Czemu w takim razie „czemó” przez „ó”? Odpowiedź jest skomplikowana, ale zarazem na wyciągnięcie ręki. W sieci łatwo trafić na krótki filmik dokumentujący rozgrywkę w „Fortnite’a”, popularną grę wideo, podczas której rozmawiają dwaj koledzy w wieku przed mutacją. „Chciałem ci powiedzieć, iż nie jestem już duo” – mówi ten pierwszy, informując, iż opuścił grę w parze (popularny tryb rozgrywki). „Czemu?” – pyta ten drugi, ale zajęty grą, zadaje to pytanie z dziwną intonacją i wychodzi trochę „czemo?”. Odpowiedź brzmi: „Bo nie grasz ze mną tyle”. Kończy się żalem z obu stron. Jeden mówi: „Szkoda, iż cię nie wywaliłem”, a drugi potwierdza: „Kick ze znaj”, co oznacza wykopanie z grona znajomych. W ciągu kilku dni filmik jest na TikToku, ktoś proponuje dla zgrywy zapis „czemó”, a całość staje się memem – włącznie z wypełnioną żalem frazą „nie jesteś już moim duo”.
O tiktokizacji i memizacji języka. Jak internet zmienia język polski | Tik talk
Zdjęcie: Arkadiusz Hapka / Polityka
Młodzież, której język próbują na bieżąco rozszyfrować starsi, zdecydowała się na ostateczną formę buntu: tworzy słowa pozbawione konkretnego znaczenia.
Czemó tak? To pytanie, które co roku o tej porze zadają sobie użytkownicy polszczyzny – a tych jest na całym świecie ponad 45 mln – przed ogłoszeniem Młodzieżowego Słowa Roku. Na popularny plebiscyt przychodzą jesienią dziesiątki tysięcy zgłoszeń. Obfituje w starcia różnych obozów – jak trzy lata temu, kiedy zorganizowane internetowe plemiona głosowały na słowo julka (chcąc wylansować karykaturalny obraz naiwnej lewicującej dziewczyny) albo sasin (chcąc na zawsze zamknąć przewały finansowe w nazwisku nielubianego polityka), a organizatorzy z PWN stanęli w obliczu odrzucenia tych głosów do kosza jako nieregulaminowych. Poza wulgaryzmami nie można bowiem zgłaszać słów utworzonych od nazw własnych, a plebiscyt ma badać kreatywność językową, a nie temperaturę konfliktów społecznych.