O romansie ze znanym fotografem wolałaby zapomnieć. Słono za niego zapłaciła

pomponik.pl 3 godzin temu
Zdjęcie: INTERIA.PL


Romansami Maryli Rodowicz ekscytowała się przed laty cała Polska. Piosenkarka nigdy nie kryła, iż kochała wspaniałych mężczyzn, ale wśród jej partnerów byli i tacy, którzy okazali się... draniami. O ile swe związki z Danielem Olbrychskim czy Františkiem Janečkiem piosenkarka wspomina z sentymentem, o tyle krótką przygodę z fotografem Krzysztofem Gierałtowskim chciałaby na zawsze wyrzucić z pamięci.


Mało kto pamięta, iż na przełomie lat 60. i 70. Maryla Rodowicz przez pewien czas mieszkała w Pradze, gdzie razem z ówczesnym partnerem - czeskim producentem Františkiem Janečkiem - budowała dom, w którym planowali spędzić ze sobą całe życie. Niestety, uczucie, które ich łączyło, nie przetrwało próby czasu.
"František był o mnie okropnie zazdrosny, ciągle robił mi awantury. W końcu wyszło mi to bokiem. Zabrałam wszystko, co zmieściłam w dwie walizki, i wróciłam do Polski" - wspominała w wywiadzie-rzece "Wariatka tańczy".Reklama


"Zamieszkałam w hotelu MDM i... wpakowałam się w niezłe tarapaty" - wyznała Jarkowi Szubrychtowi.


Straciła głowę dla mężczyzny, który okazał się niewłaściwy


Po rozstaniu z Janečkiem Maryla postanowiła, iż nigdy już nie zaufa żadnemu mężczyźnie. Agnieszka Osiecka poradziła jej, by - zamiast rozpamiętywać miłosną porażkę - zrobiła sobie jakąś przyjemność. Niedługo potem jeden z magazynów zaproponował piosenkarce udział w sesji zdjęciowej - jej podobizna miała pojawić się na okładce.
"Autorem zdjęć był Krzysztof Gierałtowski, znany fotograf i... kompletny świr" - opowiadała na kartach książki "Wariatka tańczy".
"Wpadłam mu w oko i zaczął się do mnie zalecać. Kiedyś tak długo czekał pod hotelem, w którym mieszkałam, aż się doczekał. Zabrał mnie razem z moimi dwiema walizkami do siebie" - napisała z kolei w autobiografii "Niech żyje bal".
W kawalerce Gierałtowskiego w jednej z kamienic przy ul. Żelaznej Maryla nie czuła się komfortowo.
"W pustym pokoju na podłodze leżał tylko materac" - wspominała, dodając, iż bardzo gwałtownie doszła do wniosku, iż Krzysztof raczej nie jest mężczyzną, z którym chciałaby związać się na dłużej.
"Kiedy po miesięcznej, nieciekawej znajomości jechaliśmy razem na festiwal do Sopotu, oświadczyłam mu, iż to nasza ostatnia wspólna podróż, iż powinniśmy się rozstać" - czytamy w jej książce.


Pan G. wystawił jej rachunek za "wikt i opierunek"


W Sopocie Maryla miała po raz pierwszy zaśpiewać "Małgośkę". Tego lata - w sierpniu 1973 r. - rzuciła na kolana całą Polskę. Na XIII Międzynarodowym Festiwalu Piosenki odniosła oszałamiający sukces. "Narodziny gwiazdy" - pisano o jej występie.
Krzysztof postanowił wykorzystać to, iż nagle wszyscy zaczęli zabiegać o wywiady Maryli i o jej zdjęcia...
"Kiedy ja na próbach w amfiteatrze trenowałam »Małgośkę«, pan G. oświadczył fotoreporterom, iż nie mają prawa mnie fotografować, bo on ma wyłączność. Myślę, iż był to początek zemsty. W każdym razie w trakcie koncertu nikt poza nim nie zrobił mi ani jednego zdjęcia" - napisała po latach w autobiografii.
Maryla Rodowicz dostała wtedy w Sopocie Grand Prix i nagrodę w wysokości 25 tysięcy złotych.
"Poprosiłam eksnarzeczonego o przechowanie koperty z nagrodą. Po bankiecie oświadczył mi, iż udaje się do Warszawy i zatrzymuje moje pieniądze z powodu kosztów, jakie poniósł w czasie naszej znajomości" - wspominała w swej książce.


Były partner przywłaszczył sobie wszystkie jej... ubrania i kostiumy


Gierałtowski wypomniał Maryli, iż mieszkała u niego, jeździła jego samochodem, jadła to, co kupował.
"I pojechał. Nie wiedziałam, co robić. Za dwa dni miałam wyjazd na koncerty do Mediolanu i Paryża, a wszystkie moje rzeczy - ubrania, kostiumy - zostały w mieszkaniu Krzysztofa. Jeszcze w Sopocie zapowiedział, iż mi ich nie odda" - wyznała w cytowanym już wywiadzie-rzece.
Maryla Rodowicz postanowiła za wszelką cenę odzyskać to, co przywłaszczył sobie jej były kochanek i udało jej się to, jednak nie wspomina tego najlepiej.
Później Maryla poleciała do Włoch. Z Krzysztofem Gierałtowskim już nigdy się nie spotkała. Przez jakiś czas dochodziły jednak do niej informacje, iż fotograf opowiada o niej niestworzone historie. Nie przejmowała się nimi, bo była już po uszy zakochana w Danielu Olbrychskim...
Źródła:
1. Książka M. Rodowicz i J. Szubrychta "Wariatka tańczy", wyd. 2013
2. Książka M. Rodowicz "Niech żyje bal", wyd. 1992
Zobacz też:
Rodowicz złożyła Dodzie niespodziewaną propozycję. Rabczewska od razu ją odrzuciła
Maryla Rodowicz znienacka ogłosiła ws. końca kariery
Maryla Rodowicz przyjaźniła się z nią przez lata. To ochłodziło ich relacje [POMPONIK EXCLUSIVE]
Idź do oryginalnego materiału