Nikt nie chciał być Borewiczem. Największe gwiazdy odrzuciły rolę z jednego powodu

swiatseriali.interia.pl 3 godzin temu
Zdjęcie: INTERIA.PL


Kultowy porucznik Borewicz, w którego brawurowo wcielił się Bronisław Cieślak, to symbol polskiej telewizji. Mało kto wie, iż rola ta była wcześniej oferowana największym gwiazdom PRL, a wszyscy... odmawiali. Kto bał się "syndromu Klossa" i dlaczego to właśnie Cieślak okazał się idealnym kandydatem?


Niewiele brakowało, a twarzą kultowego polskiego serialu mógł być ktoś całkowicie inny! Kryminalny serial "07 zgłoś się" w reżyserii Krzysztofa Szmagiera, który był także jednym z autorów scenariusza, realizowano dla Telewizji Polskiej w latach 1976-87. W sumie powstało 21 odcinków. Pomysł na scenariusz zaczerpnięto z serii opowiadań kryminalnych "Ewa wzywa 07".
Głównym bohaterem serii jest oficer Milicji Obywatelskiej Sławomir Borewicz (07 to jego resortowy kryptonim). Porucznik jest bezkompromisowy w walce z przestępcami, a jednocześnie niepozbawiony uroku osobistego i poczucia humoru - tak rzadkiego wśród przedstawicieli MO. Reklama


W rolę głównego bohatera mogło wcielić się kilku popularnych aktorów, ale ostatecznie tylko jeden podjął się tej roli - Bronisław Cieślak, który przez 11 lat wcielał się w postać Borewicza. Czyją kandydaturę jeszcze rozpatrywano?

"07 zgłoś się": bali się "efektu Klossa"


Gdy przyszło do obsadzania głównej roli, okazało się, iż jest z tym spory kłopot. Uznani aktorzy, którym ją proponowano, m.in. Jan Englert i Piotr Fronczewski, natychmiast odmówili. Reżyser stwierdził, iż aktorzy obawiali się "syndromu Klossa", czyli sytuacji, w której udana rola w popularnym serialu może wynieść na szczyty, by potem strącić w zawodowy niebyt - tak się stało na lata z Januszem Gajosem i ze Stanisławem Mikulskim.. Jednak Fronczewski nie odciął się całkowicie od produkcji - zagrał w "07 zgłoś się" aż trzech różnych bohaterów. W 19. odcinku "Zamknąć za sobą drzwi" z 1987 roku - aktor otrzymał choćby rolę większą od samego Bronisława Cieślaka. Zagrał w nim porucznika Pawła Kopińskiego. Co więcej: odcinek ten jako niezależna od serialu fabuła trafił na ekrany kin.


Początkowo do roli Borewicza typowano także innego popularnego w PRL aktora - Krzysztofa Chamca. Widzowie pamiętają go z występów w "Stawce większej niż życie" oraz z regularnych występów na deskach teatru. Z tego też powodu nie mógł wziąć udziału w kultowym serialu.
"On był bardzo dumny z tego, iż finalnie były rozpatrywane tylko dwie kandydatury i wspominali to z Krzyśkiem przy każdej okazji" - mówiła Laura Łącz, o relacji łączącej Cieślaka i Chamca.

Bronisław Cieślak: idealny kandydat


Jak się okazuje, Bronisław Cieślak nie chciał przyjmować tej oferty, jednak na castingu pojawił się, by koledzy dali mu w końcu spokój. Nie był wtedy zawodowym aktorem - z wykształcenia był etnografem, a z oddaniem zajmował się dziennikarstwem. W momencie, gdy przeczytał scenariusz, okazało się, iż produkcja jest dla niego wręcz idealna.
"Kiedy zrozumiałem, iż Szmagier wymyślił takiego faceta, z którym ja prywatnie mógłbym się zaprzyjaźnić, zdecydowałem się zagrać. Nie jest on mną, ale ja go bronię, aprobuję i w jakimś sensie lubię" - wspominał w jednym z wywiadów Bronisław Cieślak.
Ten casting okazał się strzałem w dziesiątkę, a widzowie pokochali przygody przystojnego porucznika, który wydawał się być zwykłym człowiekiem - będącym blisko codziennych problemów Polaków, a jednocześnie nosił amerykańskie dżinsy, używał wody kolońskiej, a u jego boku co krok pojawiała się nowa piękna kobieta.
Wątek kobiet i niezwykłego powodzenia porucznika, był pomysłem samego Krzysztofa Szmagiera. Wieść niesie, iż gdy jego mama zobaczyła kilka odcinków produkcji, bez ogródek skomentowała:
"Krzysiu, ładnie to wszystko zrobiłeś, tylko dlaczego ten twój bohater jest takim seksualnym domokrążcą?".
Wśród kochanek porucznika znalazły się takie gwiazdy jak Grażyna Szapołowska, Grażyna Barszczewska czy Laura Łącz, a sceny z roznegliżowanymi aktorkami stały się jego znakiem rozpoznawczym.
Jednak sam Cieślak nie chciał korzystać swojego bohatera do romansowania, gdy był w szczycie popularności.
"Gdy zacząłem być znany, kobiety interesowały się, ale nie mną, a porucznikiem Borewiczem. A 'rwać' na Borewicza byłoby czymś obrzydliwym. Nie robiłem tego" - zapewniał aktor.

"07 zgłoś się": ponadczasowa produkcja


Od premiery serialu minęło już kilka dekad, a mimo to wciąż jest dobrze wspominany i oceniany. Nie brakuje kryminalnych zagadek i interesującego spojrzenia na Polskę lat 70., więc nic dziwnego, iż produkcja cieszy się zainteresowaniem, a widzowie z sentymentem oglądają, jak przystojny Borewicz sprawnie radzi sobie z każdą sprawą.
Idź do oryginalnego materiału