Była
cenioną artystką, a od dwóch lat jest pełnoetatową mamą z
amerykańskiego przedmieścia. Całe jej życie sprowadza się do
opieki nad jedynym synem, prowadzenia gospodarstwa domowego i
okazjonalnych spotkań z dużo podróżującym służbowo mężem.
Kobieta czuje, iż straciła integralną część siebie, iż jej
kreatywność utopiła się w wykańczającej psychicznie i fizycznie
codziennej rutynie. Była osobą niezależną, odważną, inspirującą
i nietuzinkową, a zamieniła się w nieciekawą gospodynię domową
żyjącą pod dyktando niesfornego dwulatka. To właśnie on zwraca
uwagę na nadmierne owłosienie na jej ciele: kępkę sierści w
dolnej części pleców. Szczegółowe oględziny w łazience
ujawniają kolejne anomalie, do których początkowo kobieta nie
przywiązuje większej wagi, z czasem jednak nabiera pewności, że
przeobraża się w psa.
|
Plakat filmu. „Nightbitch” 2024, Annapurna Pictures, Archer Gray, Bond Group Entertainment
|
W
2021 roku na amerykańskim runku wydawniczym pojawiła się
debiutancka powieść wychowanej w społeczności mennonitów,
chrześcijańskiej wspólnocie anabaptystycznej u podnóża
Appalachów w stanie Ohio, w tej chwili asystentki profesora na Wydziale
Scenariuszy i Sztuk Filmowych Uniwersytetu w Iowa, magister Rachel
Yoder, Historia napisana pod wpływem emocji, jakie targały nią po
porodzie, głównie złości na zmiany, jakie zaszły w prywatnym i
zawodowym życiu Yoder. Natchnął ją też fragment „Dept. of
Speculation”, beletrystycznego utworu Jenny Offill uwolnionego w
roku 2014. Satyryczno-absurdalna powieść grozy w stylu realizmu
magicznego Rachel Yoder, niedługa publikacja pod tytułem
„Nightbitch” (pol. „Nocna suka”, Prószyński i S-ka 2022),
została okrzyknięta książką roku 2021 przez amerykański magazyn
Esquire i portal internetowy Vulture oraz była
nominowana do paru nagród literackich, w tym PEN/Hemingway Award.
Amerykańska reżyserka, scenarzystka i aktorka (m.in. „Krocząc
wśród cieni” Scotta Franka, „Gambit królowej” Scotta Franka
i Allana Scotta) Marielle Heller przeczytała „Nightbitch”
podczas pandemii COVID-19, w swojej odizolowanej wiejskiej
posiadłości, gdzie przez większość czasu przebywała wyłącznie
ze swymi małymi dziećmi. Marielle po raz pierwszy samotnie
opiekowała się dwójką – młodsze dziecko nie miało jeszcze
roku – jej mąż, Jorma Taccone, wyjechał do Albuquerque, aby
pracować nad serialem „MacGruber” (2021). Heller doskwierała
samotność; każdego dnia w pojedynkę (nie licząc miesięcznej
wizyty rodziców) mierzyła się ze wszystkimi obowiązkami domowymi,
udało jej się jednak wypracować taki system opieki nad dziećmi,
który dawał jej jakieś dwie godziny na dobę na pisanie. Pracę
nad scenariuszem opartym na pierwszej wydanej powieści Rachel Yoder.
O
nabyciu praw do przeniesienia na ekran niekonwencjonalnej opowieści
o macierzyństwie Rachel Yoder przez niezależną amerykańską firmę
Annapurna Pictures, opinię publiczną poinformowano rok przed
światową premierą książki. W marcu 2022 roku inna niezależna
firma amerykańska, Searchlight Pictures, kupiła prawa do
dystrybucji filmu za „jedyne” dwadzieścia pięć milionów
dolarów, przelicytowując pięć innych ofert, a parę tygodni
później media zaczęły rozpisywać się o „cichym rozwijaniu”
tego projektu przez Marielle Heller i Amy Adams (m.in. „Zwierzęta
nocy” Toma Forda, „Ostre przedmioty” Marti Noxon,
„Kobieta w oknie”
Joe Wrighta) w tak zwanym głębokim lockdownie tłumaczonym
pandemią COVID-19. Produkcja „Nightbitch” (pol. „Nocna suka”)
w reżyserii i na podstawie scenariusza Marielle Heller ruszyła w
październiku 2022 roku w Los Angeles, a światowa premiera odbyła
się w pierwszym tygodniu września 2024 roku na Międzynarodowym
Festiwalu Filmowym w Toronto, gdzie wyróżniono kreację Amy Adams -
Tribute Performer Award za pierwszoplanowy występ w filmowej
adaptacji „Nocnej suki” Rachel Yoder. Festiwalowych nagród i
nominacji było dużo więcej – między innymi tytuł wybitnego
osiągnięcia w kinematografii zdobyty na Savannah Film Festival –
za najbardziej prestiżowe wyróżnienie uważa się jednak nominację
do Złotego Globu 2025 w kategorii „najlepsza aktorka w komedii lub
musicalu” oczywiście dla Amy Adams. Nieszablonowy, brutalnie
szczery neo-horror o bezsensownej presji wywieranej przez
współczesne, niby postępowe, społeczeństwo na kobiety? Mniej
więcej tak zapowiadano kolejne widowisko twórczyni „Wyznań
nastolatki” (2015), „Czy mi kiedyś wybaczysz?” (2018), „Cóż
za piękny dzień” (2019) i „Czym dla mnie jest konstytucja?”
