Kiedy wyjeżdżałam do Manchesteru, nie planowałam zostać tam na długo. Potrzebowałam pieniędzy na mieszkanie i obliczyłam, iż zajmie mi to około 5 lat.
I tak się stało, w pięć i pół roku zebrałam potrzebną kwotę, chociaż musiałam żyć w trybie surowych oszczędności, ale dzięki temu gwałtownie wróciłam do domu, żeby kupić sobie mieszkanie.
Rzecz w tym, iż rozwiodłam się z mężem i po rozwodzie została mi tylko mała izba w starym akademiku, gdzie po prostu nie dało się mieszkać.
Nasza jedyna córka wyszła za mąż i zamieszkała z mężem. Można powiedzieć, iż miała szczęście, bo zięć miał własne trzypokojowe mieszkanie w nowym budownictwie, które otrzymał od rodziców jako jedyny syn.
Teściowie mieli możliwość zapewnienia dzieciom mieszkania i dobrze, ja natomiast takiej możliwości nie miałam.
Z córką omawiałam swoje plany i zamiary, wiedziała, iż przywożę do domu spory kapitał na zakup mieszkania.
Co więcej, choćby mi pomagała w wyborze. Znalazłyśmy niezłą opcję – dwupokojowe mieszkanie w nowym budownictwie, w ładnej okolicy, blisko córki.
Córka cieszyła się ze mnie, mówiła, iż wreszcie będę mogła żyć wygodnie.
Jednak niedawno jej nastrój diametralnie się zmienił. Przyszła do mnie z propozycją, żebym zamiast dwupokojowego mieszkania kupiła kawalerkę, a resztę pieniędzy oddała im, bo jej mąż chce, żebym kupiła im samochód.
– No po co ci taka duża powierzchnia? Jednego pokoju ci wystarczy – powiedziała mi córka. – Władek ma rację, jego rodzice dali nam ogromne mieszkanie, więc ty mogłabyś się wykazać i kupić nam samochód, to byłoby sprawiedliwe. Nie chcę, żeby mi potem przez całe życie wypominano, iż przyszłam do nich z pustymi rękami.
Teraz nie wiem, co zrobić. Tak długo marzyłam o tym mieszkaniu! A teraz miałabym zrezygnować ze swojego marzenia i znów mieszkać w małej kawalerce?
Wiem, iż jeżeli odmówię, córka się na mnie obrazi. Więc jak postąpić adekwatnie, nie wiem.