Edward Yang to jeden z czołowych tajwańskich reżyserów. Jego wystudiowane, pełne wrażliwości filmy do dziś uznawane są przez krytyków za jedne z najlepszych, jakie kiedykolwiek powstały. Odszedł przedwcześnie w wieku 59 lat w wyniku choroby nowotworowej, ale na tegorocznej edycji Pięciu Smaków mamy okazję obejrzeć aż sześć z siedmiu jego dzieł. Jednak by w pełni zrozumieć wyjątkowość filmów Yanga, warto najpierw zapoznać się z kontekstem ich powstawania oraz życiorysem samego reżysera.
Edward Yang urodził się w Szanghaju i wychował w Tajpej. Na początku lat 70. wyjechał do Stanów Zjednoczonych, gdzie spędził dekadę, studiując informatykę i pracując jako programista. Podobno rozważał także karierę architekta, a fascynacja krajobrazem zmieniającego się miasta została z nim całe życie i gra niezwykle ważną, nie tylko wizualnie, rolę w jego filmach. Po dekadzie spędzonej w Stanach Yang postanowił wrócić na Tajwan i spróbować swoich sił jako reżyser. Wczesne lata 80. to okres intensywnych przemian gospodarczych i społecznych, które Yang jako outsider skupiający w sobie rozmaite perspektywy obserwował na rodzinnej wyspie. Nowe inwestycje pojawiające się w Tajpej i na całej wyspie w miejscu dzikich terenów i kolonialnej zabudowy, zwiastowały zmianę nie tylko urbanistyczną, ale i tożsamościową.
Wspólnie z innymi filmowcami zapoczątkowali awangardowy ruch znany w historii kina jako tajwańska nowa fala. Młodzi reżyserowie i scenarzyści – Hou Hsiao-hsien, Edward Yang, Tsai Ming-liang i Ang Lee – tworzyli autorskie kino w latach 80. i 90. XX wieku. W swoich filmach chcieli pokazywać problemy lokalnego społeczeństwa oraz gwałtownie zmieniającą się w wyniku kapitalistycznego boomu obyczajowość na Tajwanie. Zderzenie nowoczesności z tradycją, wieloletni wpływ komunistycznych Chin, echa japońskiego kolonializmu i pogoń za globalizacją. To wszystko pojawia się w pełnych niepewności i obaw w związku z przyszłością filmach nowej fali. Pionierzy ruchu tworzyli humanistyczne dzieła, które zdobywały nagrody i uznanie na międzynarodowych festiwalach, niestety w samym Tajwanie nigdy nie odniosły większego sukcesu.
Yang w swoich filmach rozległe, wielowątkowe narracje zamyka w intymnych szczegółach. Jego obrazy to dzieła kompletne. Każdy element i bohater łączy się w całość, wspólnie opowiadając złożoną historię. Czuć niepokój i melancholię w związku z zachodzącymi zmianami, a Tajpej jest tu nie tylko wspólnym tłem, ale i osobnym aktorem wyrażającym egzystencjonalne problemy bohaterów i bohaterek, którzy z kolei są uosobieniem tożsamości Tajwanu. Choć osadzona w tajwańskich realiach poetycka wizja Yanga może wydawać się mało przystępna dla przeciętnego odbiorcy, to uczucie rozbicia obecne w jego filmach jest współczesnemu widzowi znane. Oprócz urzekającej warstwy wizualnej dzieła Yanga wciągają właśnie emocjami związanymi z niepewną przyszłością, wyobcowaniem w dużym mieście i pracą w korporacjach, które dziś są nie mniej aktualne niż ponad 30 lat temu.
Moim pierwszym zetknięciem z twórczością Edwarda Yanga była historia z Historii z Tajpej (1985) i po obejrzeniu innych jego dzieł wydaje mi się to trafny początkowy wybór. Chin i Lung, główni bohaterowie Historii z Tajpej, starają się na nowo odnaleźć sens życia i ustawić osobistą hierarchię wartości w zmieniających się realiach społeczno-gospodarczych Tajwanu. Chin i Lung prowadzą zabiegane, ale jednak w gruncie rzeczy puste życie – nie mogą siebie nawzajem zrozumieć. Bierny Lung (grany przez Hou Hsiao-hsiena) utknął w przeszłości, tęskni za niespełnioną karierą bejsbolisty i jest przywiązany tradycyjnej formuły życia, boi się zmian. Z kolei Chin patrzy w przyszłość, którą obiecuje modernizujące się Tajpej, imponuje jej indywidualizm i wolność. Jest niezależna finansowo i nie zamierza tego zmieniać, choć traci pracę w obliczu restrukturyzacji firmy architektonicznej, w której pracowała. Wierzy, iż może w Stanach znajdzie lepsze życie i obydwoje z Lungiem uwolnią się od powracających w ich związku problemów. Narracja Yanga przesyca widza niepokojem, ale jednocześnie Historia z Tajpej pełna jest współczucia i wrażliwości. Film odnosi się do konkretnego miejsca i czasu, ale ponad trzydzieści lat później, w kompletnie innej części świata, wydaje się wciąż istotny i bezpośrednio wpływa na odbiorcę.
Druga równie przystępna, choć bardzo odmienna od Historii z Tajpej pozycja to Terroryści (1986). Akcja oczywiście rozgrywa się w modernizującym się Tajpej, ale tym razem śledzimy różne wątki narracyjne skupione wokół czterech bohaterów. Poznajemy dwie pary: dysfunkcyjne małżeństwo lekarza-karierowicza z aspirującą pisarką i relację fotografa zakochanego w pracownicy seksualnej, która oszukuje swoich klientów. Jest morderstwo i istotna rola fotografii – motyw znany tym, którzy oglądali Powiększenie (1966). Początkowo historie całej czwórki wydają się nie mieć ze sobą nic wspólnego, ale film funkcjonuje jako rodzaj układanki, którą widz musi poskładać. Bohaterowie desperacko trzymają się fikcji, aby poradzić sobie z rzeczywistością. Terroryści to dramat kryminalny z typową dla Yanga socjologiczną analizą współczesnego społeczeństwa. Hipnotyzująca historia o wyobcowaniu i o tym, jak związek może stać się psychologicznym więzieniem, które budujemy z biegiem czasu.