Top 10 seriali Netfliksa przejęty – i to spektakularnie. W ciągu niecałego tygodnia nowy dramat przykuł globalną uwagę. Sprawdzamy, co tak mocno zafascynowało widzów streamingu – i czy warto obejrzeć ten tytuł.
Widzowie platformy Netflix nie mają wątpliwości: trzeba obejrzeć serial „Nikt nie widział, jak odchodzimy„. niedługo po premierze 15 października meksykański dramat oparty na faktach znalazł się na szczycie zestawień top 10 seriali platformy w dokładnie 36 krajach. O czym opowiada?
Nikt nie widział, jak odchodzimy – serial w top 10 Netfliksa
Krótki, bo zaledwie pięcioodcinkowy serial Netfliksa to pozycja obowiązkowa dla widzów – a przynajmniej tak każą sądzić słupki oglądalności i większość dostępnych recenzji. A o czym adekwatnie jest „Nikt nie widział, jak odchodzimy”?
W serialu obserwujemy tyleż bolesne, co oparte na faktach losy Valerii (Tessa Ía, „Narcos: Meksyk”), matki, która w trakcie rozwodu walczy o opiekę nad dziećmi, siłą odebrane jej przez męża – jednocześnie kobieta musi zmagać się ze stygmatyzacją i społecznymi oczekiwaniami na tle tradycji i religii.
Choć cały świat wydaje się być przeciwko niej, bohaterka podejmuje walkę – i wygląda na to, ze ma za sobą nie tylko potężne grono widzów Netfliksa, ale i krytyków. W nielicznych recenzjach, które ukazały się w sieci po premierze serialu, czytamy, iż „Nikt nie widział, jak odchodzimy” to mocna historia o macierzyństwie i pułapkach zradykalizowanego społeczeństwa. „To przede wszystkim historia o człowieczeństwie, a dopiero później – thriller o porwanych dzieciach” – czytamy m.in. w recenzji serwisu Decider.
„Nikt nie widział, jak odchodzimy” to następny serial Netfliksa, który swój rozgłos zawdzięcza nie samemu streamerowi, a jego użytkownikom – niedawno w podobnych warunkach sukces odniósł też świetnie oceniany serial „Rekruci”.
Główne role w „Nikt nie widział, jak odchodzimy” grają też Emiliano Zurita („Bal czterdziestu jeden”), Natasha Dupeyrón („Miss ’89”), Gustavo Bassani („Iosi, skruszony szpieg”) i Juan Manuel Bernal („Monarca”).