Barbara Kowalewska: Zacznijmy od tytułu książki i skomplikowanej kwestii terminologii – mamy gotyk, późny gotyk, neogotyk, pan natomiast używa określenia gotyk nowożytny. Czego dotyczą te terminy i jakie są ich ramy czasowe?
Witold Miedziak: zwykle uczymy się, iż w historii mamy następujące po sobie epoki, takie jak starożytność, średniowiecze, renesans itd. Epokom tym odpowiadają w historii sztuki „epoki stylistyczne”, które wyznaczają trendy w formach architektury, malarstwa, rzeźby i rzemiosła artystycznego. Termin gotyk nowożytny jest naturalnie związany z gotykiem, więc wyjaśnijmy najpierw podstawowy termin – gotyk. To styl w sztuce powstały w średniowieczu, wywodzący się z dwunastowiecznej Francji, który ewoluuje aż po XVI wiek. O gotyku uczymy się w szkole, podobnie jak o neogotyku, który oznacza, w wielkim skrócie, odrodzenie gotyku w osiemnastowiecznej Anglii, a potem w innych krajach Europy.

Wilkowo Polskie, kościół parafialny, szczyt zachodni nawy, lata 40. XVI wieku, fot. W. Miedziak
Największe zasługi w rozwoju neogotyku położył Horace Walpole, który wybudował sobie pałacyk nawiązujący do stylu gotyckiego (Strawberry Hill House), a oprócz zajmowania się architekturą, stał się także autorem pierwszej powieści gotyckiej („Zamczysko w Otranto”). Z kolei to, co ja nazwałem gotykiem nowożytnym, to nie jest zjawisko powrotu do stylu, ale jego nieprzerwanego, długiego trwania i ewolucji w okresie nowożytnym, czyli przede wszystkim w epoce renesansu i baroku.
Dla tych późnych zjawisk Niemcy używają terminu Nachgothik (postgotyk lub pogotyk). To skomplikowane zjawisko, bo kończy się średniowiecze i zaczyna renesans, a „duch gotycki” w kulturze nie chce odejść do lamusa. Nazwę gotyk nowożytny zapożyczyłem od Hélène Rousteau-Chambon, autorki „Le gothique des Temps modernes”, jako iż w polskiej historii sztuki brakuje moim zdaniem odpowiednio obszernego terminu dla określenia tego fenomenu. Zaznaczę jednak, iż nie jest to nazwa jakiegoś odrębnego stylu, ale określenie tradycji gotyckiej trwającej w sztuce.
BK: Przywołuje pan jeszcze inne nieoczywistości, związane z terytorialnymi różnicami w tendencjach architektonicznych, bo pod tym względem Europa nie była jednorodna. Odwołuje się pan do ciekawych zapisów źródłowych, dotyczących recepcji architektury gotyckiej we Włoszech, gdzie uważano, iż budowle Gotów (kojarzone z Niemcami) są „pozbawione wdzięku”. Z kolei w innych częściach Europy ten styl podziwiano i naśladowano, a we Francji był choćby rodzajem symbolu w walce kontrreformacyjnej.
WM: To prawda, nowożytna recepcja gotyku w Europie jest mocno skomplikowana. Przypomnijmy, iż architektura gotycka narodziła się we Francji i stamtąd przeniknęła na północ, do Anglii, a także do innych państw północnej Europy. Wiemy to teraz i wiedzieli o tym Francuzi, ale w innych częściach Europy istniało przekonanie, iż gotyk narodził się na terenie Niemiec. Włosi uważali go właśnie za styl Gotów (stąd samo określenie gotyk) i w okresie renesansu zaczęli programowo odrzucać jako obcy styl północnych barbarzyńców, którzy przyczynili się do upadku sztuki starożytnej.

