„Nocna suka” (2024)

horror-buffy1977.blogspot.com 2 dni temu
Była cenioną artystką, a od dwóch lat jest pełnoetatową mamą z amerykańskiego przedmieścia. Całe jej życie sprowadza się do opieki nad jedynym synem, prowadzenia gospodarstwa domowego i okazjonalnych spotkań z dużo podróżującym służbowo mężem. Kobieta czuje, iż straciła integralną część siebie, iż jej kreatywność utopiła się w wykańczającej psychicznie i fizycznie codziennej rutynie. Była osobą niezależną, odważną, inspirującą i nietuzinkową, a zamieniła się w nieciekawą gospodynię domową żyjącą pod dyktando niesfornego dwulatka. To właśnie on zwraca uwagę na nadmierne owłosienie na jej ciele: kępkę sierści w dolnej części pleców. Szczegółowe oględziny w łazience ujawniają kolejne anomalie, do których początkowo kobieta nie przywiązuje większej wagi, z czasem jednak nabiera pewności, że przeobraża się w psa.

Plakat filmu. „Nightbitch” 2024, Annapurna Pictures, Archer Gray, Bond Group Entertainment

W 2021 roku na amerykańskim runku wydawniczym pojawiła się debiutancka powieść wychowanej w społeczności mennonitów, chrześcijańskiej wspólnocie anabaptystycznej u podnóża Appalachów w stanie Ohio, w tej chwili asystentki profesora na Wydziale Scenariuszy i Sztuk Filmowych Uniwersytetu w Iowa, magister Rachel Yoder, Historia napisana pod wpływem emocji, jakie targały nią po porodzie, głównie złości na zmiany, jakie zaszły w prywatnym i zawodowym życiu Yoder. Natchnął ją też fragment „Dept. of Speculation”, beletrystycznego utworu Jenny Offill uwolnionego w roku 2014. Satyryczno-absurdalna powieść grozy w stylu realizmu magicznego Rachel Yoder, niedługa publikacja pod tytułem „Nightbitch” (pol. „Nocna suka”, Prószyński i S-ka 2022), została okrzyknięta książką roku 2021 przez amerykański magazyn Esquire i portal internetowy Vulture oraz była nominowana do paru nagród literackich, w tym PEN/Hemingway Award. Amerykańska reżyserka, scenarzystka i aktorka (m.in. „Krocząc wśród cieni” Scotta Franka, „Gambit królowej” Scotta Franka i Allana Scotta) Marielle Heller przeczytała „Nightbitch” podczas pandemii COVID-19, w swojej odizolowanej wiejskiej posiadłości, gdzie przez większość czasu przebywała wyłącznie ze swymi małymi dziećmi. Marielle po raz pierwszy samotnie opiekowała się dwójką – młodsze dziecko nie miało jeszcze roku – jej mąż, Jorma Taccone, wyjechał do Albuquerque, aby pracować nad serialem „MacGruber” (2021). Heller doskwierała samotność; każdego dnia w pojedynkę (nie licząc miesięcznej wizyty rodziców) mierzyła się ze wszystkimi obowiązkami domowymi, udało jej się jednak wypracować taki system opieki nad dziećmi, który dawał jej jakieś dwie godziny na dobę na pisanie. Pracę nad scenariuszem opartym na pierwszej wydanej powieści Rachel Yoder.

