Dawno, dawno temu, w odległej galaktyce (albo po prostu w 2015), wskoczyliśmy do Głębi. I co? Wciągnęło nas jak odkurzacz na turbo. Mrok, kosmos, emocje, tajemnica, trochę traumy – klasyka. Ale hej, nie wchodzi się dwa razy do tej samej Głębi, prawda?
Więc teraz robimy to znowu. Tylko iż inaczej. Lepiej. Głębiej (he he he). „Głębia: Imprint” to nie sequel, tylko nowy skok – setki lat po tamtej historii, w świeży, dziwnie znajomy mrok. Ci, co pamiętają pierwszą Głębię, poczują ten sam puls, ten sam chłód i ten sam dreszcz po kręgosłupie. A nowi? No cóż, witamy na pokładzie, jeszcze nie wiecie, w co się pakujecie.
Więc zapnijcie pasy, odłóżcie latte (albo nie, może się przydać), bo ruszamy tam, gdzie kończy się światło, a zaczyna Głębia.
Z kapitan Eltie Grunt na pokładzie Ważki.