Oldboy – recenzja filmu. Zemsta w 4K

popkulturowcy.pl 1 tydzień temu

Przez wielu uważany za opus magnum Parka Chan-Wooka. Niektórzy uważają ten tytuł za jeden z najważniejszych w historii koreańskiej kinematografii. Po 20 latach, słynny Oldboy, powraca do polskich kin, by po raz kolejny zszokować widzów swą brutalnością. Czy jednak warto go zobaczyć na dużym ekranie?

Trzeba przyznać, iż Parasite Bonga Joon-hoo’na bardzo pomógł kinu południowokoreańskiemu zdobyć światowy rozgłos. Jednak nie był to pierwszy film z tego kraju, który taką popularność osiągnął. Ponad 20 lat temu Oldboy zaskoczył i oczarował uczestników festiwalu Cannes w 2004 roku i dostał nagrodę Grand Prix. Niedługo później trafił do kin w wielu krajach, w tym także w Polsce. Obraz Parka Chan-Wooka chwalił prawie każdy, krytycy byli zachwyceni, Quentin Tarantino rozpływał się nad nim, zaś Spike Lee zrobił amerykański remake (niezbyt udany…). Czemu Oldboy zdobył aż taką popularność i dlaczego warto go obejrzeć na większym ekranie?

Zobacz także: Joker: Folie à Deux – recenzja filmu. Niepotrzebny film

Fot. Kadr z filmu

Oldboy jest zaliczany do drugiej części Trylogii Zemsty Parka Chan-Wooka. Poznajemy głównego bohatera – Dae-su Oh’a – w niesprzyjających dla niego okolicznościach. W dniu urodzin swojej córki pijany mężczyzna zostaje porwany i wsadzony do tajemniczego pokoju. Protagonista, niemający pojęcia, czemu został uwięziony, spędza w swej celi (całkiem bogato wyposażonej) aż 15 lat. Gdy nagle zostaje wypuszczony, odbiera telefon od swojego oprawcy. Daje on głównemu bohaterowi szansę na odwet, ale ma jedno zadanie – musi dowiedzieć się, kim jest rozmówca, i dlaczego zrobił tak okrutną rzecz. Dae-su Oh, żądny bezlitosnej zemsty, postanawia przyjąć jego warunki. Na osiągnięcie celu ma niecałe 5 dni.

Razem z głównym bohaterem przeżywamy jego koszmar w celi, a następnie próby dokonania zemsty. Oldboy nie ma szybkiego tempa, na spokojnie i powoli dowiadujemy się, o co chodzi w tym wszystkim. Przez pierwsze minuty obserwujemy uważnie, jak bardzo Dae-su Oh zmienia się podczas pobytu w zamkniętym pokoju. Z aroganckiego alkoholika przeistacza się w bezlitosną maszynę do zabijania. Efekty jego ćwiczeń możemy zobaczyć w świetnie nakręconych scenach potyczek, które na wielkim ekranie wręcz hipnotyzują oglądającego swoją realistyczną choreografią i niezwykłymi zdjęciami. Chan-Wook już przy Pani Zemście zaprezentował brutalne strony osobistej wendetty. W Oldboyu południowokoreański reżyser niczego nie cenzuruje, ukazując na surowo krwawe walki czy tortury. Jako przykład można oczywiście wziąć ikoniczną scenę z młotkiem, gdzie Dae-su Oh pokazuje w pełni, na co go stać, by poznać prawdę.

Zobacz także: Heartstopper – recenzja 3 sezonu. Robi się mroczniej

Fot. Kadr z filmu

Oldboy stoi przede wszystkim swoją groteskowością oraz świetnie napisanymi dialogami. Park Chan-Wook, jak to ma w zwyczaju, fenomenalnie łączy poważne, psychologiczne tematy z czarnym humorem. Gdy w pierwszej połowie filmu widownia nieraz powstrzymywała się od śmiechu, to w drugiej mamy o wiele mroczniejszą, smutniejszą historię kończącą się rewelacyjnym finałem. Ten dziwaczny kontrast działa idealnie, dając widzowi niezapomniany seans z wieloma emocjami.

Nie wolno nie wspomnieć o boskiej ścieżce dźwiękowej. Cho Young-Wuk skomponował piękne, emocjonalne utwory, które czynią ten film naprawdę wyjątkowym. Takich kawałków jak The Last Waltz czy The Old Boy po prostu nie da się zapomnieć. Zaszczytem było je usłyszeć w kinowych głośnikach. Muzyka pięknie współgra z czarującymi zdjęciami. Park Chan-Wook ukazał, jakim rewelacyjnym reżyserem jest. Wiele tu dziwnych, szokujących scen. Czuć, iż reżyser świetnie się bawił, serwując widzom wizualną i techniczną ucztę.

Zobacz także: Terrifier 3 – recenzja filmu. Silent Night, Holy

Oldboy to po prostu arcydzieło. Doświadczenie tego filmu po raz kolejny, tylko tym razem na wielkim ekranie, jeszcze bardziej uświadomiło mnie, czemu Park Chan-Wook jest moim ulubionym reżyserem. Niezwykły reżyser, który tworzy jeszcze bardziej niezwykłe obrazy. Krwawa wendetta Dae-su Oh jak najbardziej jest warta zobaczenia w wersji 4K. Już dla samej sceny korytarzowej, która zawsze zachwyca, warto wybrać się do kina.


Źródło obrazka głównego: materiały promocyjne

Idź do oryginalnego materiału