Jakie emocje wzbudziłaby w Was osoba, która pomimo absolutnego braku kompetencji przez kilka lat stawiała siebie w pozycji autorytetu medycznego, oszukując swoich zwolenników na całym świecie? – pyta w swojej recenzji Dawid Myśliwiec, oceniając "Ocet jabłkowy". Najnowszy serial platformy Netflix faktycznie stawia przed widzami taką wątpliwość i stara się odkryć, co sprawia, iż rzesze obserwatorów bezgranicznie wierzą przypadkowym influencerom.
Bohaterką serialu "Ocet jabłkowy" jest wzorowana na prawdziwej postaci influencerka, która przez lata oszukiwała miliony. Ale czy uszło jej to na sucho? W głównej roli Kaitlyn Dever.
Serial można już obejrzeć na platformie Netflix. Dajcie znać, jak Wasze wrażenia.
Fragment naszej recenzji znajdziecie poniżej, cała jest już dostępna POD LINKIEM TUTAJ.
Influencerzy kontra medycyna
autor: Dawid Myśliwiec
Jakie emocje wzbudziłaby w Was osoba, która pomimo absolutnego braku kompetencji przez kilka lat stawiała siebie w pozycji autorytetu medycznego, oszukując swoich zwolenników na całym świecie? Kim trzeba być, by – celem udowodnienia własnej wyjątkowości – karmić kłamstwami poważnie chore osoby, jednocześnie bogacąc się ich kosztem? Na te i inne pytania próbuje odpowiedzieć "Ocet jabłkowy", najnowszy serialowy hit Netfliksa, opowiadający historię Belle Gibson (Kaitlyn Dever), niegdysiejszej australijskiej influencerki, twórczyni aplikacji The Whole Pantry, którą sąd skazał za liczne oszustwa.
Filmowe i serialowe historie o tym, iż social media są siedliskiem zła i zepsucia stanowią już niemal odrębny ekranowy podgatunek. Żyjemy w rzeczywistości nieustannie przetwarzanej przez instagramowe filtry, karmiąc się życiem kompletnie nieznanych nam osób, które stają się dla nas autorytetami. Można się temu poddać, można się zżymać i biadolić nad upadkiem ludzkości, można też – jak twórczyni "Octu jabłkowego" Samantha Strauss – wziąć lupę i przyjrzeć się temu zjawisku z bliska, poszukując odpowiedzi na nurtujące pytania. Dlaczego tak łatwo omamić miliony ludzi? Dlaczego tak łatwo uwierzyć im w daną historię, jeżeli tylko trafia ona w ich potrzeby?
"Ocet jabłkowy" rozpoczyna się efektowną sekwencją montażową, de facto historią Belle Gibson w pigułce: udawane objawy, badania, nagrania w mediach społecznościowych, błyskawicznie rosnąca liczba followersów i wejście na szczyt, a także niemal równie błyskawiczne i niezwykle brutalne uderzenie o dno, kiedy na jaw wychodzą wszystkie kłamstwa i oszustwa kobiety, której rzekomo udało się pokonać raka. Belle poznajemy w momencie, gdy zmuszona jest współpracować ze specjalistą od wizerunku, by ratować resztki tego, co niegdyś pewnie można było określić mianem reputacji. Ale "Ocet jabłkowy" nie pozwala nam zbyt długo przebywać w tej przestrzeni czasowej – regularnie (może choćby nieco zbyt często) przerzuca się nas nie tylko pomiędzy różnymi momentami z okresu aktywności Gibson, ale także pomiędzy bohaterami. Wyreżyserowany przez Jeffreya Walkera serial to bowiem historia zjawiska, którego Belle była tylko jedną z liderek.
Całą recenzję serialu "Ocet jabłkowy" można przeczytać TUTAJ.
Bohaterką serialu "Ocet jabłkowy" jest wzorowana na prawdziwej postaci influencerka, która przez lata oszukiwała miliony. Ale czy uszło jej to na sucho? W głównej roli Kaitlyn Dever.
Serial można już obejrzeć na platformie Netflix. Dajcie znać, jak Wasze wrażenia.
Fragment naszej recenzji znajdziecie poniżej, cała jest już dostępna POD LINKIEM TUTAJ.
***
Recenzja serialu "Ocet jabłkowy" | Netflix
Influencerzy kontra medycyna
autor: Dawid Myśliwiec
Jakie emocje wzbudziłaby w Was osoba, która pomimo absolutnego braku kompetencji przez kilka lat stawiała siebie w pozycji autorytetu medycznego, oszukując swoich zwolenników na całym świecie? Kim trzeba być, by – celem udowodnienia własnej wyjątkowości – karmić kłamstwami poważnie chore osoby, jednocześnie bogacąc się ich kosztem? Na te i inne pytania próbuje odpowiedzieć "Ocet jabłkowy", najnowszy serialowy hit Netfliksa, opowiadający historię Belle Gibson (Kaitlyn Dever), niegdysiejszej australijskiej influencerki, twórczyni aplikacji The Whole Pantry, którą sąd skazał za liczne oszustwa.
Filmowe i serialowe historie o tym, iż social media są siedliskiem zła i zepsucia stanowią już niemal odrębny ekranowy podgatunek. Żyjemy w rzeczywistości nieustannie przetwarzanej przez instagramowe filtry, karmiąc się życiem kompletnie nieznanych nam osób, które stają się dla nas autorytetami. Można się temu poddać, można się zżymać i biadolić nad upadkiem ludzkości, można też – jak twórczyni "Octu jabłkowego" Samantha Strauss – wziąć lupę i przyjrzeć się temu zjawisku z bliska, poszukując odpowiedzi na nurtujące pytania. Dlaczego tak łatwo omamić miliony ludzi? Dlaczego tak łatwo uwierzyć im w daną historię, jeżeli tylko trafia ona w ich potrzeby?
"Ocet jabłkowy" rozpoczyna się efektowną sekwencją montażową, de facto historią Belle Gibson w pigułce: udawane objawy, badania, nagrania w mediach społecznościowych, błyskawicznie rosnąca liczba followersów i wejście na szczyt, a także niemal równie błyskawiczne i niezwykle brutalne uderzenie o dno, kiedy na jaw wychodzą wszystkie kłamstwa i oszustwa kobiety, której rzekomo udało się pokonać raka. Belle poznajemy w momencie, gdy zmuszona jest współpracować ze specjalistą od wizerunku, by ratować resztki tego, co niegdyś pewnie można było określić mianem reputacji. Ale "Ocet jabłkowy" nie pozwala nam zbyt długo przebywać w tej przestrzeni czasowej – regularnie (może choćby nieco zbyt często) przerzuca się nas nie tylko pomiędzy różnymi momentami z okresu aktywności Gibson, ale także pomiędzy bohaterami. Wyreżyserowany przez Jeffreya Walkera serial to bowiem historia zjawiska, którego Belle była tylko jedną z liderek.
Całą recenzję serialu "Ocet jabłkowy" można przeczytać TUTAJ.
"Ocet jabłkowy" – zwiastun | Netflix
![](https://fwcdn.pl/webv/08/88/70888/70888.4.jpg)