Może nie ma tu – między Wisłą a Odrą – Hollywood, ale i bez tego potrafimy robić znakomite filmy. Nazywanie Orłów polskimi Oscarami jest niepotrzebnym przejawem naszych kompleksów, więc darujemy sobie tutaj to porównanie. Orły są najważniejszą w Polsce nagrodą filmową, co do tego nikt nie ma wątpliwości i tego się trzymajmy. Przyznano je właśnie po raz dwudziesty siódmy. W tym roku, po latach przerwy na ośmioletnie rządy PiS, uroczysta gala wręczenia Orłów wróciła na antenę telewizji publicznej.
Dedykacja dla Ukrainy
Wieczór zadedykowano walczącej z najeźdźcą Ukrainie. Do niedawnych krytycznych i fałszywych wypowiedzi Donalda Trumpa (78 l.) pod adresem Wołodymyra Zełenskiego (47 l.) nawiązał przewodniczący Polskiej Akademii Filmowej, reżyser i scenarzysta Dariusz Jabłoński (63 l.). Z tego powodu przypomniał zgromadzonym na gali gościom niezłomną postawę zmarłego kilka tygodni temu Mariana Turskiego. „«Nie bądźcie obojętni, o ile widzicie kłamstwa historyczne. Nie bądźcie obojętni, kiedy widzicie, iż przeszłość jest naciągana na poczet aktualnej polityki. Nie bądźcie obojętni, kiedy jakakolwiek mniejszość jest dyskryminowana», mówił kiedyś były więzień Auschwitz. Szczególnie dziś powinniśmy pamiętać o tych słowach, kiedy mali ludzie zrównują morderców z ofiarami” – apelował ze sceny Teatru Polskiego Jabłoński.
Dzieciobójczyni czy wybawczyni?
Niekwestionowanym zwycięzcą tegorocznej edycji Orłów był film „Dziewczyna z igłą”, zdobywając aż jedenaście statuetek, w tym dla najlepszego filmu, za reżyserię i za scenariusz. „Nasz film jest o kobietach. Życzę wam, drogie kobiety, żebyście odzyskały prawo wyboru, nie rozumiem, dlaczego tak nie jest” – mówił ze sceny Teatru Polskiego w Warszawie reżyser Magnus von Horn (41 l.). Jego film sięga do prawdziwej historii duńskiej dzieciobójczyni z początku XX wieku, ale jest w zamyśle twórców współcześnie brzmiącym głosem o prawa kobiet do decydowania o sobie i swoim ciele. W tym do przeprowadzania aborcji. Nagrodę za całokształt twórczości odebrał w tym roku Allan Starski (82 l.), polski scenograf znany i ceniony na świecie, laureat Oscara za scenografię do filmu „Lista Schindlera” wyreżyserowanego przez Stevena Spielberga (78 l.). „Dzisiejszy laureat to człowiek, którego każda filmowa przestrzeń buduje emocje, pozwalając widzom przenieść się w czasie. Jego praca jest dowodem na to, iż scenografia to nie tylko tło dla opowieści, ale integralna część nadająca filmom niepowtarzalny charakter” – powiedziała w swojej laudacji na cześć Starskiego minister kultury Hanna Wróblewska (56 l.). Sam Starski dziękował „swojej filmowej rodzinie” i podkreślał, iż to nieżyjący już Andrzej Wajda ukształtował go jako scenografa i filmowca. „Andrzej powiedział mi: «Kochany, nie tylko róbmy filmy piękne, ale róbmy też filmy ważne». Tego się trzymałem. Starałem się robić te ważne filmy najpierw z Andrzejem, później z Agnieszką (Holland), z Pasikowskim (…). Wszystkie te filmy coś chciały przekazać. Wydaje mi się, iż teraz jesteśmy w takim momencie, kiedy trzeba robić filmy, które coś mówią” – podsumował nagrodzony scenograf.
Olśniewające kreacje
Startująca do wyścigu o Orły z aż piętnastoma nominacjami „Biała odwaga” Marcina Koszałki (54 l.) ostatecznie zdobyła tylko dwie nagrody: za drugoplanową i główną rolę męską dla Juliana Świeżewskiego (33 l.) i Filipa Pławiaka (35 l.). To w pełni zasłużone wyróżnienia dla tego aktorskiego duetu. Młodzi artyści stworzyli na ekranie przejmujący obraz braci, którzy wybierają dwie zupełnie odmienne życiowe drogi, a wszystko to dzieje się na Podhalu, wśród kolaborujących z nazistami górali. Obaj aktorzy idą w ostatnim czasie jak burza i prawdopodobnie już niedługo odbiorą kolejne zasłużone nagrody. Kochają ich widzowie i krytycy. Pora spojrzeć uważniej na kreacje – stroje, nie role – uczestników gali. Maciej Stuhr (49 l.) wciąż chce być małym chłopcem: do eleganckiego czarnego garnituru założył biały T-shirt i takie same sportowe buty. Ten pierwszy raz, kiedy zobaczymy go w eleganckich wieczorowych butach i pod krawatem, wciąż jeszcze przed nami. Proszę nie kazać nam długo czekać. Obiecujemy, iż to nie będzie bolało. Można zainspirować się kolegą po fachu. Andrzej Chyra (60 l.) zaprezentował idealny klasyczny wizerunek: w czarnym smokingu, z białą koszulą i muchą niektórym kojarzył się z Bondem. Nie mogło być lepiej. Agata Buzek (48 l.) przyprowadziła na galę psa, którego ponoć kilka lat temu adoptowała w Albanii. Godny pochwały gest, ale czworonóg to przecież nie ozdobne akcesorium, by ciągnąć go na ściankę, w tłum ludzi i fotoreporterów. Zwierzak powinien był zostać w domu. Eteryczna Michalina Łabacz (33 l.) zachwyciła błyszczącą, zwiewną sukienką, którą przekornie uzupełniła ciężkimi czarnymi butami. Niektórzy pewnie woleliby bardziej konsekwentny dobór obuwia, ale i tak było smakowicie. Maria Dębska (33 l.) w bordowej sukni w stylu dawnego Hollywood, z włosami ułożonymi w efektowne fale zachwycała klasycznym, ponadczasowym wyglądem. Marieta Żukowska (42 l.) postanowiła udowodnić, iż bielizna jest jej do niczego niepotrzebna i zaprezentowała sięgające bioder rozcięcia w śnieżnobiałej sukience. Nie była to warta zachwytów kreacja, a wystarczyło zrezygnować z desperackich wycięć i byłoby pięknie. Wiktoria Gorodecka (43 l.) – odwrotnie: postawiła na głęboki, niemal do pasa dekolt w czarnej, długiej sukni. Zdecydowanie zabrakło efektownej biżuterii. Katarzyna Figura (62 l.) takiej figury jeszcze chyba nie miała: odchudzona mocno aktorka wygląda kwitnąco. Wróciła również do blond włosów i naturalnych loków i to była bardzo dobra decyzja.