„Oferty nie do odrzucenia” od influencerów. „Miałem już trzy takie maile”

news.5v.pl 17 godzin temu

Włoski dziennik „Il Messaggero” opisał w czerwcu 2023 r. historię hotelarza z Rzymu, który sprzeciwił się szantażowi internetowych twórców. Postanowił też zmobilizować kolegów po fachu, by oni także dali opór takiemu zjawisku.

Mężczyzna nie wytrzymał po tym, jak dostał kolejną „propozycję współpracy”. W przysłanym do niego mailu jeden z włoskich internetowych twórców chciał, by hotelarz za darmo udostępnił dla niego i trzech innych osób pokoje w swoim hotelu na trzy doby. Dodatkowo zażądał też zapłaty w wysokości 600 euro. W zamian influencer oferował, iż zamieści na swoich kanałach w mediach społecznościowych pozytywną opinię o hotelu. „Oferta” była tak skonstruowana, iż w sytuacji odmowy internetowy twórca groził, iż obiektowi wystawi opinię negatywną.

„Oferta nie do odrzucenia”

Zdaniem hotelarzy z południa Polski, podobne oferty spływają na ich skrzynki mailowe coraz częściej.

— Mam malutki obiekt, to raptem pięć pokoi — mówi Grzegorz, właściciel domu z kwaterami prywatnymi w powiecie tatrzańskim. — Tej zimy miałem już trzy takie maile, w których osoby przedstawiające się jako internetowi twórcy oczekiwali ode mnie darmowego noclegu w zamian za reklamę na ich kontach w mediach społecznościowych. Za wszystkie te oferty grzecznie podziękowałem. W jednym przypadku dostałem odpowiedź, w której chyba była groźba — mówi i zdradza jej treść.

— Pan powiedział, iż w takim wypadku on wynajmie u mnie przez Booking pokój za własne pieniądze, ale muszę się liczyć z tym, iż jego opinia po wyjeździe „nie musi być pozytywna”. Zgłosiłem to do Bookingu i czekam, co oni z tym zrobią. Tymczasem przyjazd tego pana się zbliża… — dodaje nam pan Grzegorz.

Podobnych historii słyszeliśmy jeszcze kilka. Nasi rozmówcy nie chcą jednak zdradzać nazwy swoich obiektów ani pokazać treści maili czy wiadomości, jakie otrzymali od influencerów. Boją się ich zemsty za nagłośnienie sprawy. Hotelarze przyznają jednak, iż oferty, jakie dostają, naprawdę nie są godne rozważenia, bo składają je im influencerzy z zasięgami od kilku do zaledwie kilkunastu tysięcy obserwatorów.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

„Obecność w mediach społecznościowych jest bardzo ważna”

Więksi i naprawdę rozpoznawalni internetowi twórcy również zgłaszają się do ośrodków turystycznych w całej Polsce. Tu jednak raczej nikt nikogo nie szantażuje, a oferta współpracy jest dobrowolna.

Energylandia, największy park rozrywki nie tylko w Polsce, ale też Europie Środkowej ma choćby na swojej stronie internetowej (w zakładce „kontakt”) specjalny formularz dla influencerów. Ci mogą tam zgłaszać kierownictwu parku chęć nawiązania współpracy marketingowej. Influencer musi podać nazwy swoich kanałów w social mediach, ich zasięgi oraz określić ile darmowych wejść oczekuje w zamian za reklamę.

To jak na razie jednak ewenement. Inne ośrodki turystyczne aż tak współpracą z influencerami się nie chwalą.

— My sami do influencerów się nie zgłaszamy. Mamy swoją markę i stałych klientów — mówi Paweł Kos, prezes ośrodka narciarskiego RusinSki w Bukowinie Tatrzańskiej. — Czasami zdarza się, iż dostajemy oferty od internetowych twórców, którzy oferują, iż mogą nas zareklamować na swoich kanałach. To nigdy nie są jednak oferty typu szantaż. To od nas zależy czy na współpracę się zgodzimy, czy nie. Decydujemy się stosunkowo rzadko — dodaje Kos.

