Obcy twierdził, iż jest moim narzeczonym po utracie pamięci — reakcja psa odkryła prawdę

newsempire24.com 1 dzień temu

Po wypadku, który zmienił moje życie, obudziłam się bez pamięci i z obcym mężczyzną u boku, który twierdził, iż jest moim narzeczonym. Nie pamiętałam go, ale mu ufałam – aż do chwili, gdy dziwne zachowanie mojego psa wzbudziło we mnie wątpliwości. Czy ten człowiek naprawdę był tym, za kogo się podawał, czy kimś zupełnie innym?

Nigdy nie myślisz, iż coś strasznego może przytrafić się właśnie tobie. Był zwykły wieczór. Wracałam do domu po spotkaniu z przyjaciółką, słuchałam muzyki, śpiewałam, czułam się szczęśliwa.

W jednej chwili wszystko się zmieniło. Zza zakrętu wyłonił się rozpędzony samochód i uderzył w mój. To był ostatni moment, który pamiętałam.

Obudziłam się w szpitalu. Lekarze powiedzieli, iż byłam w śpiączce przez półtora tygodnia. Uznali, iż miałam szczęście, bo po takim wypadku mogłam zostać niepełnosprawna. Ale nie czułam się szczęśliwa.

Miałam częściową amnezję. Pamiętałam rodzinę, najbliższych przyjaciół, swojego psa. Niektóre wspomnienia były nietknięte, ale nie pamiętałam, gdzie pracowałam. Nie mogłam sobie przypomnieć adresu, choć widziałam przed oczami swój dom.

Najważniejsze jednak było to, iż nie pamiętałam jego. Mężczyzny, który – według lekarzy – nie opuszczał mojego boku przez cały czas śpiączki.

Mężczyzny, którego zobaczyłam po przebudzeniu. Tego, który twierdził, iż jest moim narzeczonym. Nazywał się Dariusz. Spojrzałam na niego i widziałam tylko obcego.

„Dlaczego mnie nie pamięta? Pamięta rodzinę, przyjaciół, dlaczego nie mnie?” – pytał Dariusza lekarz.

„Przy częściowej amnezji tak bywa. Pacjent traci tylko wybrane fragmenty pamięci” – odpowiedział lekarz.

„Jesteśmy razem od półtora roku. Zaręczyliśmy się. Planowaliśmy ślub. Co mam teraz zrobić?” – nalegał Dariusz.

„Może pan rozmawiać z nią o waszym związku, pokazywać zdjęcia. Być może to pomoże jej przypomnieć sobie wszystko” – zasugerował lekarz.

„A jeżeli nie pomoże?” – Dariusz nie dawał za wygraną.

„Już raz się w panu zakochała. Może stanie się to ponownie” – odparł lekarz i wyszedł.

Od tej pory Dariusz nigdy nie przychodził z pustymi rękami. Pokazywał mi nasze zdjęcia, opowiadał o prezentach, które mi dał, o tym, jak się poznaliśmy, o randkach, o wspólnym mieszkaniu. Ale…

„Przepraszam, ale nic z tego nie pamiętam” – mówiłam.

„W porządku, przejdziemy przez to razem” – uspokajał mnie, ściskając moją dłoń.

Moja mama nie przestawała mnie wypytywać, choćby gdy leżałam w szpitalu.

„Nie mogę uwierzyć, iż nic mi nie powiedziałaś o Dariuszu!” – kręciła głową.

„Mamo, proszę, nie pamiętam nic. Co mam ci powiedzieć?” – broniłam się.

„Dariusz twierdzi, iż mieliście mi powiedzieć po oświadczynach, ale wypadek miał miejsce wcześniej. Nie wiem, czy w to wierzę. Zawsze byłaś taka skryta” – mówiła mama.

Tak mijały kolejne dni. Słuchałam opowieści Dariusza, narzekań mamy, aż w końcu lekarz pozwolił mi wrócić do domu.

Dariusz odebrał mnie ze szpitala i pojechaliśmy do mojego – a raczej naszego – domu.

Nie mogłam się doczekać, aż zobaczę Borysa, mojego psa. Tęskniłam za tą kulką energii bardziej, niż umiałam to wyrazić.

Gdy tylko zatrzymaliśmy się przed domem, usłyszałam głośne szczekanie Borysa. Pewnie był równie podekscytowany jak ja.

Ale gdy tylko Dariusz otworzył drzwi, Borys rzucił się na niego, szczekając i próbując ugryźć.

Borys był jack russell terrierem, małym psem, który nigdy w ten sposób nie reagował na kogoś, kogo znał.

„Zabierz go ode mnie! Uspokój go!” – krzyczał Dariusz, odpychając Borysa.

„Borys! Do mnie!” – zawołałam, ale pies nie słuchał. „Do mnie!” – powtórzyłam stanowczo.

Borys podbiegł, merdając ogonem, ale wciąż warcząc na Dariusza. „Cicho, spokój” – powiedziałam, biorąc go na ręce.

Przestał szczekać, ale tylko na chwilę. Gdy podeszłam bliżej do Dariusza, znów zaczął, próbując wyrwać się z moich rąk.

„Zamknij go na podwórku” – warknął Dariusz.

„Dlaczego?” – zdziwiłam się.

„Bo chce mnie zjeść!” – odparł, jakby to było oczywiste.

„Nie rozumiem. Mówiłeś, iż mieszkamy razem. Dlaczego on tak na ciebie reaguje?” – pytałam.

„Nie wiem, nigdy mnie nie lubił. Gdy byłaś w szpitalu, ja tam byłem, a twoja mama się nim zajmowała. Może o mnie zapomniał” – tłumaczył.

Zmarszczyłam brwi, ale nie odpowiedziałam. Zab

Idź do oryginalnego materiału