O nabyciu praw do przeniesienia na ekran niekonwencjonalnej opowieści o macierzyństwie Rachel Yoder przez niezależną amerykańską firmę Annapurna Pictures, opinię publiczną poinformowano rok przed światową premierą książki. W marcu 2022 roku inna niezależna firma amerykańska, Searchlight Pictures, kupiła prawa do dystrybucji filmu za „jedyne” dwadzieścia pięć milionów dolarów, przelicytowując pięć innych ofert, a parę tygodni później media zaczęły rozpisywać się o „cichym rozwijaniu” tego projektu przez Marielle Heller i Amy Adams (m.in. „Zwierzęta nocy” Toma Forda, „Ostre przedmioty” Marti Noxon, „Kobieta w oknie” Joe Wrighta) w tak zwanym głębokim lockdownie tłumaczonym pandemią COVID-19. Produkcja „Nightbitch” (pol. „Nocna suka”) w reżyserii i na podstawie scenariusza Marielle Heller ruszyła w październiku 2022 roku w Los Angeles, a światowa premiera odbyła się w pierwszym tygodniu września 2024 roku na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Toronto, gdzie wyróżniono kreację Amy Adams - Tribute Performer Award za pierwszoplanowy występ w filmowej adaptacji „Nocnej suki” Rachel Yoder. Festiwalowych nagród i nominacji było dużo więcej – między innymi tytuł wybitnego osiągnięcia w kinematografii zdobyty na Savannah Film Festival – za najbardziej prestiżowe wyróżnienie uważa się jednak nominację do Złotego Globu 2025 w kategorii „najlepsza aktorka w komedii lub musicalu” oczywiście dla Amy Adams. Nieszablonowy, brutalnie szczery neo-horror o bezsensownej presji wywieranej przez współczesne, niby postępowe, społeczeństwo na kobiety? Mniej więcej tak zapowiadano kolejne widowisko twórczyni „Wyznań nastolatki” (2015), „Czy mi kiedyś wybaczysz?” (2018), „Cóż za piękny dzień” (2019) i „Czym dla mnie jest konstytucja?” (2020), które miało trafić bezpośrednio na platformę Hulu, ale później w firmie Searchlight Pictures zapadła decyzja o poprzedzeniu dystrybucji internetowej (start 27 grudnia na Hulu) dystrybucją kinową (start 6 grudnia w Stanach Zjednoczonych i paru innych krajach). Surrealistyczny dramat psychologiczny podlany czarnym humorem i ledwie pokropiony body horrorem. Przemiana współczesnej artystki w gospodynię domową z lat 50. XX wieku. Bo tak czuje się bezimienna bohaterka „Nocnej suki” Marielle Heller, podobno historii bardziej optymistycznej, mniej mrocznej od literackiego oryginału. Pozbawiona imienia najdalej po urodzeniu pierwszego dziecka – całe jestestwo zredukowane do bycia mamą. Krytycznie ocenianą mamą bezimiennego chłopca i żoną wiecznie nieobecnego bezimiennego mężczyzny. adekwatnie od czasu do czasu zaszczycającego bliskich swoją obecnością i pewnie wierzącego, że w tych szczególnych momentach należycie wypełnia swoje rodzicielskie obowiązki, iż realnie odciąża żonę, której w gruncie rzeczy zazdrości. Przysięga, iż wolałby zajmować się domem i dzieckiem, niż mieszkać w hotelach, zwykle do późna zajmując się nudną papierologią, aby zapewnić godny byt rodzinie. Żona nie wątpi w jego szczerość, ale też nie ma najmniejszych wątpliwości, iż gwałtownie zatęskniłby za swoją nudną pracą i cichymi pokojami hotelowymi, gdyby z niani przebranżowił się na ojca. Miała identyczne marzenie, a kiedy się spełniło, poczuła się oszukana. Czy żałuje „wypchnięcia na świat nowego człowieka” odwdzięczającego się pluciem (wymiotowaniem) w twarz? Cóż, gdy ją poznajemy jest pewna tylko tego, iż prawda o macierzyństwie z jakiegoś niepojętego powodu jest skrzętnie ukrywana.

Plakat filmu. „Nightbitch” 2024, Annapurna Pictures, Archer Gray, Bond Group Entertainment

