— Odejdę, a na sobie oszczędzaj ile wlezie.

przytulnosc.pl 3 tygodni temu

— Olek, jedź natychmiast do domu! To ważne — odezwał się w słuchawce nieznajomy głos.

— Co masz na myśli?

— Jedź, inaczej będzie za późno!

Rzadko kiedy Olek otrzymywał telefony od obcych numerów. zwykle były to nachalne oferty różnych usług. Ale ten telefon wydał mu się naprawdę dziwny.

Został dosłownie wyrwany z narady. Musiał wyjaśniać, iż w domu nastąpił nagły wypadek i musi natychmiast jechać.

Niedługo przed tym w życiu jego żony Złaty wydarzyło się coś interesującego.

— Mamusiu, chyba zwariowałaś? W końcu jestem mężatką! Czy o tym zapomniałaś?

— Pamiętam, pamiętam, ale zięć z Olka taki sobie… — zaczęła Halina.

— Mamo! No ileż można? Przestań, mówię!

Halina nigdy nie była zachwycona zięciem. Nie o takim marzyła. Zwykły inżynier w jednym z zakładów miasta. A chciała, aby córka żyła w luksusie i nie znała problemów.

— Posłuchaj, co ci mówią. Całe życie pracowałam jako bibliotekarka i grosze zarabiałam. Twój ojciec też nie zarabiał porządnie i ciągle zmieniał pracę. Pamiętaj, jak żyliśmy…

— Do czego zmierzasz tymi rozmowami?

Złata przewróciła oczami.

— Do tego, iż sama miłością się nie najesz. Z takim jak twój Olek kaszy nie ugotujesz. Okropna ona wychodzi. Za to dowiedziałam się, iż wujek Klaudiusz wrócił do naszego miasta.

— I co z tego?

— Jak to co? Ten sam Klaudiusz, pamiętasz? Ma własny biznes. Będziesz żyć z nim w luksusie i rzucisz pracę!

Klaudiusz był przyjacielem dzieciństwa Złaty. Dorastali razem od urodzenia. Najpierw chodzili do tego samego przedszkola, potem do tej samej klasy. Potem Klaudiusz wyjechał na studia do stolicy i tam został, pracując.

Otworzył biznes zdalny i teraz rozwija swoją działalność. Tylko wszystko nie mógł się ożenić. Pewnie dlatego, iż miał nieznośny charakter od dziecka.

Albo robisz, jak chce on. Albo wcale.

— Nie, mamo! — stanowczo powiedziała Złata.

Już miała odejść, ale Halina ją zatrzymała.

— Pomyśl! Perspektywiczny facet, nie to co twój Olek. Poza tym, Klaudiusz ci się kiedyś podobał… — przypomniała matka.

— Po pierwsze, to było dawno. Po drugie, nie mogłabym żyć z kimś takim jak on.

— Z kim takim? — zdziwiła się matka.

— Z człowiekiem, który ma okropny charakter.

— No wiesz, i ty też nie jesteś ideałem. Pomyśl, jaką szansę w życiu tracisz.

Te słowa matki nie schodziły Złacie z głowy. Rzeczywiście, w pewnym sensie miała rację.

Całe życie dziewczyna żyła stosunkowo skromnie. Matka bibliotekarka, ojciec nie miał stabilnej pracy z powodu problemów z alkoholem. A tutaj jeszcze lata 90-te, które przypadły na jej dzieciństwo.

Przypomniała sobie, jak w szkole śmiali się z niej. Bo ciągle nosi

ła ubrania po starszej siostrze. I ponieważ uczyły się w tej samej szkole, było to widoczne.

— Fuj, Złata znowu w szmatach przyszła! I nie wstyd jej?

— Tak, ja bym w życiu takiego czegoś nie założyła!

— Złatko, idź poproś fartuch u sprzątaczki! Będziesz w nim wyglądać stylowo.

W głowie słyszała drwiny kolegów, jakby to było wczoraj, a nie wiele lat temu.

Po tej rozmowie z matką, Złata zaczęła coraz głębiej zanurzać się w wspomnienia. A potem wydarzyło się coś, czego w ogóle się nie spodziewała.

Olkowi obniżono pensję w związku z tym, iż zredukowali jego stanowisko i przenieśli na inne. Ponieważ z pracą w mieście było ciężko, nie miał wyboru, jak się zgodzić.

„Ale przecież mógł opanować nowy kierunek. Na przykład na tej samej zdalnej pracy i przestać pracować za grosze!” — pomyśłała Złata.

W tym momencie zdała sobie sprawę, iż zaczęła myśleć dokładnie tak, jak jej matka.

Z powodu braku pieniędzy w rodzinie zaczęły narastać problemy. Złata brała nadgodziny i to i tak kilka dawało. Opłaty za mieszkanie rosły, ceny w sklepach rosły, a pensja zatrzymała się w miejscu.

— Dlaczego nie możesz opanować innego kierunku? Teraz bardzo rozwija się praca zdalna. Tam będziesz zarabiać znacznie więcej! — zaczęła krzyczeć Złata na Olka.

— Przecież rozumiesz, ile czasu zajmie nauka.

— I co z tego?

— A to, iż żyć nam trzeba teraz. I ile będę zarabiał jako stażysta w nowej profesji, powiedz?

— Och, wszystko! Niczego nie chcę słuchać. Same wymówki.

— To prawda! — przekonywał ją Olek.

— Mówiąc krótko, jeżeli skończy ci się benzyna, to ode mnie pieniędzy nie pros. Będziesz chodził pieszo, dopóki nie zarobisz.

