotten Tomatoes cieszy się ono 93 proc. pozytywnych ocen z 216 recenzji.
Niespełna tydzień przed ogłoszeniem listy nominowanych do 97. ceremonii wręczenia Oscarów, którą zaplanowano 2 marca w Dolby Theatre, "The Brutalist" znalazło się w ogniu krytyki, a wszystko za sprawą wypowiedzi montażysty Dávida Jancsó, który wyjawił, iż w filmie wykorzystano sztuczną inteligencję, by m.in. dzięki Respeechera ulepszyć węgierski akcent Brody'ego.
– Dla osób z anglosaskiego świata niektóre dźwięki mogą wydawać się bardzo trudne. [...] Większość węgierskich dialogów ma więc w sobie element mojego głosu. Byliśmy jednak bardzo ostrożni, żeby zachować oryginalny występ aktorów. Chodziło nam głównie o podmiankę poszczególnych liter. [...] Chcieliśmy dopracować to do perfekcji, aby choćby miejscowi nie zauważyli żadnej różnicy – wyjaśnił filmowiec w wywiadzie z serwisem RedShark News.
W finałowej scenie użyto też GenAI do "wyczarowania" serii rysunków architektonicznych i budynków. – W branży kontrowersyjne jest mówienie o AI, ale nie powinno tak być. To po prostu znacznie przyspiesza proces. Używamy AI, aby tworzyć te drobne szczegóły, na których nakręcenie nie mieliśmy ani pieniędzy, ani czasu – dodał Jancsó.
Słowa węgierskiego montażysty spotkały się oczywiście z negatywnym odbiorem wśród wielu kinomanów. Część z nich uważa, iż informacja o użyciu AI może przekreślić szanse "The Brutalist" na sięgnięcie po nagrodę Amerykańskiej Akademii Sztuki i Wiedzy Filmowej.
"W tym filmie wykorzystali AI nie tylko po to, by nie płacić artystom za ich pracę, ale też po to, by manipulować akcentami aktorów, co jest jednak podstawowym aspektem... ich zawodu. To hańba" – czytamy na portalu X (dawnym Twitterze).
Inni wskazują, iż sztuczna inteligencja jest przyszłością kinematografii. "Weź to na klatę. Tak wygląda przyszłość kina i nic tego nie zmieni" – odpowiedział jeden z użytkowników serwisu społecznościowego.