Odetnęłam się od swojej rodziny – i po raz pierwszy w życiu oddycham pełną piersią

newsempire24.com 1 tydzień temu

Zerwałem kontakty z rodziną i po raz pierwszy oddycham pełną piersią.

Dorastałem w przekonaniu, iż rodzina to najcenniejsza rzecz na świecie. Moi rodzice mieli kilkoro rodzeństwa, więc wokół zawsze było pełno wujków, cioć i kuzynów. Każde święta Bożego Narodzenia, każde wakacje spotykaliśmy się wszyscy u dziadków w małej wsi pod Poznaniem. Dom wręcz pękał w szwach od śmiechu, głośnych rozmów i zapachów potraw przygotowywanych przez babcię. Byłem pewny, iż jesteśmy zgraną rodziną, iż nic nas nie rozdzieli.

Ale zrozumiałem zbyt późno, iż to była tylko iluzja.

Po skończeniu liceum nie poszedłem od razu na studia. Sytuacja finansowa rodziców była trudna, nie chciałem im dokładać problemów. Wybrałem więc kurs księgowości, myśląc, iż gwałtownie znajdę pracę i odłożę pieniądze na uczelnię. Gdy nadszedł moment szukania pracy, pomyślałem o cioci Elżbiecie siostrze mojej matki. Pracowała w dużej firmie w Warszawie jako kierowniczka działu kadr. Nie prosiłem o protekcję, tylko o radę, o jakieś wskazówki.

Ale przerwała mi, zanim zdążyłem dokończyć zdanie.

Nic dla ciebie nie zrobię powiedziała sucho. Nie masz odpowiedniego wykształcenia, brak ci doświadczenia, i szczerze mówiąc, nie sądzę, żeby to był twój kierunek.

Zamarłem. choćby nie próbowała wysłuchać. Potraktowała mnie jak obcego.

Byłem wściekły. Ale nie chciałem się poddać. Dostałem się na studia i sam przedzierałem się przez życie, bez niczyjej pomocy.

Kilka miesięcy później wróciłem do dziadków na rodzinne spotkanie. Gdy tylko przekroczyłem próg, poczułem zmianę w atmosferze.

O, patrzcie kto przyszedł! Wielki student! zaśmiał się wujek Marek. No więc co, w końcu zrozumiałeś, iż bez papierka to tylko śmieciarz z ciebie?

Reszta przy stole wybuchnęła śmiechem.

I tak rzuci studia dodał kuzyn Krzysiek. Gdyby miał choć trochę oleju w głowie, to od razu poszedłby na uczelnię, a nie marnował czas na jakieś kursy.

Zaciąłem zęby i milczałem. Ale w środku wszystko we mnie wrzało. Tamtego wieczoru zrozumiałem jedno: nie mam wśród nich miejsca.

Po tym incydencie przestałem chodzić na rodzinne zjazdy. Po co miałem się narażać na ich upokorzenia? Ale pewnego dnia zadzwoniła mama.

Wiem, iż ci ciężko powiedziała łagodnie. Ale rodzina to rodzina. Nie możesz ich tak po prostu ignorować.

Dla niej spróbowałem jeszcze raz.

Na kolejnym spotkaniu znaleźli nowy powód, by mnie poniżać.

Masz 29 lat i jeszcze się nie ożeniłeś? rzuciła ciocia Elżbieta z ironicznym uśmiechem. Która z kobiet chciałaby faceta bez stabilnej pracy, bez mieszkania, bez perspektyw?

Nie odpowiedziałem. Harowałem dzień i noc, uczyłem się, budowałem swoją przyszłość cegiełka po cegiełce. Ale dla nich wciąż byłem nieudacznikiem.

A potem wydarzyło się coś, co wszystko zmieniło.

Moja babcia, Stanisława, ciężko zachorowała. Miała 91 lat, nie mogła już chodzić i potrzebowała stałej opieki. I wtedy ta rodzina, która tak głośno mówiła o więzach krwi, nagle się rozpłynęła.

Mam swoje dzieci na głowie, nie mogę się nią zajmować westchnęła ciocia.
Praca mnie pochłania, nie mam czasu mruknął wujek Marek.
Lepiej będzie, jak trafi do domu opieki podsumował Krzysiek.

Porzucili ją.

Ja nie mogłem.

Zabrałem ją do siebie, do mojego mieszkania w Krakowie. Karmiłem, myłem, pomagałem na każdym kroku. Moja narzeczona, Kinga, która znała ją ledwie kilka razy, okazywała jej więcej czułości i szacunku niż własne dzieci.

W ostatnich miesiącach babcia prawie nie mówiła. Każdego wieczoru siadałem przy niej, trzymałem za rękę i opowiadałem wspomnienia z dzieciństwa. Żeby wiedziała, iż nie jest sama.

A potem, po jej pogrzebie, usłyszałem ich szepty.

Zrobili to dla spadku Kto wie, może choćby przyspieszyli sprawę.

Ci sami ludzie, którzy ją porzucili, teraz śmieli mnie oskarżać.

To był już ostatni gwóźdź do trumny.

Przed jej grobem podjąłem decyzję.

To był koniec.

Zrzekłem się spadku. Zerwałem wszelkie kontakty. choćby z matką rozmawiam tylko wtedy, gdy naprawdę potrzebuje pomocy. A reszta? Dla mnie już nie istnieje.

I po raz pierwszy w życiu czuję się wolny.

Bez poczucia winy. Bez wstydu. Bez konieczności tłumaczenia się przed tymi, którzy nigdy mnie nie zaakceptowali.

Może i mamy tę samą krew, ale nigdy nie byli moją prawdziwą rodziną.

Dziś mam swoje własne życie. Swoją własną przyszłość.

I wreszcie spokój.

Idź do oryginalnego materiału