Po niemal dwóch latach nieobecności do oferty Netfliksa z nowymi odcinkami powraca „Nocny agent”. Czy 2. sezon jednego z największych hitów streamera spełnił nasze oczekiwania? Jak najbardziej. Szczegóły znajdziecie poniżej.
„Nocny agent” to jeden z tych tytułów Netfliksa, których sukcesu nikt nie przewidział. Nikt włącznie z samym Netfliksem. Kiedy debiutancka seria szpiegowskiego akcyjniaka pojawiła się w ofercie streamera w 2023 roku, w kilka dni pobito rekordy oglądalności, a w ciągu tygodnia zamówiono 2. sezon. Miesiąc wystarczył z kolei na to, by adaptacja powieści Matthew Quirka zameldowała się na szóstym miejscu w top 10 najchętniej oglądanych seriali w historii platformy.
Nocny agent sezon 2 – o czym jest ta seria hitu Netfliksa?
Choć streamingowy gigant nie wykłada na promocję projektu tyle, ile doczekał się przykładowo 2. sezon „Squid Game” (o koreańskim hicie przed premierą pierwszego odcinka również nikt nic nie słyszał), oczekiwania względem kontynuacji są całkiem spore. Serial telewizyjnego weterana, Shawna Ryana („The Shield”, „S.W.A.T.”) zaskarbił sobie serca wielu widzów, Netflix nie miał wcześniej flagowego tytułu sensacyjnego, a gatunek zobowiązuje, by od dzisiaj było „więcej, mocniej i szybciej”.
Akcja 10-odcinkowego 2. sezonu „Nocnego agenta” (widziałem przedpremierowo całość) rozpoczyna się mniej więcej rok po tym, jak Peter Sutherland (Gabriel Basso) ocalił prezydentkę Stanów Zjednoczonych przy nieocenionej pomocy Rose (Luciane Buchanan). Jak możecie pamiętać z finału debiutanckiej serii, nasz dzielny tajniak dożył awansu, dzięki czemu mógł opuścić piwnicę Białego Domu na rzecz stałych misji w terenie. Na początku fabuły 2. sezonu śledzimy jego poczynania podczas sekretnej akcji w Tajlandii.
Jak to jednak bywa w przypadku niebezpiecznych misji prowadzonych pod przykrywką, bardzo gwałtownie robi się bardzo gorąco, przez co zadanie nie zostaje wykonane po myśli przełożonych. Nie obywa się bez ofiar, a sam Peter na wiele miesięcy znika z radaru. Na jego ślad jako pierwsza trafia Rose, która w drodze ku odzyskaniu kariery w high-techu, opracowała nowoczesny program szpiegujący. Tym sposobem lądujemy w Nowym Jorku, w którym zostajemy aż do samego finału.
Nocny agent sezon 2, czyli więcej, mocniej i szybciej
Przy okazji 2. sezonu Shawn Ryan i jego ekipa scenarzystów mieli wolną rękę w kwestii fabuły serialu. 10 pierwszych odcinków „Nocnego agenta” wyczerpało książkowy pierwowzór Quirka, wobec czego filmowcy znaleźli się w sytuacji, w której tak naprawdę ogranicza ich wyłącznie wyobraźnia. Nie spodziewajcie się jednak wyskoków w stylu Jamesa Bonda w kosmosie czy absurdalnych akcyjniaków, w których przepakowani samce alfa ratują świat bezbłędną percepcją.
Choć zdarzy się, iż twórców tu i ówdzie poniesie fantazja, bez wsparcia książki „Nocny agent” w znacznej mierze pozostaje tytułem, który dał się poznać jako sensowny, przemyślany i całkiem wiarygodny thriller szpiegowski. Akcyjniakowi Netfliksa bardziej niż do „Reachera” znów najbliżej jest do serii filmów z Jasonem Bourne’em. Mamy bohatera, który w końcu popełnia błędy (a z czasem schodzi choćby na dalsze tło), racjonalnych antagonistów, no i wreszcie fabularne spiski, od których nie musimy łapać się za głowę.
Może i chciałoby się, żeby akcja nowej serii na nieco dłużej została w egzotycznej Tajlandii, niemniej zmiana miejsca z Waszyngtonu na Nowy Jork dodaje „Nocnemu agentowi” sporo świeżości. FBI dalej ustawia narracyjne pionki z pomocą nowych postaci – świetna Amanda Warren („Pozostawieni”) jako przełożona Petera – ale 2. sezon to już charakter uliczny, buntowniczy i zgiełkliwy, do którego niekoniecznie pasuje sztywny garnitur z Białego Domu.
Po imponująco mocnym starcie tempo odpowiednio zwalnia w połowie sezonu, niemniej – zgodnie z oczekiwaniami – sekwencji akcji nie tylko jest więcej, ale są one też zdecydowanie lepiej poprowadzone. Z zadania doskonale wywiązuje się zarówno umiłowany w kaskaderce Basso, jak i choreografowie, zdjęciowcy i konsultanci dbający o wizualny kształt fragmentów bojowych. Są tutaj m.in. okazałe momenty nakręcone w ciasnych przestrzeniach, w szerokich kadrach i przy niewielu cięciach, które dbają o naszą immersję.
Nocny agent sezon 2 – czy wciąż warto oglądać serial?
Przy sporej ilości wątków drugoplanowych scenarzyści 2. sezonu upilnowali, by fabuła w żadnym wypadku nie wymknęła im się z rąk. Każda z nowo wprowadzonych postaci nie tylko działa na korzyść historii, ale otrzymuje też wystarczająco dużo czasu i przestrzeni, by dać się polubić. Tożsamość głównego złoczyńcy pozwolę sobie przemilczeć, ale na uwagę zasługują choćby magnetyczna Arienne Mandi znana z „Tatami” czy Berto Colon („Orange is the New Black”), który z boku kreuje dość nieoczywisty portret przeciwnika Petera.
Historii jest w zasadzie kilka, ale od początku czuje się, iż wszystkie zmierzają do jednego celu. choćby jeżeli ponowne wprowadzenie do fabuły Rose może wydawać się odrobinę pretekstowe (z pewnością było podyktowane reakcją fanów na doskonałą ekranową chemię Buchanan i Basso), bohaterka jak najbardziej spełnia swą funkcję w fabule i w żadnym wypadku nie zostaje przyćmiona przez wątek głównego bohatera. Po kolejnych 10 odcinkach można już z całą pewnością stwierdzić, iż Peter i Rose są w tym serialu równie ważni.
Sama historia w 2. sezonie nie jest najbardziej odkrywcza, ale na jej korzyść działają wszelkie wątki poboczne, które dodają serialowi potrzebnej głębi i moralnej niejednoznaczności. Bez zdradzania zbyt wiele napomknę tylko, iż sporo czasu w nowej serii Nocnego agenta przyjdzie wam spędzić w irańskiej ambasadzie czy pośród zwaśnionych członków rodziny wschodniego władcy. Mało tego, końcówka tej serii sugeruje, iż zapowiedziany już sezon nr 3 może być jeszcze ciekawszy.
Nie wiem, czy debiutancka seria zasługiwała na to, by dotrzeć na niesłychanie wysokie szóste miejsce w rankingu top 10 najpopularniejszych seriali streamera. Jestem jednak przekonany o tym, iż 2. sezon jest lepszy pod każdym względem od tego poprzedniego. Jest „więcej, mocniej i szybciej”, Netflix znalazł swój flagowy tytuł sensacyjny, a na przestrzeni kilku ostatnich dni „Nocny agent” zaskarbił sobie jeszcze jedno serce – moje.