Z całym szacunkiem dla Amy Adams, w moim poczuciu show skradli mali debiutanci Arleigh i Emmett Snowden, bliźnięta dzielący się rolą rozbrykanego synka protagonistki „Nocnej suki” Marielle Heller. Spektakularny popis aktorski w absolutnie subiektywnym odbiorze przyćmiony dziecięcą naturalnością. Domyślam się, iż chłopcy traktowali to jak zwykłą zabawę i nie wykluczam, iż część z tego, co znalazło się nie ekranie nie było przewidziane w scenariuszu (improwizacja), ale przynajmniej niektóre kwestie musiały być wyuczone - wnoszę to z dynamiki fabuły, bynajmniej brzmienia poszczególnych wypowiedzi Snowdenów. Na przykład krępująca chwila w bibliotece miejskiej. Cotygodniowa rozrywka dla małych dzieci niezmiennie przychodzących ze sztucznie(?) rozentuzjazmowanymi rodzicielkami. Kobietami w większości mocno wczuwającymi się w role matek. Niewystarczająco mocno. Wiedzą, że nigdy nie będą dość dobre, a mimo to grają w tę nie tylko durną, ale i potencjalnie niebezpieczną grę. Dążąc do nieosiągalnej perfekcji, niektóre nieodwracalnie tracą tak ważne części siebie, iż choćby najbliżsi przestają ich rozpoznawać. Ile małżeństw rozpadło się przez tę autodestrukcyjną pogoń za doskonałością? Mąż tytułowej bohaterki, wbrew pozorom niezbyt odważnego, a już na pewno nie rewolucyjnego filmu Marielle Heller, w pewnym momencie stwierdza, iż jego żona nie jest tą samą osobą, którą poślubił. To ktoś zupełnie obcy. Jak w cholernej „Inwazji porywaczy ciał” Jacka Finneya. Humorzasta, zaniedbana, niemająca nic interesującego do powiedzenia, nieokazująca zainteresowania jego życiem w rozjazdach i obracająca się w irytującym towarzystwie. Kobieta, w której się zakochał nigdy nie zbliżyłaby się do tych rozchichotanych mamuś, które potrafią mówić tylko o swoich zasmarkanych dzieciach (zapewne tak ujęliby to dawni przyjaciele jego żony, sztywni artyści). Wolałaby, żeby wyrósł jej ogon. W „Nocnej suce” wystąpił najpiękniejszy pies na świecie nie tylko według jego reżyserki. Marielle Heller, która wbrew ostrzeżeniom trenerów, z którymi współpracowała przy tym filmowym projekcie, chciała rudego siberian husky. Tłumaczono jej, że ta rasa nie jest podatna na tresurę, iż najprawdopodobniej w całych Stanach Zjednoczonych nie znajdzie ani jednego odpowiednio (do ich potrzeb) wyszkolonego husky. Reżyserka się uparła, więc wdrożono poszukiwania w kalifornijskich schroniskach, a w jednym z nich czekała cudna Juno – prawdziwy brylant znaleziony przez trenerów pracujących z Heller, którzy po pięciomiesięcznym szkoleniu (zgodnie z przewidywaniami niezbyt efektywnym) tej młodej suczki adoptowali ją i przedstawili reżyserce jako „najpiękniejszego psa na świecie”, w którym autentycznie się zakochali. Myślę, iż Marielle Heller wybrała tę rasę ze względu na jej umiłowanie wolności. Zwierzę Mocy głównej bohaterki jej filmu – faktyczna lub wyimaginowana/wyśniona forma – według mnie miało symbolizować niezależność, autonomiczność, swobodę działania i podejmowania decyzji. Hipotetyczna niezwykła zdolność bohaterki Amy Adams UWAGA SPOILER odziedziczona po matce i uaktywniająca się po wydaniu na świat pierwszego dziecka KONIEC SPOILERA to kynantropia, rodzaj teriantropii, który nie jest szczególnie popularny w kulturze masowej (nie w porównaniu do likantropii). W każdym razie jakaś świeżość w tym jest - w pomyśle Rachel Yoder – ale śmiem twierdzić, iż David Cronenberg wydobyłby z tej koncepcji znacznie więcej. Twardy guzek wypełniony ropą i czymś jeszcze (zupełnie nie na temat, ale na myśl automatycznie nasunął mi się „The Ring” Gore Verbinskiego) – w sumie to choćby zabawne – sutkowa wysypka, drapieżne oczy i oczywiście kępka sierści. A, no tak, jeszcze ledwo widoczne wąsy i niewidzialne ostre zęby. Jest też umiarkowanie krwawa (nie hitchcockowska) scena pod prysznicem i sporadyczny klimat baśniowy, zdaje się, iż wypracowany z małą pomocą komputera. W temacie macierzyństwa i tacierzyństwa niczego nowego tutaj nie powiedziano – nie twierdzę, iż to zlepek banałów, ale we współczesnym kinie gatunkowym nie brakuje takich jednostronnych (z perspektywy kobiet), „brutalnie szczerych” opowieści o trudach rodzicielstwa. Niemniej narracja całkiem zmyślna – idealne dopasowanie znanych sztuczek (choćby z pewnego filmu o zemście, czy jak kto woli wymierzaniu sprawiedliwości na własną rękę, w reżyserii R.D. Braunsteina) do jednego z przesłań filmu. Życie w niezgodzie ze sobą; mówienie tego, co ludzie chcą usłyszeć, a nie tego co naprawdę się myśli. I heroiczne powstrzymywanie się przed spoliczkowaniem nic nierozumiejącego męża (najwyższy czas by nauczył się czytać w myślach!), gdy po raz wtóry wyskoczy z jakąś „mądrą radą”:)

Siła kobiet, której podświadomie boją się mężczyźni. Boska moc tworzenia i psie wychowanie dziecka. Uczenie młodego człowieka nawyków przedstawicieli innego gatunku? Nie takie kuriozum, jak mogłoby się wydawać. Nie tak zwariowana, tym bardziej ostra opowieść, na jaką się zanosiło. „Nocna suka” Marielle Heller, filmowa adaptacja debiutanckiej powieści Rachel Yoder, we mnie pozostawiła spory niedosyt, ale nie powiedziałabym, iż czas poświęcony temu dziełku, bym czasem straconym. Tragedii nie było.

Idź do oryginalnego materiału