Olek się zdenerwował, ale nie prosił o nic więcej. Zostawił samochód pod domem i poszedł do pracy pieszo.

— A ja ci mówiłam, iż z nim kaszy nie ugotujesz! Gdyby Klaudiusz był moim zięciem… — wróciła do starego Halina.

Jednak już dawno zrozumiała, iż przekonywanie córki jest bezcelowe i trzeba działać samemu.

Jako iż Złata pracowała według harmonogramu 2/2, dzisiaj miała dzień wolny. Dzwonek do drzwi.

Ujrzała przed sobą Klaudiusza z bukietem kwiatów.

— No cześć, Złata! Dawno się nie widzieliśmy!

— Klaudiusz, a jak ty mnie znalazłeś? — zdziwiona spojrzała na niego dziewczyna.

— choćby mnie do środka nie wpuszczisz?

On zdecydował się nie odpowiadać i zadał pytanie w odpowiedzi.

— Tak, oczywiście, wejdź.

— Trzymaj, ciasto do herbaty. A ty, widzę, tylko piękniejesz z latami jak wino.

Złata od razu zrozumiała, iż to wszystko sprawka jej matki. W końcu od dawna przyjaźniły się z ciocią Klawdią, a z Klaudiuszem też się komunikowała.

I nie zdążył on przyjechać, jak ona już wszystkie uszy córki o nim obgada

ła. Pewnie i ciocia Klawdia też dobrze się postarała z jej strony.

Długo rozmawiali o życiu. Jak się okazało, Klaudiusz, tak i nie ożenił się. Było wiele różnych dziewczyn, ale jakoś z żadną mu się nie udało.

Teraz miał swoją agencję reklamową, w której pracował zdalnie. I wszystko wydawało się być w porządku, nie narzekał na życie.

Tylko Złatę jakoś nie mógł zapomnieć. Szczerze się do tego przyznał.

Tymczasem w pracy u Olka.

— Olek, jedź natychmiast do domu! To ważne — odezwał się w słuchawce nieznajomy głos

— Co masz na myśli?

— Jedź, inaczej będzie za późno!

Rzadko kiedy Olek otrzymywał telefony od obcych numerów. zwykle były to nachalne oferty różnych usług. Ale ten telefon wydał mu się naprawdę dziwny.

Został dosłownie wyrwany z narady. Musiał wyjaśniać, iż w domu nastąpił nagły wypadek i musi natychmiast jechać.

Gdy wszedł do mieszkania, zdał sobie sprawę, iż żona nie jest sama.

— Złata! — zawołał ją.

Żona nie odpowiedziała, a gdy wszedł do kuchni, zobaczył, iż obejmuje ją jakiś całkiem obcy mężczyzna.

— A więc tak mnie traktujesz! A ja myślałem, iż ostatnio kłócisz się…

— Olek? Skąd ty się tu wziąłeś? — zdziwiona spojrzała na niego Złata.

— Wszystko zrozumiałem. Nie męcz się wyjaśnieniami. Dzisiaj złożę pozew o rozwód!

Złata choćby nie zdążyła nic powiedzieć, jak mąż wyszedł z mieszkania. W rzeczywistości między nią a Klaudiuszem nic nie było i on objął ją tylko przyjaźnie.

Ale co miał pomyśleć Olek, widząc żonę w objęciach obcego mężczyzny i obok wazon z kwiatami?

— Córeczko, wszystko na lepsze! Od dawna powinnaś się z nim rozwieść. Myślę, iż okoliczności układały się najlepiej jak mogły — powiedziała przez telefon Halina córce.

— Dlaczego jesteś w tym tak pewna, mamo?

— A sama pomyśl! Perspektywy twojego Olka zerowe. Kaszy z nim nie ugotujesz. A Klaudiusz podaruje ci luksusowe życie. Tego, na które zasługujesz. Może coś i dla mnie skapnie.

Ostatecznie Olek i Złata rozwiedli się. Ponieważ nie mieli wspólnych dzieci, nikt nie przedłużał procesu rozwodowego.

Wkrótce po radzie swojej matki Złata wyszła za mąż za Klaudiusza. Tylko nie tak sobie wyobrażała luksusowe życie.

Pracować jej zabronił i ciągle trzymał ją pod kontrolą, ponieważ sam pracował z domu.

A Klaudiusz okazał się być patologicznym zazdrośnikiem, który zazdrościł jej niemal każdemu słupowi. Nie omieszkał wytknąć jej, iż była już zamężna i na niego nie czekała.

Po roku Złata przypadkiem spotkała Olka na ulicy. Ich spojrzenia się skrzyżowały.

— Cześć! — powiedziała mu.

— Cześć, Złata!

— Jak się masz?

W głębi duszy była naprawdę szczęśliwa, widząc byłego męża. Teraz już nie prz

ypominał siebie sprzed lat. Wyglądał bardziej stylowo i pewnie siebie.

— Wszystko dobrze. Posłuchałem twojej rady. Teraz pracuję zdalnie i dostałem godną propozycję. A ty jak?

— Tak, wiesz… — zaczęła Złata, ale przerwał jej dzwonek telefonu Olka.

— Przepraszam. Tak, kochanie! Oczywiście, zaraz będę. Całuję.

Odłożył słuchawkę i kontynuował rozmowę.

— Przepraszam, muszę lecieć. W domu czeka kochająca żona. Powodzenia!

Całą drogę do domu Złata szła i płakała. Matka ciągle mówiła, iż z Olkiem kaszy nie ugotujesz, a faktycznie z Klaudiuszem ugotowała obrzydliwą kaszę. Której ani przełknąć, ani wypluć.

Idź do oryginalnego materiału