Nowa herstoria organów w kościele. Co na to arcybiskup?

krytykapolityczna.pl 7 miesięcy temu

W sobotę 13 maja 2023 roku odwołano występ Kali Malone w kościele Saint-Cornély we Francji. Koncertowi w historycznym wnętrzu sprzeciwiło się stowarzyszenie Civitas, którego członkowie identyfikują się jako nacjonaliści, integryści, a także tradycjonalistyczni katolicy. Według lokalnego portalu Ouest France protest zgromadził 32 osoby z hasłami: „Dom modlitwy to mój dom prywatny” czy „Electro w kościele – co na to arcybiskup?”. Temperatura opadła po godzinnych negocjacjach, które burmistrz miasteczka uznał za sukces, Civitas znani są bowiem ze skłonności do przemocy.

Stowarzyszenie już wcześniej występowało przeciwko artystkom z nurtu, który Bartosz Nowicki trafnie określa „nową herstorią organów”. 14 grudnia 2021 grupa osób na tyle gorliwych, iż potrzebna była interwencja policji, protestowała pod kościołem dominikanów w Brukseli przeciwko mającemu się tam odbyć koncertowi Anny von Hausswolff. Obecność służb porządkowych zdopingowała zgromadzenie. Tego samego wieczoru brukselska filia Civitas twittuje z dumą: „Cześć katolikom, którzy wczoraj wieczorem przybyli pod kościół, aby zaprotestować przeciwko koncertowi satanistki”.

W poprzedzającym protest liście otwartym do biskupa stowarzyszenie domagało się odwołania koncertu Malone z powodu „profanacyjnych i subwersywnych treści”. Szczególny sprzeciw wzbudził album The Sacrificial Code, a zwłaszcza pochodzący z niego utwór „Sacer Profanare” („profanując świętość”). Wychodząc naprzeciw wątpliwościom wiernych, biskup zarządził komisyjny odsłuch materiału, nie dopatrzono się jednak znamion grzechu. Płyta prowokuje jednak od pierwszej chwili – otwiera ją 58 sekund organów dociskanych przez kobietę. Panie, słyszysz, a nie grzmisz?!

Civitas upominają się o swoje również na YouTube. Trollowali na przykład króciutki wywiad, którego Malone udzieliła kuratorom Malmö Konstmuseum w ramach serii spotkań z artystami „Olibanum”. Jeden z użytkowników odsądza od czci nie tylko artystkę, ale i same drony: „To w ogóle nie jest muzyka! Biedna dziewczyna może i ma bogatych rodziców, ale za to zero szacunku dla religii, stąd ban na granie po kościołach”. Ktoś inny podsumowuje: „Just a hipster pressing buttons for extended periods of time” – to tylko hipsterka wciskająca przyciski przez dłuższy czas.

Niewiele z tych emocji znajdziemy w prasie muzycznej. Niepomna na uczucia religijne krytyka zgodnie wystawia All Life Long, ostatniej płycie Malone, najwyższe noty. Niestety, docenienie niszowej artystki przez mainstreamowe media wiąże się z odwróceniem uwagi od politycznego żądła płyty. Muzyka Malone jest tak nieodłącznie sprzężona z kontekstem filozoficznym, iż prasa była zmuszona o nim wspomnieć, zarazem jednak skrzętnie go pacyfikując, by zapobiec odpływowi konserwatywnych lajków. W ten sposób wytrąca się retoryczny oręż z rąk artystki, która chętnie podpisałaby się pod opinią Nietzschego: „Właściwym narzędziem kultury są instynkty reakcji i resentymentu, dzięki których koniec końców hańbi się i pokonuje dostojne rody i ich ideały”[i].

Guardian” na przykład mydli oczy, wysuwając na pierwszy plan określenie „Thom-Yorke-approved artist”, a kończąc ustawieniem proporcji na korzyść „niewinnej”, czysto estetycznej fascynacji „możliwościami instrumentu”. Rozgorączkowanie Civitasów wydaję się być o wiele bardziej na miejscu – oddaje sprawiedliwość temperaturze sprzeciwu Malone wobec kościelnego imperializmu na polu muzyki. Żeby przekonać się o zapiekłym satanizmie artystki, wystarczy sięgnąć (za Nowickim) po fragment obrazoburczego wywiadu dla Tiny Mix Tapes:

„Interesuje mnie odkrywanie harmonicznych wrażeń, które zostały wymazane z naszej muzycznej narracji od czasu standaryzacji równego temperamentu w XVIII w. Przed wyrównaniem temperamentu istniało wiele systemów strojenia dla różnych instrumentów, kultur i uczuć. Systemy strojenia różniły się w zależności od tego, czy byłeś w małej wiosce, czy w dużym mieście, w górach lub nad morzem, w kościele czy zamku (…) To przerażające, iż nasze zachodnie muzyczne doświadczenia zostały zawężone do kombinacji dwunastu tonów”.