Krotoszyn, kościół poprotestancki, widok od południowego wschodu, koniec XVI wieku, fot. W. Miedziak
Chcąc odrodzić starożytność, musieli więc przeciwstawiać ów barbarzyński gotyk (określali go jako „senza maniera”, czyli bez wdzięku, nieelegancki) manierze dobrej starożytności. Bywało to niekiedy kuriozalne, bo nie zawsze potrafili odróżnić sztukę i architekturę średniowiecza od sztuki starożytnej, przez co niechcący także chwalili sztukę gotycką lub projektowali dzieła architektury, w której widać wpływy gotyckie.
Zasadniczo jednak odrzucali ów gotyk, choć robili to niekonsekwentnie, a Francuzi czy Niemcy wręcz przeciwnie – mimo iż w XVI wieku byli pod wrażeniem włoskiego renesansu, równocześnie traktowali gotyk jako coś swojego. Warto wspomnieć, iż na terenie Włoch przez cały czas realizowane są badania nad recepcją tradycji średniowiecznej (m.in. niedawna książka Giorgio Simonciniego, „La memoria del Medioevo nell’architettura dei secoli XV-XVIII”).
BK: Jakie były z kolei tendencje w Wielkopolsce i Polsce środkowej? Stawia pan tezę, iż tutaj nie powracano do gotyku, ponieważ nigdy nie wygasł, przynajmniej do początku XVII stulecia. Kogo naśladowano?
WM: Jeszcze do niedawna w nauce panowało przekonanie, iż w Polsce tradycyjne tendencje, które pojawiły się w architekturze XVI wieku, czyli już w epoce nowożytnej, epoce renesansu, to tendencje powrotu do gotyku. Tymczasem, kiedy spojrzymy szerzej, okazuje się, iż interpretacje te są bezpodstawne, ponieważ gotyk w naszym kraju trwa nieprzerwanie do około połowy XVII wieku. Co więcej, na tych terenach jest on do pierwszej ćwierci XVII wieku absolutnie dominujący. To nie są pojedyncze obiekty. Czasem pojawiają się co prawda budowle renesansowe, manierystyczne, w końcu barokowe, ale punktem wyjścia dla 95% architektury jest tradycja gotycka. I trzeba powiedzieć, iż nie odstajemy tu od ówczesnej północnej Europy. Co prawda w Niemczech czy we Francji mamy do czynienia z architekturą wyższej klasy, projektowaną przez bardziej świadomych architektów. U nas ten gotyk nowożytny bywa przeciętny, choć zdarzają się też dzieła wybitne – niekiedy projektowane w tradycjach gotyckich przez samych Włochów.
BK: Czy można wskazać powody długiego trwania stylu gotyckiego w polskiej architekturze? Takie pytanie badawcze również pan sobie zadał.
WM: Najprościej można by to spróbować wytłumaczyć zacofaniem architektonicznym – tym, iż renesansowe innowacje z Włoch po prostu dotarły do nas z opóźnieniem. To jednak nie jest dobre wyjaśnienie, skoro równolegle powstawały budowle renesansowe i te w tradycji gotyckiej. jeżeli zatem nie zacofanie, to co?

Raciążek, kościół parafialny, widok od południowego zachodu, pocz. XVII wieku, fot. W. Miedziak
Mogą tu wchodzić w grę bardzo różne kwestie: z jednej strony przywiązanie do gotyku, z drugiej strony wpływ architektów, którym ten styl się podobał, jak Krzysztof Bonadura Starszy, który eklektycznie łączył renesans, manieryzm i elementy gotyku. Istotny jest też wpływ fundatorów, czy to świeckich, czy instytucjonalnych, którzy mogli decydować o wyglądzie budowli. Co do fundatorów instytucjonalnych, takich jak zakony bernardynów czy jezuitów, trzeba powiedzieć, iż rzeczywiście były one przywiązane do tradycji.
