Cruise jest bardzo sprawny, lubi adrenalinę i kaskaderskie popisy. Ma być pierwszym aktorem, który zagra w kosmosie w filmie zrobionym z Elonem Muskiem. Od lat gra niemal wyłącznie w kinie akcji. Utożsamił się z Ethanem Huntem, bohaterem „Mission: Impossible”, pozytywnym bohaterem Ameryki.
Tekst opublikowany na łamach magazynu VIVA! 11/2025.
Na nasze ekrany trafiła niedawno kolejna, ósma część hitu „Mission: Impossible”. Tym razem to „Mission: Impossible – The Final Reckoning”, czyli ostateczne rozliczenie. Podobno 62-letni Tom Cruise po raz ostatni wciela się tu w rolę szpiega Ethana Hunta. A jego najnowsza misja polega na zniszczeniu niebezpiecznego programu sztucznej inteligencji o nazwie The Entity, który zagraża ludzkości. Bohater dokonuje niezwykłych wyczynów, leci, trzymając się skrzydła samolotu odwróconego do góry nogami, skacze z odrzutowca w morskie głębiny, zmyka przed bombami. Wiele trudnych scen aktor wykonał sam, bez pomocy kaskadera. Jest zresztą z tego znany. Jego wyczyny przeszły już do legendy, budzą podziw i respekt. Na YouTubie można zobaczyć, jak Tom Cruise skacze w przepaść na motocyklu i z dziką prędkością spada aż do otwarcia się spadochronu. Widać też, jak ekipa pracująca przy „Mission…” oddycha z ulgą, iż wszystko zadziałało, jak trzeba. Można powiedzieć, iż Cruise widocznie potrzebuje adrenaliny. Ale która gwiazda chciałaby wykonać sama tak ryzykowne zadania…? Cruise mimo niemłodego wieku daje radę! Nie bez powodu mówi się, iż to on będzie pierwszym aktorem, który zagra w kosmosie i nakręci film we współpracy ze SpaceX Elona Muska. Zresztą marzy o tym nie od dzisiaj. Ostatnia część „Mission: Impossible” zrobiona została z niewiarygodnym rozmachem za 400 milionów dolarów, film musi sporo zarobić, żeby przynajmniej wyjść na zero. Ale czy dla Toma Cruise’a istnieje jakaś misja niemożliwa?
Potentat
Dzisiaj jest najpotężniejszym aktorem w Hollywood. Potentatem i wielką ikoną nie tylko amerykańskiego kina, ale w ogóle sukcesu. Tę niezwykłą pozycję zawdzięcza długiej i udanej karierze, niezmiennej obecności w blockbusterach, magii, która wciąż przyciąga widzów na jego filmy. Zarobiły one ponad 12 miliardów dolarów (wyobrażacie sobie?), co plasuje Toma Cruise’a w gronie najbardziej kasowych aktorów wszech czasów. Nie ma na swoim koncie Oscara, ma jednak rekord Guinnessa. Został wpisany do Księgi Guinnessa jako aktor z największą liczbą filmów, które przyniosły ponad 100 milionów dolarów dochodu. Zarabia też niemało – 75 milionów dolarów za rolę. Stawka nieosiągalna choćby dla Brada Pitta, który uchodzi za konkurenta i krytyka Cruise’a (nigdy się nie polubili, choć grali razem). Ma w swoim życiu niemało spraw, które mogły zaważyć na jego karierze, a jednak tak się nie stało. Był wyśmiewany jako aktor. Gdy miał zagrać Lestata de Lioncourta w „Wywiadzie z wampirem”, autorka książki niemal zorganizowała nagonkę, by zablokować mu tę rolę. Uważała, iż się do niej nie nadaje. Potem go przepraszała, bo był świetny, okrutny i czarujący. A relacja z córką Suri, z którą od kilkunastu lat nie ma kontaktu? Zresztą pytany ostatnio na festiwalu w Cannes o to, jak obchodzi Dzień Ojca, Tom Cruise, ojciec trójki dzieci, odpowiedział zaskoczony pytaniem: „No cóż, po prostu dobrze się bawię”. Dziennikarze cytowali tę wypowiedź jak niezłą anegdotę. Swego czasu pisano, iż więzi swoją trzecią żonę, aktorkę Katie Holmes (matkę Suri) i znęca się nad nią psychicznie. Jako aktor stał się bohaterem jednego z odcinków prześmiewczego „South Park”. Był tak wściekły, iż chciał, by zakazano jego emisji. Zdarzały mu się też inne wpadki – na przykład w trakcie lockdownu do mediów wyciekło nagranie, na którym Cruise wyzywa ludzi na planie od sku…w. Zawsze mówiło się, iż jest wybuchowy, co okazało się prawdą. I to w dość wulgarnej formie. Trudno go jednak uznać za rozkapryszonego gwiazdora. Jest bardzo pracowity, co cenią reżyserzy. Kiedy spytacie go, co robi, odpowie: „Trenuję, trenuję, trenuję”. Można go podziwiać za dyscyplinę i pasję. Niesamowicie dba o sprawność fizyczną, utrzymuje ścisłą dietę bazującą na rybach i warzywach. I ma efekty! Choć złośliwi do bólu angielscy recenzenci pisali, iż w nowym „Mission: Impossible” w scenach kaskaderskich „policzki falują mu jak basetowi”. Jego kariera, która być może sięgnie gwiazd, zaczęła się skromnie.