(2020), które miało trafić bezpośrednio na platformę Hulu, ale
później w firmie Searchlight Pictures zapadła decyzja o
poprzedzeniu dystrybucji internetowej (start 27 grudnia na Hulu)
dystrybucją kinową (start 6 grudnia w Stanach Zjednoczonych i paru
innych krajach). Surrealistyczny dramat psychologiczny podlany
czarnym humorem i ledwie pokropiony body horrorem. Przemiana
współczesnej artystki w gospodynię domową z lat 50. XX wieku. Bo
tak czuje się bezimienna bohaterka „Nocnej suki” Marielle
Heller, podobno historii bardziej
optymistycznej, mniej mrocznej od
literackiego oryginału. Pozbawiona imienia najdalej po urodzeniu
pierwszego dziecka – całe jestestwo zredukowane do bycia mamą.
Krytycznie ocenianą mamą bezimiennego chłopca i żoną wiecznie
nieobecnego bezimiennego mężczyzny. adekwatnie od czasu do czasu
zaszczycającego bliskich swoją obecnością i pewnie wierzącego,
że w tych szczególnych momentach należycie wypełnia swoje
rodzicielskie obowiązki, iż realnie odciąża żonę, której w
gruncie rzeczy zazdrości. Przysięga, iż wolałby zajmować się
domem i dzieckiem, niż mieszkać w hotelach, zwykle do późna
zajmując się nudną papierologią, aby zapewnić godny byt
rodzinie. Żona nie wątpi w jego szczerość, ale też nie ma
najmniejszych wątpliwości, iż gwałtownie zatęskniłby za swoją nudną
pracą i cichymi pokojami hotelowymi, gdyby z niani przebranżowił
się na ojca. Miała identyczne marzenie, a kiedy się spełniło,
poczuła się oszukana. Czy żałuje „wypchnięcia na świat nowego
człowieka” odwdzięczającego się pluciem (wymiotowaniem) w
twarz? Cóż, gdy ją poznajemy jest pewna tylko tego, iż prawda o
macierzyństwie z jakiegoś niepojętego powodu jest skrzętnie
ukrywana.
|
Plakat filmu. „Nightbitch” 2024, Annapurna Pictures, Archer Gray, Bond Group Entertainment |
Z
całym szacunkiem dla Amy Adams, w moim poczuciu show skradli mali
debiutanci Arleigh i Emmett Snowden, bliźnięta dzielący się rolą
rozbrykanego synka protagonistki „Nocnej suki” Marielle Heller.
Spektakularny popis aktorski w absolutnie subiektywnym odbiorze
przyćmiony dziecięcą naturalnością. Domyślam się, iż chłopcy
traktowali to jak zwykłą zabawę i nie wykluczam, iż część z
tego, co znalazło się nie ekranie nie było przewidziane w
scenariuszu (improwizacja), ale przynajmniej niektóre kwestie
musiały być wyuczone - wnoszę to z dynamiki fabuły, bynajmniej
brzmienia poszczególnych wypowiedzi Snowdenów. Na przykład
krępująca chwila w bibliotece miejskiej. Cotygodniowa rozrywka dla
małych dzieci niezmiennie przychodzących ze sztucznie(?)
rozentuzjazmowanymi rodzicielkami. Kobietami w większości mocno
wczuwającymi się w role matek. Niewystarczająco mocno. Wiedzą, że
nigdy nie będą dość dobre, a mimo to grają w tę nie tylko
durną, ale i potencjalnie niebezpieczną grę. Dążąc do
nieosiągalnej perfekcji, niektóre nieodwracalnie tracą tak ważne
części siebie, iż choćby najbliżsi przestają ich rozpoznawać.
Ile małżeństw rozpadło się przez tę autodestrukcyjną pogoń za
doskonałością? Mąż tytułowej bohaterki, wbrew pozorom niezbyt
odważnego, a już na pewno nie rewolucyjnego filmu Marielle Heller,
w pewnym momencie stwierdza, iż jego żona nie jest tą samą osobą,
którą poślubił. To ktoś zupełnie obcy. Jak w cholernej „Inwazji
porywaczy ciał” Jacka Finneya. Humorzasta, zaniedbana, niemająca
nic interesującego do powiedzenia, nieokazująca zainteresowania jego
życiem w rozjazdach i obracająca się w irytującym towarzystwie.
