Ewa Błaszczyk jest mamą dwóch dorosłych córek - Marianny i Aleksandry. Kiedy bliźniaczki miały sześć lat, doszło do tragedii. Ola zakrztusiła się tabletką i straciła przytomność. Od tamtej pory pozostaje w śpiączce. W 2002 roku aktorka założyła fundację Akogo?, która wspiera dzieci wymagające rehabilitacji po ciężkich urazach neurologicznych. Dziesięć lat później z inicjatywy gwiazdy otwarto klinikę Budzik, pierwszą w Polsce placówkę dla dzieci po ciężkich urazach mózgu. Córka Błaszczyk do tej pory nie odzyskała jednak przytomności. Aktorka zdradziła ostatnio, w jakim stanie jest jej pociecha.
REKLAMA
Zobacz wideo Anna Wendzikowska przyznaje, iż dla dzieci jest mamą i tatą. "Jak miałam partnera też nie miałam pomocy"
Ewa Błaszczyk ujawniła, w jakim stanie jest jej córka. "Mam z nią kontakt"
Ewa Błaszczyk gościła jakiś czas temu w podcaście "Rezultaty" prowadzonym przez Michała Wrzoska. W trakcie rozmowy z dietetykiem aktorka otworzyła się na temat śmierci męża, a także wypadku córki.
Ona się komunikuje i ci ludzie, którzy są przy niej, potrafią ją czytać. Mam z nią kontakt głównie emocjonalny, który polega na tym, iż ona potrafi zmienić kolor skóry, wydaje oddech, to się po prostu czuje
- wyjawiła. - Ale trzeba się bronić przed myśleniem życzeniowym, iż coś się zdarzyło raz, to już jest. Na przykład, iż mruganie to jest potwierdzenie czegoś, czy po prostu ona zwyczajnie mruga. Można jednak wyczytać, iż coś jest niewygodne, iż coś ją boli, ma dosyć - dodała.
Ewy Błaszczyk wróciła wspomnieniami do dnia tragedii. "Przez tydzień nie mówiłam"
Aktorka opowiedziała także o dniu, w którym wydarzyła się tragedia. - Rozmawiałam przez telefon, więc widząc, iż coś się dzieje, rzuciłam telefon na podłogę, złapałam dziecko i biegłam (...) Ola zdążyła powiedzieć tylko 'Mamcik, co się dzieje' i straciła przytomność - wspominała. - Wskoczyłam na ulicę, już nie wyprowadzałam samochodu. To było myślenie "żeby szybciej". (...) Dojechaliśmy w cztery minuty do szpitala Bielańskiego. Tam biegłam z nią na rękach, drąc się potwornie, bo chciałam, żeby mnie słyszeli, żeby już byli gotowi do akcji. Strasznie krzyczałam (...) potem przez tydzień nie mówiłam - opowiadała.