Przekierowywanie uwagi na płaszczyznę estetyczną i ograniczanie do niej doświadczenia muzyki można traktować nie tylko jako przejaw uładzonej retoryki, ale i performatyw reprodukujący hierarchię, w ramach której kontemplację rezerwuje się dla arystokracji (nie tylko ducha). Istotę tego rozróżnienia trafnie uchwycił Schopenhauer: „Krótkie, uchwytne takty szybkiej muzyki tanecznej zdają się mówić tylko o łatwo osiągalnym, pospolitym szczęściu; natomiast wielkie frazy, długie okresy, dalekie odbiegania oznaczają wyższe, szlachetniejsze dążenie do odległego celu i jego ostateczne osiągnięcie”[ii].

Wieczny ruch, „rozgadanie”, namysł nad własną sytuacją i możliwymi sposobami działania – takie między innymi cechy, zgodne z ówczesną charakterystyką muzyki tanecznej, przypisywano w XVIII wieku kobietom jako niezdatnym do udziału w projekcie Oświecenia[iii]. W odpowiedzi na protest Civitas Malone pisała między innymi: „Zadaniem muzyki, tak jak duchowości, jest stawianie pytań i wyznaczanie nowych ścieżek rozumienia i rozwoju. Refleksja prowadzona dzięki sztuki pozwala opuścić ograniczenia własnej percepcji, otwierając nowe horyzonty rozumienia i odczuwania”. Imię bestii brzmi „emancypacja”.

Mainstreamowe media przetasowują Malone ze zmartwychwstałym Kanye Westem czy Beyonce „bezczeszczącą” alt-country, jak gdyby próbowały dowieść, iż kolejny zamach na jeszcze jedną świętość to tylko taka współczesna zabawa. Tymczasem motto najnowszego albumu Malone pochodzi z eseju Giorgia Agambena Pochwała profanacji. Poniżej włoski oryginał z 2005 roku i dołączona do płyty adaptacja Cateriny Barbieri w tym samym języku, dalej angielskie tłumaczenie Jeffa Forta i polskie Mateusza Kwaterki z tomu Profanacje.

  • Vi è un contagio profano, un toccare che disincanta e restituisce all’usso ciò che il sacro aveva separato e impietrito[iv].
  • C’è un contagio profano, un tocco che disincanta e ritorna ad usare ciò che il sacro aveva separato e pietrificato[v] .
  • There is a profane contagion, a touch that disenchants and returns to use what the sacred had separated and petrified[vi].
  • Istnieje więc skażenie profanacyjne, dotyk odczarowujący oraz przywracający do użytku to, co sacrum oddzieliło i, można by rzec, spetryfikowało[vii].

Vi è, C’è, There is, Istnieje więc! All Life Long jest manifestem ogłoszonym nie w celu rozpoczęcia jakiegoś ruchu, ale uświęcenia szczytowego punktu w jego wieloletnim rozwoju. Oto organów już się nie „profanuje”, zdążyły bowiem zostać zwrócone wspólnemu użytkowaniu. Co ważne, nie oznacza to wyparowania świętości – sacrum przez cały czas się uobecnia, ale poprzez to właśnie, iż zaprzestano go używać; manifestuje się jako luka, na modłę Zniknięć Georges’a Pereka. Jak uczy Agamben: „To, co utracone nie domaga się upamiętnienia, powrotu czy ziszczenia: pragnie pozostać w nas jako zapomniane, stracone – i z tego właśnie względu niezapomniane”[viii].

Malone poświęca projekt artystyczny urzeczywistnieniu tej wizji na polu muzyki organowej. „Obraz współczesnego drone’u można by oprawić w brak ramy” – zdaje się mówić artystka. Nie oznacza to jednak cancelowania Kościoła czy tradycji muzycznej Zachodu (kolejnych „ram”), ale ich „aktywne zapomnienie”. Zamiast w gniewnym odruchu wykorzeniać sacrum, przetrawia się je w długich interwałach, które wystawiłyby na próbę doktorów i doktory Kościoła. Niepowtarzalny koloryt brzmieniowy organów został oswobodzony z kościelnego monopolu, a wraz z nim do użytku wróciły zagarnięte przez katolicyzm sposoby słuchania – „wielkie frazy, długie okresy, dalekie odbiegania” znowu należą do wszystkich.