Z kolei fundatorzy świeccy z reguły niezbyt dobrze orientowali się w tendencjach w sztuce i dawali prawdopodobnie wolną rękę budowniczemu. choćby jednak jeżeli się orientowali, jak Jan Orzelski, który pochodził z dobrze wykształconej rodziny szlacheckiej, to przez cały czas wybierali gotyk nowożytny – tylko lepszej klasy, promieniujący z Gdańska. W niektórych regionach Wielkopolski brakowało w XVI i XVII wieku tradycji architektury murowanej – i budując pierwsze ceglane kościoły, poszukiwano prestiżowych wzorców w dużych miastach – w takich przypadkach wybór padał przede wszystkim na budowle średniowieczne. Obraz ówczesnej architektury jest na tyle skomplikowany, iż odpowiedź na to pytanie niestety nie może być jednoznaczna.
BK: Przebadał pan około 230 obiektów, skupił się jednak na architekturze kościelnej. Z czego wynikał ten wybór?
WM: Architektura kościelna jest lepiej zachowana, to przede wszystkim kościoły katolickie i protestanckie, kaplice i synagogi, które czasem przetrwały w stanie oryginalnym, a czasem zostały przebudowane.

Wałdowo, kościół parafialny, 1621 r. Widok od południowego wschodu, fot. W. Miedziak
Ich liczebność pozwala jednak na kompleksowe ujęcie historii architektury wielkopolskiej – a trzeba powiedzieć, iż takiego obrazu dla XVI i XVII wieku adekwatnie nie było i chciałem ten brak uzupełnić.
Świeckie budynki, jak np. zamki i tzw. kamienice gotyckie, słabo się zachowały, więc ich badanie wymaga kompetencji nie tylko historyka sztuki, ale też archeologa i źródłoznawcy.
BK: W jakich cechach formalnych w Wielkopolsce i na terenie Polski środkowej przejawiała się tradycja gotycka w architekturze? Ile dawnego, ile nowego?
WM: Zacznijmy od gotyku średniowiecznego, którego podstawowymi cechami były ostrołuki, sklepienia żebrowe, łuki oporowe, uskokowe przypory, duże okna, nietynkowane elewacje etc. jeżeli mówić o typach architektury, to w późnym średniowieczu pojawia się też na szerszą skalę kościół halowy, czyli taki, w którym sklepienia wszystkich naw są na tej samej wysokości. Cechą wywodzącą się z architektury gotyckiej jest również spiętrzenie brył od wschodu ku zachodowi, w kolejności: wąskie prezbiterium, obszerny korpus nawowy i wysoka wieża. Wszystkie te cechy realizowane są w tradycji gotyckiej XVI i XVII wieku, czyli w gotyku nowożytnym.

Runowo Krajeńskie, kościół parafialny fundacji Jana Orzelskiego, 1603-1609 r. Widok od południowego wschodu, fot. W. Miedziak
Niektóre elementy średniowieczne powoli zanikają, jak na przykład rzeźbione wsporniki pod sklepienia. Formy gotyckie są upraszczane i wymieniane lub podmieniane z formami nowatorskimi, przede wszystkim renesansowymi, później barokowymi. Można to najlepiej zaobserwować w szczytach budowli. W XVI wieku szczyty są przez cały czas budowane po gotycku, ale w miejsce tradycyjnych lizen, czyli pionowych występów w ścianie, pojawiają się renesansowe pilastry, spiętrzone jeden nad drugim.
Sklepienia także są przekształcane. W XVI wieku powstają przez cały czas sklepienia żebrowe, jednak w końcu stulecia w miejsce ceglanych żeber pojawiają się cienkie, tynkowe listwy, które pozwalają na wprowadzenie nowych, bardziej wyrafinowanych dekoracji geometrycznych, a także abstrakcyjnych, takich jak serduszka, ozdobne tarcze etc. Kształt sklepienia wywodzi się ze średniowiecza, ale staje się już tylko tłem dla renesansowego i manierystycznego wzornictwa. Co ważne, okazuje się, iż wszystkie te zmiany nie są jedynie efektem zderzenia nowatorskich wpływów włoskich z miejscową tradycją średniowieczną. Najnowsze badania wskazują na to, iż włoscy architekci sami proponowali takie formy, wzorując się na dziełach wywodzących się z tradycji gotyckiej z terenu własnego kraju. Nie jest to wiedza powszechna, choćby w kręgach naukowych.
