Now Playing (175)

ekskursje.pl 5 lat temu

Cofnijmy się do lat zerowych. Ach, the naughties! Był sobie rok 2008, mój blogasek działał już 2 lata, świat zmierzał – jak się wydawało – w Generalnie Dobrym Kierunku.

Moim ulubionym stylem muzycznym były wówczas mashupy (i inne formy ironicznego remiksowania kultury). Najstarsi blogobywalcy pamiętają, jak was zanudzałem produkcjami ze składanek „Best of Bootie”!

Jakoś ostatnio ponownie wpadła mi w uszy jedna z nich, prawdopodobnie za sprawą „Bohemian Rhapsody” i „The Dirt”, drugorzędnego biopika o drugorzędnym zespole, Motley Crue. Oba przynoszą interesujące refleksje na temat estetyki rocka, a to temat istotny dla mnie, a więc i dla Was (nolensując wolensa).

W latach 80. na Zachodzie prawica dostała szmergla na punkcie teorii spiskowej backmaskingu. Dokładnie taki sam świr, który dzisiaj zrobi taką minę, jakby ujawniał sekrety rządzące tym światem, wypowiadając słowa „marksizm kulturowy”, 40 lat temu robił ją mówiąć „backmasking”.

Chodziło o to, iż zespoły rockowe ukrywają na swoich płytach satanistyczne przesłanie, nagrane od tyłu. W 1982 roku nagłośnił to w USA teleewangelista Gary Greenwald, demaskując satanizm wykonawców takich, jak Styx, Electric Light Orchestra, Led Zeppelin, Pink Floyd czy właśnie Queen.

Do katolickiej Polski to docierało różnymi kanałami. Po pierwsze, nasi wąsaci Polonusi z Jackowa troszczyli się o swoich krewnych w kraju, żeby nie słuchali tych satanistycznych Zeppelinów, tylko np. „Cztery razy po dwa razy” chrześcijańskiego zespołu Polskie Orły.

A po drugie: stosunkowo szybkim kanałem przenoszenia tego typu szajb byli Świadkowie Jehowy. Ja po raz pierwszy o satanistycznym Pink Floyd przeczytałem właśnie w „Strażnicy” albo „Przebudźcie się”.

Pastor Greenwald zademonstrował w swoim programie, iż refren piosenki „Another One Bites The Dust” puszczony od tyłu brzmi „It’s Fun To Smoke Marihuana”. W 2008 DJ Lobsterdust zrobił z tego fajny mashup, w którym zgodnie występują: Queen, pastor Greenwald i… ummm, Szatan.

W psychologii kognitywnej nazywa się to pareidolią. To skłonność ludzkiego umysłu do doszukiwania się znanych wzorców w chaosie, zwłaszcza gdy dochodzi do tego lęk.

To dlatego nocą ubrania na wieszaku mogą wyglądać jak skradający się zabójcy. Po prostu jesteśmy potomkami tych małpoludów, które w takiej sytuacji nie czekały na rozwój wydarzeń, tylko sięgały po maczugę – małpoludy pozbawione pareidolii wyginęły.

Jeśli więc ktoś ogólnie wierzy w istnienie satanistycznego spisku na rzecz zniszczenia chrześcijańskiego świata, wszędzie znajdzie na to dowody. Choćby w postaci satanizmu Electric Light Orchestra.

Analogowe nośniki pozwalały na stosunkowo łatwe puszczenie czegoś od tyłu. Na czterościeżkowym magnetofonie szpulowym (np. marki Zakłady Kasprzaka) regularnie to się przydarzało przez przypadek – kierunek odtwarzania ustawiało się wihajstrem na chybił-trafił.

Gdy nadeszły płyty CD, zrobiło się to trudniejsze (w typowym przypadku: wręcz niemożliwe). I nagle strach przed backmaskingiem zniknął.

Szatan najwyraźniej zmienił metody działania tylko dlatego, iż stały się trudniejsze do zdemaskowania. Logiczne jak prawicowa publicystyka.

Z perspektywy czasu najśmieszniejsze, iż przecież prawdziwe zespoły rockowe (no jednak nie ELO, helou), niosły podobne przesłanie otwartym tekstem. W końcu gdyby marihuana nie była „fun”, to kto by ją palił.

Obawa przed szkodliwym wpływem wychowawczym muzyki rockowej miałaby więc jakieś ręce i nogi – gdyby nie ośmieszano ją poszukiwaniem „ukrytych przesłań”. Powiedziałbym więc, iż Szatan działa poprzez ośmieszanie uzasadnionej rodzicielskiej troski działaniami ludzi takich jak pastor Greenwald.

A dla nas, drodzy blogonauci, wynika z tego fałszywość hasła „nie należy ich drażnić tęczową aureolą”. Oni sobie zawsze coś znajdą przez pareidolię – choćby maskotka słonika wyda im się „furtką przez którą Szatan podsuwa złe myśli” (jak podczas słynnego ogniska na Pomorzu).

Trzeba robić swoje i niespecjalnie się przejmować. W koncu za 10 lat oni zapomną o obecnej panice i wymyślą se drugą, iż już nie „marksizm kulturowy” tylko „leninizm sportowy”. Czy coś w ten deseń.

Idź do oryginalnego materiału