Niemal identycznie sprawa wygląda w Chochołowskich Termach. — Oferty od influencerów na współpracę faktycznie do nas spływają — mówi Katarzyna Bajer. — Zarówno od dużych influencerów, jak i twórców, którzy dopiero zaczynają. Współpracę podejmujemy po weryfikacji konta. Oceniamy nie tylko jego zasięgi, ale także, czy treści prezentowane przez dane konto są zgodne z wartościami marki Chochołowskie Termy. Obecność w mediach społecznościowych jest bardzo ważna w obecnych czasach. Zależy nam na autentycznej opinii osób odwiedzających obiekt, dlatego nie narzucamy narracji, jaką powinien prowadzić dany twórca z pobytu w naszym obiekcie. Nigdy nie mieliśmy sytuacji, by ktoś nas szantażował — wyjaśnia szefowa marketingu ośrodka z gorącymi basenami.

— Ja mam takich ofert współpracy od influencerów masę. Niemal nigdy się na nie nie decyduje. Jakość obroni się sama, a Kotelnica to znana marka wśród narciarzy nie tylko w Polsce. Dlatego my takich ofert reklamy nie przyjmujemy — mówi w rozmowie z Onetem Paweł Nowobilski, kierownik działu marketingu w Ośrodku Narciarskim Kotelnica Białczańska.

— U nas bardzo często goszczą celebryci, których zapraszamy na pobyt w górach w ramach marketingowej współpracy — mówi nam managerka jednego z luksusowych hoteli w Zakopanem. — Nie kryjemy tego, iż ich zasięgi pomagają nam w reklamie. To zawsze jest jednak wymiana usług bez dodatkowego honorarium. Dodatkowo z takimi gośćmi umawiamy się, iż mają nam napisać prawdziwą i szczerą opinię, a nie wystawić laurkę. Uważamy, iż to sprawiedliwe względem potencjalnych klientów, którzy posty w sieci później oglądają.

Jak mówią nasi rozmówcy, bardzo często zdarza się, iż influencerzy z największymi, przekraczającymi milion obserwatorów zasięgami oprócz darmowego wstępu, jedzenia czy noclegu chcą, by dany obiekt turystyczny dodatkowo zapłacił im za post, zdjęcie czy filmik na Facebooku, Instagramie czy Tik Toku. — Stawki u tych największych zaczynają się od 3 tys. zł za jeden post.

Gdzie jest różnica pomiędzy poleceniem a reklamą?

Tu zdaniem wielu osób zaczyna się problem.

— Sama mam kilka osób, które obserwuje w sieci i lubię, gdy polecają mi one jakiś kosmetyk czy miejsce warte odwiedzenia — mówi Justyna, nastolatka, którą spotykamy na stoku w Białce Tatrzańskiej. — Na przykład wczoraj byłyśmy na Krupówkach w karczmie, którą kilka miesięcy temu odwiedził Książulo i Wojtek (dwaj znani vlogerzy kulinarni). Mam jednak nadzieję, iż influencerzy polecają coś, z czego faktycznie są zadowoleni, a nie to za co ktoś im zapłacił, by polecali. To wówczas byłoby zwykłe oszustwo względem obserwatorów — dodaje turystka.

Podobnych głosów jest więcej i dlatego co pewien czas w sieci wybucha afera. Tak było choćby w czerwcu 2023 r. gdy raper i uczestnik freakowych gal sztuk walki — Filipek — opublikował wpis na Twitterze, który wywołał masę kontrowersji. 28-latek chciał zjeść za darmo w lokalu w zamian za jego promocję na swoich social mediach.

Z kolei w 2020 r. trenerka Ewa Chodakowska szukała na imprezę swojej krewnej fotografa, któremu chciała „zapłacić” postem w swoich mediach społecznościowych. Wpis wywołał oburzenie fotografów i internautów.

Idź do oryginalnego materiału