Nowa "Randka w ciemno". Gąsowski daje radę, ale nie obyło się bez zgrzytów

gazeta.pl 2 godzin temu
"Randka w ciemno" po latach powróciła w nowej, jeszcze bardziej błyszczącej odsłonie. Obejrzałem show Polsatu i wiem, czy przez cały czas bawi, jak dawniej.
Po dwudziestu latach przerwy "Randka w ciemno" znów zagościła w polskich domach - tym razem nie na antenie TVP, a Polsatu. Pierwszy odcinek, wyemitowany 4 października, pokazał, czy kultowy format dwie dekady później przez cały czas bawi. Jacka Kawalca, czy później Tomasza Kammela, w roli prowadzącego zastąpił Piotr Gąsowski. Jak sobie poradził?


REKLAMA


Zobacz wideo Urbański odsłania kulisy nowych "Milionerów". Będzie trudniej?


"Randka w ciemno" wróciła po latach. Widać rozmach, ale czy to wystarczy?
Już od pierwszych minut widać, iż Polsat włożył sporo serca (i pieniędzy) w reaktywację legendarnego formatu. Show robi wrażenie rozmachem realizacji. Widzimy całe mnóstwo ekranów i kolorowych świateł. Parawan - symbol programu - znów dzieli i łączy jednocześnie, a emocje po obu jego stronach są tak samo duże jak przed laty. Różnica jest jednak taka, iż dziś wszystko pozostało bardziej dynamiczne. Choć formuła pozostała niemal niezmienna - uczestnicy nie widzą się nawzajem, a decyzję o wyborze partnera podejmują wyłącznie na podstawie rozmowy - to klimat programu, w dużej mierze dzięki prowadzącemu, zyskał nowe życie. W pierwszym odcinku nowej "Randki" poznaliśmy m.in. Monikę - energiczną, odważną rolniczkę. To właśnie ona stanęła po jednej stronie parawanu, by spośród trzech kandydatów wybrać swojego wymarzonego partnera. Wśród wspomnianych pojawili się: Dariusz - menedżer klubu i mistrz sztuk walki, Łukasz - fan fitnessu, który przyszedł do programu głównie po to, by spotkać Piotra Gąsowskiego, oraz Robert - pewny siebie audytor wychowany w USA. Niedługo po rozpoczęciu show dowiedzieliśmy się, iż Monika ma jeszcze jedną pasję - śpiew. Następnie z głośników wybrzmiała muzyka disco polo. I tu pojawił się we mnie pierwszy zgrzyt, bo choć sama oprawa, emocje w studiu i rozrywkowa konwencja show przypadły mi do gustu, to piosenkę musiałem wyciszyć.


"Randka w ciemno" znowu na antenie. Piotr Gąsowski nie udaje poprzednich prowadzących.
W pierwszym odcinku nie brakowało odważnych, a momentami wręcz dwuznacznych rozmów między uczestnikami. Wymiana zdań bywała zaskakująco bezpośrednia, a niektóre pytania - jak te o zazdrość, czy publikowanie zdjęć w bieliźnie - rozgrzewały atmosferę. Piotr Gąsowski nie pozostawał biernym obserwatorem. Z humorem i wyczuciem potrafił podsycić emocje, czasem dorzucając trafną ripostę, innym razem żartem łagodząc napięcie - ku ogromnej uciesze zgromadzonej w studiu publiczności. Chociaż miejscami niektóre z żartów mogły wydawać się przaśne, to w ogólnym rozrachunku całość wyszła na czwórkę z plusem. Na plus jest również to, iż Gąsowski nie próbuje kopiować stylu Jacka Kawalca czy Tomasza Kammela - stworzył własny klimat. Nie musi tego zresztą nikogo udawać, bo jako doświadczony prowadzący, którego nie da się ukryć, iż lubi publiczność, wystarczy, iż jest sobą. Po latach przerwy mogę śmiało powiedzieć, iż nowa "Randka w ciemno" nie straciła niczego z dawnego blasku i wróciła w świetnej formie. Choć niektóre z jej elementów z pewnością nie każdemu przypadną do gustu, to show w odświeżonej formule jest mocnym punktem nowej ramówki Polsatu.
Idź do oryginalnego materiału