Ksiądz Thomas?
Thomas Cruise Mapother IV urodził się w lipcu 1962 roku w Syracuse jako jedyny syn Thomasa Cruise’a Mapothera III, inżyniera elektryka, i Mary Lee, nauczycielki. W rodzinie był zwyczaj stawiania numerów przy nazwisku najstarszych potomków męskich, stąd te oznaczenia. Ma trzy siostry, odebrał katolickie wychowanie, dorastał w rodzinie, w której było raczej biednie. Był uwielbiany i rozpieszczany przez matkę oraz siostry. Natomiast ojciec okazał się łobuzem, jak wspominał po latach aktor. „Mój ojciec był typem człowieka, który, gdy coś pójdzie nie tak, kopnie cię”, opowiadał w jednym z programów. Tulił go i nieoczekiwanie karcił. Syn odebrał z tego taką naukę, iż trzeba być czujnym i zanadto nie ufać ludziom. Rodzina Mapotherów wiele razy zmieniała miejsce zamieszkania, mały Tom 15 razy zmieniał szkoły, co utrudniło mu z kolei nawiązywanie głębszych więzi i kontaktów z rówieśnikami. Szukał swojej drogi, zawsze był bardzo religijny, uczył się choćby we franciszkańskim seminarium. Brał pod uwagę, iż może zostać księdzem. Ta religijność wróciła do niego po latach, choć w innej formie. W seminarium łobuzował, wykradł dla draki z kolegami mszalne wino i został wyrzucony.
O aktorstwie myślał od zawsze. Jeszcze jako dzieciak zabawiał rodzinę, odgrywając scenki, które pisała dla niego jego mama. Kiedy miał 18 lat, przeniósł się do Nowego Jorku, by próbować już na poważnie swoich sił jako aktor.
Jednak idol
Po kilku epizodach w mało znaczących filmach zwrócił na siebie uwagę w obrazie „Ryzykowny interes” z 1983 roku. Potem było już tylko lepiej. Najpierw był wielki filmowy hit z 1986 roku „Top Gun”, w którym Cruise zagrał pilota marynarki wojennej. Film od razu wyniósł go na szczyty popularności – każdy chłopak chciał być jak Pete „Maverick” Mitchelle, nosić skórzane kurtki, ray-bany aviatory (ich sprzedaż po filmie wzrosła o 40 procent), latać F-14. Marynarka wojenna USA nie miała takiego powodzenia wśród rekrutów od czasów drugiej wojny światowej. W tym samym roku, w dramacie sensacyjnym „Kolor pieniędzy” Cruise zagrał u boku legendarnego Paula Newmana. To był prestiż i przyjęcie do aktorskiej elity. Newman nie grał z miernotami. Wielkim hitem stał się „Rain Man” z 1988 roku, Cruise grał tu cwaniaczka, który odkrywa, iż może zbić pieniądze na zdolnościach autystycznego brata – w tej roli wystąpił Dustin Hoffman.