BK: Kiedy zorientował się pan, iż dotychczasowe twierdzenia naukowe dotyczące tradycji gotyckiej w XVI i XVII wieku, rozumiejące ją jako powrót do średniowiecza, archaizację, nie bronią się? Co pana przekonało w procesie badań do postawienia innej tezy?
WM: Przede wszystkim najpierw zainteresowało mnie to, iż w ogóle istnieją takie kościoły, które „nie pasują” do swojej epoki – zwrócił mi na to uwagę promotor mojej pracy doktorskiej, czyli prof. Jacek Kowalski. Z drugiej strony jestem też uczniem nieżyjącego już profesora Jana Skuratowicza, który miał w zwyczaju mawiać, by nikomu nie ufać i sprawdzać wszystkie dawne tezy.

Wągrowiec, kościół farny. Sklepienie nawy głównej korpusu, 1595 r. Widok ku zachodowi, fot. W. Miedziak
Wyposażony tak przez swoich mistrzów zacząłem zgłębiać temat. gwałtownie okazało się, iż tradycja gotycka w XVI i pierwszej połowie XVII wieku to nie jakieś zjawisko marginalne, ale wręcz podstawowy trend w architekturze. W tym kontekście klasyczne tezy o rzekomym nawrocie do gotyku ok. roku 1600 po prostu przestały się bronić. Wynikały one przede wszystkim stąd, iż nie istniały monografie dziejów architektury dla tego czasu i wcześniejsi badacze widzieli tylko niewielki wycinek zjawiska.
Oczywiście nie jestem na tym polu zupełnie odosobniony; podobne wnioski zarysował już dekadę temu Tomasz Zaucha w książce „Tradycja gotycka w architekturze sakralnej ziem ruskich Korony”. Tutaj jednak, ze względu na odosobnienie architektury ziem ruskich (dziś przede wszystkim na terytorium Ukrainy) skala zjawiska, jakim jest gotyk nowożytny, przez cały czas pozostawała nieznana. Omówienie go dla ziem Wielkopolski i Polski środkowej, a także przedstawienie na szerszym tle europejskim, pozwoliło mi na stosowanie uogólnień.
BK: Oprócz pracy naukowej w wolnych chwilach zajmuje się pan popularyzowaniem wiedzy o architekturze.
WM: Tak, nie tylko o architekturze, ale generalnie o historii sztuki. Razem z żoną prowadzimy „Blog zabytkowy” na Instagramie i Facebooku. Podróżujemy sporo po Polsce, także po Europie, zwiedzając zwłaszcza obiekty architektoniczne i muzea. Wynika to stąd, iż w pewnym momencie doszliśmy do wniosku, iż ogromna liczba ciekawych zdjęć, którą gromadzimy, domaga się po prostu publikacji. Postanowiliśmy podzielić się tym w internecie, dodając do zdjęć nieco humorystyczne komentarze edukacyjne. Staramy się zarazić innych miłością do architektury, a zaczynamy od trójki naszych dzieci, które dzielnie towarzyszą nam w podróżach.
Witold Miedziak – historyk sztuki, doktor nauk humanistycznych, absolwent Instytutu Historii Sztuki UAM w Poznaniu, pracownik Wydziału Sztuk Pięknych UMK, członek Stowarzyszenia Historyków Sztuki i Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk. Autor licznych tekstów naukowych, popularyzator wiedzy o historii sztuki. Wśród głównych obszarów jego zainteresowań badawczych znajdują się architektura i sztuka średniowieczna oraz wczesnonowożytna oraz architektura rezydencjonalna XV–XIX w.