Ostatnio w Warszawie bardzo dużym powodzeniem cieszyła się wystawa jednej ze znanych i najwybitniejszych artystek współczesnych polskiego malarstwa – Marii Wollenberg-Kluza.
Wystawa miała miejsce niemal przez cale lato (do końca października) w salce wystawowej Biblioteki Publicznej m.st. Warszawy.
Pochwalić trzeba Bibliotekę, z jej dyrektorem Michałem Strąkiem na czele, za organizację tego rodzaju prezentacji, tym bardziej, iż malarstwo artystki bardzo związane jest z literaturą poprzez swoją głęboką refleksyjność. Zresztą wielu znakomitych poetów, m.in. Zbigniew Jerzyna, Roman Śliwonik, Krzysztof Gąsiorowski, Marek Wawrzkiewicz, Eugeniusz Kabatc, Stanisław Nyczaj i wielu innych, dedykowało Marii swoje wiersze, będące hołdem dla jej sztuki i ogromnej wrażliwości na otaczający nas wszechświat.
Wystawa, którą z żoną i naszymi znajomymi odwiedziliśmy, była przeglądem dotychczasowych osiągnięć artystki, wyborem znanych dzieł z jej wcześniejszych prezentacji, np. z cykli: Vera Sacrum czy Obrazy Norwida, Saligia, Camino, jak również poświęconych Chopinowi, ale też aktualnym „polskim” sprawom dnia dzisiejszego.
Wielu ludzi wystawę obserwowało… z zewnątrz (przechodząc obok ulicą), poprzez ogromne okna wystawowe, pozwalające przez nie widzieć świetnie zaaranżowane (i nocą oświetlone) wnętrze.
Artystka jest absolwentką warszawskiej ASP. Kontynuatorką polskiego koloryzmu, który w jej wydaniu wzbogacony jest elementami ekspresjonizmu i symbolizmu, ale też fascynacją artystki poezją i literaturą polską (nie tylko). Jest również ekspresją wynikającą z zainteresowania sztuką antyku i sztuką sakralną, ale nade wszystko w różnych formach wyrazu artystycznego – wspomnianą już muzyką i poezją, a także teatrem, tańcem i… filozofią (w sensie egzystencji człowieka, naszego przemijania i próby spełniania się w DOBRU). Zawsze pod tym względem ceniłem dokonania artystki, także jej zaangażowanie w sprawy kraju i choćby – co szczególnie cenne – w rozwój Ursynowa, dzielnicy, w której (jak pamiętam) od zawsze mieszka i tworzy.
Chciałbym też przy okazji pochwalić się, iż w grudniu br. ma ukazać się w Wydawnictwie Świętokrzyskiego Towarzystwa Regionalnego moja autobiografia (drukowana przez ostatnie 4 lata na łamach PD). Jeden z obrazów (moich ulubionych, oddający treść mojego życia) stanowić będzie okładkę tej publikacji, a jest nim „CISZA PEJZAŻU” Marii Wollenberg – Kluza (Olej na płótnie o wymiarach 120 x 105 cm z 2013 r.).
I przytoczę za Romanem Śliwonikiem słowa z wiersza pt. „Gest”, albo „To co dostrzegłem w obrazach Marii Wollenberg-Kluza”: …JEST JESZCZE KOLOR ODEBRANY PUSTCE, DRGAJĄCY NA PŁÓTNIE…ALE WIDZIMY I SŁYSZYMY SIEBIE, CHCEMY SIEBIE NAZWAĆ…
Powtórzę też za Piotrem Kuncewiczem, iż Jej obrazy to: „WYJĄTKOWY OWOC SPRAWNEJ RĘKI, WIDZĄCYCH OCZU I WEWNĘTRZNEGO POSZUKIWANIA KREACJI”. Cóż do tego dodać, chyba tylko to, iż wszystko Państwo o Artystce dowiecie sią z jej licznych, pięknie wydanych katalogów wystaw, a szczególnie z katalogu – albumu – książki: „Refleksjonizm w twórczości Marii Wollenberg – Kluza, Warszawa 2021, Wydawca: Fundacja Sztuki Współczesnej PALETA przy współpracy QUANK TANK – Instytut Debaty Eksperckiej i Analiz, twarda oprawa, stron 127. TO PRZEPIĘKNY ALBUM (niestety drogi, ale warto go mieć w swoich zbiorach)!