Netflix wypuścił swój 2 pełnometrażowy film opowiadający o losach SpongeBoba i jego przyjaciół. Ocalić Bikini Dolne: Sandy w akcji to już 3 produkcja, w której animacja połączona jest z grą aktorską. Może pora przerwać łączenie SpongeBoba z live-action?
Wybierając film do swojej pierwszej recenzji, chciałam, żeby nie była to ważna premiera. Nie odważyłabym się wziąć czegoś z wysokiej półki. Dlatego zdecydowałam się na Ocalić Bikini Dolne: Sandy w akcji Przecież to przyjemne do oglądania kino familijne. Co można zepsuć w filmie z uniwersum SpongeBoba? Niestety okazało się, iż wiele rzeczy.
SpongeBob jest postacią znaną na całym świecie, tak samo jak jego podwodne morskie miasteczko – Bikini Dolne. Serial o przygodach żółtej, uroczej gąbki debiutował na antenie Nickelodeon w 1999 roku. gwałtownie zaskarbił sobie sympatię widzów, przez co słodka buźka SpongeBoba była wykorzystywana coraz częściej. Istnieje już kilka w pełni animowanych filmów pełnometrażowych, ale w ostatnich latach w uniwersum Kanciastoportego króluje połączenie animacji z aktorami. Najnowszym z nich jest Ocalić Bikini Dolne: Sandy w akcji. Akcja zawiązuje się, gdy zły dyrektor generalny wyciąga z wody Bikini Dolne. SpongeBob oraz Sandy wyruszają na ląd, by odzyskać ukochaną miejscowość. Szczerze – fabuła jest bardzo zbliżona do tego, co widzieliśmy w SpongeBob Film: Na ratunek. Wtedy gąbka wraz z Patrykiem poszukiwała Gacusia, którego porwał Posejdon. Różnica jest taka, iż w nowej produkcji Netflixa bohaterowie opuszczają dno oceanu.
Ocalić Bikini Dolne: Sandy w akcji zapowiadało się naprawdę nieźle – infantylnie, ale obiecująco. Jednak wszystko zaczęło psuć się już od jednej z pierwszych scen, którą było właśnie wyciąganie Bikini Dolnego z dna oceanu. niedługo rozpoczęło się apogeum żenady, które trwało praktycznie do samego końca. Prawda jest taka, iż fragmenty animowane są jeszcze do przeżycia, ale sceny z prawdziwymi aktorami – tragicznie żenujące. Postacie ludzkie są koszmarnie napisane, a gdy jeszcze połączy się je z filmem animowanym – pozostało gorzej. Przez sceny z Sandy i SpongeBobem momentami aż mnie skręcało. Zdecydowanie przyjemniej obserwuje się Patryka Rozgwiazdę, Pana Kraba i Skalmara. Niestety nie widzimy ich często.
Od samego początku filmu miałam wrażenie, iż SpongeBob pozostało głupszy niż w serialu czy w swoim poprzedniku SpongeBob: Na ratunek. Po prostu nie mogłam patrzeć na to, jak na zmianę płacze, panikuje i robi kolejne durne rzeczy. Sandy dorównuje mu głupotą. Cały ten film jest wybitnie głupi. Podczas seansu zobaczymy choćby fragment idealny dla… miłośników stóp. Na początku filmu powinno być ostrzeżenie…
Sama fabuła również kuleje. Ocalić Bikini Dolne: Sandy w akcji nie wychodzi poza schemat: ktoś coś zabiera → SpongeBob i jego przyjaciel wyruszają na ratunek → głupie perturbacje → happy end. Dzień przed premierą obejrzałam SpongeBob: Na ratunek i mogę przysiąc, iż rozkład akcji jest dosłownie taki sam w obu produkcjach. I w obu jest za dużo niepotrzebnych, bezsensownych, absurdalnie głupich scen.
Nie jestem w stanie ocenić, dla jakiej publiczności ten film został stworzony. Bywają sceny mocno infantylne, żenujące i wydające się nieodpowiednie dla dzieci. Nie wiem, czy przez całe półtorej godziny seansu chociaż raz się zaśmiałam. Co najwyżej na początku się uśmiechnęłam, a na końcu cieszyłam, iż to już koniec.
O dziwo znajdą się również pozytywy. W filmie słyszymy oryginalny dubbing z serialu. Na początku wywołało to uśmiech na mojej twarzy. Mam ogromny sentyment do głosów z bajek, które oglądałam w dzieciństwie. Jednak nostalgia gwałtownie zamieniła się w irytację. Piskliwe, głośne głosiki SpongeBoba i Sandy były nie do wytrzymania. Z czasem męczyły i irytowały coraz bardziej. Może jestem już za stara.
Muzyka zdecydowanie nie dorównuje soundtrackowi z poprzedniej animacji. Dostajemy piosenki wykonywane przez bohaterów, które dzielą się na te dość miłe dla ucha oraz te, których nie da się słuchać. Raczej nie sprawiają przyjemności, ale uszy nie krwawią.
Naprawdę jestem pod wrażeniem, jak pięknie wygląda świat i postacie. Dno oceanu oraz bohaterowie wyglądają, jakby były ulepione z plasteliny. Na początku mi się nie podobały, ale z czasem się przyzwyczaiłam. No błagam, są przepiękne. Twarze postaci są dopracowane i urocze, wyrażają ich emocje. Aspekty wizualne i sama animacja – pierwsza klasa.
Myślę, iż ten film byłby o wiele lepszy, gdyby Netflix nie uparł się na łączenie filmu animowanego z aktorskim. Mogliby w końcu zrobić dobrą animację z uniwersum SpongeBoba w tym charakterystycznym, trójwymiarowym, plastelinowym stylu. Ocalić Bikini Dolne: Sandy w akcji ma swoje dobre strony, ale niestety wad jest więcej. Film nie jest warty obejrzenia. Chyba iż z przyjaciółmi stricte dla śmiechu lub po alkoholu. Wtedy na pewno oglądanie przyniesie więcej radości. Sądzę, iż fani żółtej gąbki podzielą moje zdanie i są równie zawiedzeni nowymi losami stworzeń z Bikini Dolnego.