Kobieta, w której się zakochał nigdy nie zbliżyłaby się do tych
rozchichotanych mamuś, które potrafią mówić tylko o swoich
zasmarkanych dzieciach (zapewne tak ujęliby to dawni przyjaciele
jego żony, sztywni artyści). Wolałaby, żeby wyrósł jej ogon. W
„Nocnej suce” wystąpił najpiękniejszy pies na świecie nie
tylko według jego reżyserki. Marielle Heller, która wbrew
ostrzeżeniom trenerów, z którymi współpracowała przy tym
filmowym projekcie, chciała rudego siberian husky. Tłumaczono jej,
że ta rasa nie jest podatna na tresurę, iż najprawdopodobniej w
całych Stanach Zjednoczonych nie znajdzie ani jednego odpowiednio
(do ich potrzeb) wyszkolonego husky. Reżyserka się uparła, więc
wdrożono poszukiwania w kalifornijskich schroniskach, a w jednym z
nich czekała cudna Juno – prawdziwy brylant znaleziony przez
trenerów pracujących z Heller, którzy po pięciomiesięcznym
szkoleniu (zgodnie z przewidywaniami niezbyt efektywnym) tej młodej
suczki adoptowali ją i przedstawili reżyserce jako
„najpiękniejszego psa na świecie”, w którym autentycznie się
zakochali. Myślę, iż Marielle Heller wybrała tę rasę ze względu
na jej umiłowanie wolności. Zwierzę Mocy głównej bohaterki jej
filmu – faktyczna lub wyimaginowana/wyśniona forma – według
mnie miało symbolizować niezależność, autonomiczność, swobodę
działania i podejmowania decyzji. Hipotetyczna niezwykła zdolność
bohaterki Amy Adams UWAGA SPOILER odziedziczona po matce i
uaktywniająca się po wydaniu na świat pierwszego dziecka KONIEC
SPOILERA to kynantropia, rodzaj teriantropii, który nie jest
szczególnie popularny w kulturze masowej (nie w porównaniu do
likantropii). W każdym razie jakaś świeżość w tym jest - w
pomyśle Rachel Yoder – ale śmiem twierdzić, iż David Cronenberg
wydobyłby z tej koncepcji znacznie więcej. Twardy guzek wypełniony
ropą i czymś jeszcze (zupełnie nie na temat, ale na myśl
automatycznie nasunął mi się „The Ring” Gore Verbinskiego) –
w sumie to choćby zabawne – sutkowa wysypka, drapieżne oczy i
oczywiście kępka sierści. A, no tak, jeszcze ledwo widoczne wąsy
i niewidzialne ostre zęby. Jest też umiarkowanie krwawa (nie
hitchcockowska) scena pod prysznicem i sporadyczny klimat baśniowy,
zdaje się, iż wypracowany z małą pomocą komputera. W temacie
macierzyństwa i tacierzyństwa niczego nowego tutaj nie powiedziano
– nie twierdzę, iż to zlepek banałów, ale we współczesnym
kinie gatunkowym nie brakuje takich jednostronnych (z perspektywy
kobiet), „brutalnie szczerych” opowieści o trudach
rodzicielstwa. Niemniej narracja całkiem zmyślna – idealne
dopasowanie znanych sztuczek (choćby z pewnego filmu o zemście, czy
jak kto woli wymierzaniu sprawiedliwości na własną rękę, w
reżyserii R.D. Braunsteina) do jednego z przesłań filmu. Życie w
niezgodzie ze sobą; mówienie tego, co ludzie chcą usłyszeć, a
nie tego co naprawdę się myśli. I heroiczne powstrzymywanie się
przed spoliczkowaniem nic nierozumiejącego męża (najwyższy czas
by nauczył się czytać w myślach!), gdy po raz wtóry wyskoczy z
jakąś „mądrą radą”:)
Siła
kobiet, której podświadomie boją się mężczyźni. Boska moc
tworzenia i psie wychowanie dziecka. Uczenie młodego człowieka
nawyków przedstawicieli innego gatunku? Nie takie kuriozum, jak
mogłoby się wydawać. Nie tak zwariowana, tym bardziej ostra
opowieść, na jaką się zanosiło. „Nocna suka” Marielle
Heller, filmowa adaptacja debiutanckiej powieści Rachel Yoder, we
mnie pozostawiła spory niedosyt, ale nie powiedziałabym, iż czas
poświęcony temu dziełku, bym czasem straconym. Tragedii nie było.