Chcemy biec na spacer z Wichą i nie możemy pogodzić tego żywego, mieniącego się tekstu ze świadomością, iż autor odszedł trzy miesiące temu. W ciągu ostatnich miesięcy dostajemy przecież kolejne dowody na jego obecność: jest w projektach muzycznych Maniuchy Bikont, Bastardy i Pawła Szamburskiego. A teraz zabiera nas na spacer po mało znanej części prawobrzeżnej Warszawy, po swojej okolicy, opowiadając o patrzeniu i o czytaniu śladów przeszłości.
Pardon, drzewa
Ktoś napisał o Kamionku, iż „to takie nic”, na poboczu głównego nurtu miasta. Tymczasem pod piórem Wichy ożywa: plama światła urządza spektakl na ścianie, winobluszcz rusza na wiosnę, wiatr przynosi zapach roślin, spod ziemi wychodzą gruzy, kafle i kawałki balkonów, bo „Warszawa zbudowana jest z Warszawy”. „Kamionek” wchodzi w dialog z dwiema innymi książkami o wędrowaniu po stolicy: z „Rondem Wiatraczna” Marka Bieńczyka (Karakter) i „Drugim życiem Czarnego Kota” Stanisława Łubieńskiego (Agora).
Te książki ze sobą rozmawiają o mieście i o przyrodzie, która się wciska wszędzie i trwa, w przeciwieństwie do znikających ludzi i zwierząt. Wszystkie trzy zabierają nas na spacery do miejsc niekoniecznie spektakularnych: a to na zakazane osiedle Dudziarska, a to na Zakole Wawerskie, gdzie trzeba się przedrzeć za ekrany wyciszające przy autostradzie, żeby się znaleźć w prawdziwej dżungli.