Tom Cruise był aktorem, którego potrzebowało Hollywood. Miał urodę wielkich gwiazd, zniewalający uśmiech, wdzięk i wrodzony talent aktorski. Potrafił być równie przekonujący w totalnie komercyjnych obrazach, jak w „Koktajlu”, ale też w poważniejszym czy choćby artystycznym kinie. Kiedy zagrał sparaliżowanego weterana wojny w Wietnamie w głośnym filmie Olivera Stone’a „Urodzony 4 lipca”, krytycy pisali, iż film żyje dzięki niemu. A przecież był też słynny thriller prawniczy „Firma”, ekscentryczny „Wywiad z wampirem”, dramat sportowy „Jerry Maguire”. Za rolę mówcy motywacyjnego w dramacie „Magnolia” z 1999 roku otrzymał mnóstwo pochwał i nominację do Oscara. Jedną z czterech w swojej karierze. A pamiętacie go w komedii Bena Stillera „Jaja w tropikach”? Grał tam łysego, grubawego faceta, był nie do poznania i skradł cały show! A jednak od 2010 roku praktycznie ograniczył się do odgrywania bohatera kina akcji. Podobne role, podobne fabuły. Ktoś policzył, iż w serii „Mission: Impossible” gra od pierwszej kadencji Billa Clintona, czyli od połowy lat 90. Niektórzy twierdzą, iż rolę pozytywnego bohatera, który zwykle ratuje Amerykę i całą ludzkość, wybiera bardzo pragmatycznie. Zależy mu bowiem, by jego ekranowy wizerunek był wspaniały i zrekompensował kontrowersje wokół jego życia prywatnego.

Jako gej i nie gej
Zawsze był podejrzewany o to, iż jest gejem, tylko się do tego nie przyznaje. Te opinie – aktualne zresztą do dzisiaj – nieraz robiły mu krzywdę. Bardzo zaważyły na jego małżeństwie z Nicole Kidman. Wydawało się, iż w latach 90. Nicole i Tom będą pierwszą parą Hollywood, tymczasem ciągle pisano, iż to fikcyjne małżeństwo, udawanie. Pojawiali się choćby ludzie, którzy twierdzili, iż byli partnerami aktora. Ale Cruise robił procesy, które wygrywał. Atmosfera sensacji tylko dodawała mu popularności. Poza tym Tom Cruise to nie tylko ikona kina akcji, ale również bohater licznych historii miłosnych. Jego małżeństwa i romanse przyciągały uwagę mediów niemal tak samo, jak jego filmy.
Mimi i scjentologia
Można by powiedzieć, iż najważniejszym związkiem w życiu Toma Cruise’a jest związek z Kościołem scjentologicznym. Przystąpił do niego, mając 24 lata, zagubiony i poszukujący swojej tożsamości. Do scjentologów wprowadziła go pierwsza żona, zapomniana dzisiaj aktorka Mimi Rogers. W ten sposób odegrała niezwykle istotną rolę w jego życiu, można powiedzieć, iż je ukształtowała. Była starsza o sześć lat, pełniła funkcję jego audytki – osoby, która łowi nowych członków Kościoła (w wielu krajach zwanego sektą) i wprowadza je na drogę duchowej odnowy. Egotycznemu Cruise’owi podobała się filozofia założyciela sekty L. Rona Hubbarda, szczególnie sentencja: „Co nie jest prawdą dla ciebie, nie jest prawdą”. On sam był bezcennym nabytkiem dla scjentologów – młody, uwielbiany, wystarczająco próżny, by można go było zjednać pochlebstwami i nim manipulować. Do tego zakochał się w Mimi. Poznali się w 1986 roku, oboje byli już gwiazdami. W 1987 roku wzięli ślub i byli razem sześć lat. Tom deklarował w wywiadach: „Uwielbiam być z Mimi. Kocham ją. Jest dla mnie najważniejszą sprawą na świecie”. Ale ten uczuciowy zapał gwałtownie wyparował. Po rozwodzie Mimi mówiła, iż Cruise chciał pozostać czysty na nowej duchowej drodze. Że myślał o zostaniu mnichem i życiu w celibacie. Media szalały na punkcie małżeńskiego kontraktu aktora, Cruise był wściekły, Mimi wycofała swoje komentarze. Paradoksem jest fakt, iż po latach ona odeszła od scjentologii, a Tom Cruise pozostał jednym z najbardziej znanych jej wyznawców.
Nicole i Katie
Z Nicole Kidman byli razem przez blisko 11 lat. Poznali się na planie filmu „Szybki jak błyskawica” w 1990 roku i w tym samym roku wzięli ślub. Przez ponad dekadę tworzyli jedno z najbardziej znanych małżeństw w Hollywood, adoptowali dwójkę dzieci – Isabellę i Connora. Wydawali się idealni, ale tak naprawdę były to trudne lata. Media ich osaczały, publicznie dyskutowano, czy Nicole była w ciąży, czy nie. Pisano o tym, iż poroniła, iż była w ciąży pozamacicznej. Wywlekano intymne szczegóły. Oboje próbowali się przed tym bronić, bez skutku. Do tego Cruise próbował negocjować między Nicole a scjentologami. Jak można było przeczytać w „Vanity Fair”, członkowie Kościoła uważali Nicole za „osobowość tłumiącą”, która przeszkadza w rozwoju Cruise’a. Nicole jest córką psychologa, a scjentolodzy nie uznają ani psychologii, ani psychiatrii i tego typu leków. Tom Cruise miał choćby kiedyś wykład na ten temat. W Kościele uważano, iż odciąga Toma od jego religijnej drogi, choć sama próbowała na nią wejść. Jakby tego było mało, ich wspólny projekt, film „Oczy szeroko zamknięte” z 1999 roku w reżyserii wielkiego Stanleya Kubricka, okazał się spektakularną klapą. Tom przed problemami uciekał w pracę, Nicole uciekła na plan „Moulin Rouge!”. O złożeniu przez męża papierów rozwodowych dowiedziała się z prasy.
