Reżyser Mark Monroe zajmował się jedną z najgłośniejszych katastrof morskich ostatnich lat. I tak powstał film pt. "Titan: OceanGate Disaster", który 11 czerwca trafił na platformę streamingową Netflix.
Kluczowym wątkiem produkcji jest rola Stocktona Rusha – współzałożyciela i dyrektora generalnego firmy OceanGate. Jeden z występujących w dokumencie zasugerował, iż amerykańskiemu przedsiębiorcy zależało przede wszystkim na sławie i podbiciu własnego ego.
Premiera filmu o katastrofie Titana
Monroe przed wypuszczeniem swojego dzieła przyznał, iż gdy zaczął zgłębiać kulisy wydarzeń z czerwca 2023 roku, ta historia bardzo go wciągnęła. Czuł jednocześnie przerażenie i zahipnotyzowanie.
– Nie było żadnego kontekstu dla tego, co mogło się stać z tymi na pokładzie, a jedynym punktem odniesienia był Titanic, historia, która teraz stała się ponurą bajką. Im bardziej zagłębiałem się w tę straszną tragedię, tym bardziej intrygowało mnie, jak w ogóle mogło do niej dojść i kim dokładnie był człowiek, który zbudował, a następnie poszedł na dno wraz z tym statkiem. Mamy nadzieję, iż ten film pomoże odpowiedzieć na te pytania – powiedział dla Netflixa.
Kilka tygodni temu pokazano już zwiastun produkcji "Titan: OceanGate Disaster". W tym samym czasie brytyjska telewizja upubliczniła wideo jednego z najbardziej poruszających momentów.
Chodzi o zapis ze statku Polar Prince, który towarzyszył Titanowi w wyprawie w głębiny. Widać na nim Wendy Rush, żonę Stocktona Rusha. Kobieta nagle usłyszała huk i zapytała członków załogi Oceangate: "co to był za dźwięk?". Po chwili otrzymała wiadomość tekstową z okrętu podwodnego, informującą, iż zrzucił dwa ciężarki.
W tym momencie jeszcze nie wiedziała, iż reakcja tak naprawdę została wysłana z opóźnieniem. Myślała, iż misja przebiega zgodnie z planem. Według śledczych USCG hałas był w rzeczywistości dźwiękiem implozji Titana. W tym niezwykle krótkim momencie jej mąż i jego pasażerowie zginęli.