Czy nie posuwam się za daleko? Czy nie jest tak, iż zrażony kilkoma płytkimi recenzjami próbuję nagiąć All Life Long pod własny stosunek do Kościoła, a zatem – krótko mówiąc – czy to jeszcze recenzja, czy już projekcja? Malone rozwiewa tego rodzaju wątpliwości, opatrując niektóre utwory z płyty jednoznacznym zestawem cytatów, które łącznie stanowią coś w rodzaju tekstu kuratorskiego.

Dołączony do All Life Long (for voice) wiersz Arthura Symonsa The Crying of Water ukazał się po raz pierwszy w 1901 roku jako część tomiku The Loom of Dreams, wydanego nakładem samego poety. Książka przeszła bez echa, a jeżeli Symons zapisał się w historii, to raczej dzięki wydanej kilka lat później pierwszej monografii Williama Blake’a. Zapomniana tuż po publikacji, liryka Symonsa musiała prawdopodobnie pokonać długą drogę zanim trafiła do rąk W. E. B. du Bois, słynnego aktywisty działającego na rzecz praw dla tak zwanej „ludności kolorowej”. Spodobała się jednak na tyle, iż linijką z niej działacz otwiera swój najważniejszy esej Of Our Spiritual Strivings, którym z kolei otwiera ikoniczną dla dyskursu postkolonialnego książkę-manifest – The Souls of Black Folk.

W trzynastu linijkach Symons wspomina o płaczu osiem razy. Bezustanność i różnorodność jego rozpaczy nadadzą ton głównej tezie du Bois – kluczowym problemem XX wieku jest tak zwana „linia koloru” (the color-line). Malone sięga po Symonsa, by przywołać du Bois, a od niego z kolei ruszyć głębiej w historiografię segregacji rasowej. The Present Crisis Jamesa Russela Lowella – tekst towarzyszący kolejnemu utworowi, Slow of Faith – to poemat, który zainspirował powstanie w 1909 roku „Kryzysu”, pierwszego czasopisma Krajowego Stowarzyszenia na rzecz Popierania Ludności Kolorowej (National Association for the Advancement of Colored People).

Hendrik Jasnoch, redaktor bloga „One Week // One Band”, podaje drugi najłatwiejszy sposób przesłuchania Zaireeki Flaming Lips. Sposób pierwszy, czyli odsłuch z YouTube’a jest, jak łatwo się domyślić, „for wimps”, dla mięczaków. Metoda Jasnocha wymaga zaangażowania, ale wynagradza je niepowtarzalnością doświadczenia i jego sieciującym charakterem. Podobnie potraktujcie powyższy tekst – jako tryb gry albo solucję. Można przejść All Life Long w easy mode proponowanym przez „Guardiana”, ale można też uruchomić album z kościelnym żądłem. Da się wówczas poprzez dron usłyszeć „stan świata, w którym sam świat wydaje się być dobrem – nie można ani go zawłaszczyć, ani włączyć w porządek prawny”[ix].

**

Filip Szałasek – literaturoznawca, krytyk muzyczny i dźwiękowy. Autor książek Jak pisać o muzyce (2015) i Nagrania terenowe (2018).

*

[i] F. Nietzsche, Z genealogii moralności, przeł. i wstępem opatrzył G. Sowiński, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2011, s. 36.

[ii] A. Schopenhauer, Świat jako wola i przedstawienie, t. I, przeł. J. Garewicz, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 1994, s. 403.

[iii] Zob. I. Kurz, Oświecone, w: Oświecenie, czyli tu i teraz, red. Ł. Ronduda, T. Szerszeń, Karakter–Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie, Kraków–Warszawa 2021, s. 37.

[iv] G. Agamben, Profanazioni, Nottetempo, Rzym 2005, s. 84–85.

[v] C. Barbieri, All Life Long, https://kalimalone.bandcamp.com/album/all-life-long; dostęp z 10 kwietnia 2024.

[vi] G. Agamben, Profanations, przeł. J. Fort, Zone Books, Nowy Jork 2007, s. 74.

[vii] G. Agamben, Profanacje, przeł. M. Kwaterko, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 2006, s. 95.

[viii] Tamże, s. 48.

[ix] G. Agamben, Stan wyjątkowy. Homo sacer II, 1, przeł. M. Surma-Gawłowska, posłowiem opatrzyli G. Jankowicz, P. Mościcki, Korporacja Ha!art, Kraków 2008, s. 95.

Idź do oryginalnego materiału