W 2005 roku świat obiegła wiadomość o nowym związku gwiazdora z aktorką Katie Holmes. Słynne skoki Toma Cruise’a na kanapie w programie Oprah Winfrey, gdy wykrzykiwał do Katie: „Kocham cię, kocham!”, uczyniły ten związek medialną sensacją. To miała być bajka. Aktor oświadczył się wybrance na szczycie wieży Eiffla w Paryżu. Ślub odbył się w Kalifornii w 2006 roku, ale na wesele para zaprosiła gości do pięknej posiadłości we Włoszech. W podróż poślubną pojechali na Malediwy. Kiedy Katie Holmes zaszła w ciążę, Tom Cruise oszalał z radości. Podobno uważał dziecko za reinkarnację założyciela scjentologów, oświeconego L. Rona Hubbarda. Ponoć założył aparaturę USG i monitorował życie płodowe dziecka przez całą dobę. Wywołał tym znowu falę śmiechów i komentarzy o jego dziwactwach. Gdy Suri się urodziła, oszalał z radości. Wydawało się to bliskie fobii, podporządkował małej dziewczynce cały świat, spełniał każdy kaprys. Ale kiedy Katie Holmes odeszła od niego, bo czuła się więziona jak w klatce, nie walczył specjalnie o dziecko. W każdym razie nigdy razem ich nie widziano, a Suri – dzisiaj pełnoletnia – od lat mieszka z matką w Nowym Jorku. Na swoim Instagramie robi ukłon w stronę taty na Father Day. Tom ogranicza się do płacenia alimentów, zadeklarował też, iż opłaci dziecku studia.

Życie gwiazdy
Gdyby wyliczać wszystkie romanse Toma Cruise’a, poczynając od związku z Cher przez Rebeccę De Mornay, Penélope Cruz po Patti Scialfę, zajęłoby to naprawdę sporo miejsca. Dlaczego te związki tak się rozpadają i czy to rzeczywiście wina jego mentorów z Kościoła scjentologicznego? Pewnie bez przesady. Tom Cruise uchodzi za człowieka totalnie skoncentrowanego na sobie i swojej pracy, którą traktuje jak misję. Nie zdecydował się na czwarte małżeństwo, miał w ostatnich latach kilka różnych partnerek. Od pewnego czasu jest z młodszą od siebie aktorką Aną de Armas, znaną między innymi z roli Marilyn Monroe w filmie „Blondynka”. Aktor ma posiadłości w Ameryce – w Kalifornii i na Florydzie. Rezydencje we Francji i w Anglii. W każdym z domów służbę, zwykle złożoną ze scjentologów i gotową na jego każde skinienie. Utrzymuje kontakt z adoptowanymi dziećmi Bellą i Connorem, choć ich wspólne zdjęcia to rzadkość. W Kościele scjentologicznym jest szychą, guru. Ale trudno się dziwić, bo nie ma chyba w tym gronie osoby równie bogatej i wpływowej. Przechodził zresztą wiele dziwnych rytuałów, między innymi telepatyczne rozmowy ze zmarłymi. Czy jest dzisiaj na zakręcie i naprawdę ma dość kina akcji? W końcu Tom Cruise to aktor wielkich reżyserów, takich jak Martin Scorsese, Oliver Stone, Brian De Palma. Teraz podobno ma zagrać w filmie Alejandra Iñárritu, reżysera między innymi „Birdmana” i „Zjawy”, ale film nie ma jeszcze tytułu. Wielu jego wielbicieli tęskni do bardziej różnorodnych, dramatycznych ról aktora. On sam pewnie nie oprze się aktorskim wyczynom w kosmosie i można tylko trzymać kciuki, żeby mu się to udało. Zapowiada, iż będzie grał do setki. Przed nami zatem jeszcze 38 lat z Tomem Cruise’em. Dla niego czas na zdobywanie kolejnych aktorskich szczytów.
Tekst: Agnieszka Dajbor