Dawno temu, w pewną niedzielę, Ignacy zasiadł do rodzinnego obiadu u matki. Od razu zauważył, iż jego siostra i matka wymieniają się znaczącymi spojrzeniami i uśmiechają się niepewnie, co wcale nie było w ich naturze.
„Znowu coś knują” pomyślał nerwowo. „Tylko żeby nie wplątały się w jakąś szemraną sprawę. Zawsze tak łatwo dają się oszukać, a potem nigdy nie przyznają się do błędu, dopóki nie jest za późno. Matkę jeszcze rozumiem, w końcu jest w podeszłym wieku, ale Jadwiga? Dlaczego ciągle daje się nabrać? Przecież nie jest głupia!”
Przeniósł wzrok z matki na siostrę, a potem na siostrzenicę, która siedziała w milczeniu, jakby pogrążona w swoich myślach.
Aby przerwać tę niezręczną ciszę, Ignacy zapytał:
No i jak, Aniu, studia w Warszawie? Podobają ci się?
„Nigdy mi tego nie wybaczysz!” krzyknęła Jadwiga, gdy Ignacy postanowił odejść, nie ulegając manipulacjom dla dobra siostrzenicy.
Tak, wujku, bardzo! Wszystko świetnie. Tylko zawahała się, spuszczając wzrok.
Co jest nie tak? zdziwił się Ignacy. Sam skończyłem ten uniwersytet i byłem zadowolony. Dyplom prestiżowy, od razu dostałem pracę, niemal wyrwali mnie sobie z rąk. I to wszystko dzięki temu wykształceniu.
Tak, Aniu wtrąciła się matka, Helena wujek Ignacy sam się dostał, bez żadnych protekcji, na państwowe. Sam się uczył, zdobył czerwony dyplom. Zawsze wszystko osiągał własną pracą. Powinnaś brać z niego przykład. Nigdy nie sprawiał mi kłopotów i zawsze pomagał twojej mamie!
Tak, Ignacy to mój kochany brat uśmiechnęła się Jadwiga. Zawsze był moją podporą. Pomógł mi wychować Anię po rozwodzie z Andrzejem. I zastąpił ojca mamie, gdy ten odszedł. To prawdziwy mężczyzna i obrońca rodziny.
„Coś tu jest nie tak” pomyślał Ignacy. „O coś mi chodzi, dlatego są takie słodkie. Zwykle Jadzia obwinia mnie za swój rozwód, iż nie potrafiłem dogadać się z jej Andrzejem. A jak tu się dogadać, gdy on tylko o piciu myślał? Nigdy nie pracował, sam go parę razy zatrudniałem, ale ledwie wytrzymywał tydzień czy dwa. Narzekał, iż mało płacą, iż specjalnie mu poniżające prace daję, a on przecież artystyczna dusza. A teraz nagle jestem najlepszym bratem? No tak!”
Po herbacie wszyscy przeszli do salonu, ale po napiętych minach kobiet Ignacy wiedział, iż najważniejsza rozmowa dopiero przed nimi.
Słuchaj, Ignasiu w końcu odezwała się matka. Chodzi o pewną sprawę urwała.
Rozumiesz, bracie zaczęła łagodnie Jadwiga Ania już dorosła, nie chce ze mną mieszkać.
To zrozumiałe krótko się zaśmiał Ignacy. Ma pewnie już chłopaka, co, Aniu?
Dziewczyna tylko spuściła oczy i zarumieniła się.
W jej wieku to normalne ciągnął Ignacy. Młodzi powinni być samodzielni. A ty, Jadziu, pewnie przez cały czas jej nos wycierasz, wszystkiego zakazujesz i kontrolujesz. jeżeli nie chce z tobą mieszkać, może dostać akademik.
Jaki akademik! oburzyła się Helena. Tam same patologie! Sam pamiętasz!
Nic tam się złego nie dzieje! stanowczo odparł Ignacy. Wszystko pod kontrolą. Nie mam nic przeciwko akademikowi. W końcu oderwie się od matczynej spódnicy i nauczy samodzielności. Najwyższy czas!
Nie, Ignacy, źle nas zrozumiałeś pogodzić próbowała Jadwiga. Ania dorosła, ma już dziewiętnaście lat. I słusznie, ma chłopaka, bardzo nam się podoba. Grzeczny, inteligentny, ma na imię Krzysztof. Może z tego coś będzie. Ale trzeba pomyśleć o przyszłości. Akademik to tylko na czas studiów, a potem?
A potem znajdą pracę i wynajmą mieszkanie. Albo wezmą kredyt, jak większość ludzi. Może też pojechać na wieś w ramach programu dla młodych specjalistów, dostaną mieszkanie i dopłatę.
Nie, wujku, ja nie chcę na wieś! nadąsała się Ania. Wolałabym do Krakowa. Ale tam podobno drogo.
Właśnie dlatego trzeba jej pomóc wtrąciła się babcia. Nie owijajmy w bawełnę. Jesteśmy rodziną i uważamy, iż ty, Ignasiu, powinieneś Ani pomóc.
W jaki sposób?
Moglibyście skorzystać z preferencyjnej pożyczki. Ja z Jadzią odłożyłyśmy trochę grosza na przyszłość Ani, a ty miałbyś zaciągnąć ten kredyt. Wiesz, trochę by się to załatwiło, zwłaszcza iż masz już własne mieszkanie. Ale twój przyjaciel, ten Marek z IT, mówił, iż zna sposób.
Mamo, ile razy mam powtarzać? Nie będę uczestniczył w szemranych interesach.
Ignasiu, Marek wyjaśnił, iż można to załatwić
Nie chcę wiedzieć, co ci powiedział. To oszustwo! Nie ryzykuję reputacji dla mieszkania dla siostrzenicy. Sam na wszystko zapracowałem, nigdy nie szukałem łatwych dróg. Ania skończy studia, znajdzie pracę, a wy w międzyczasie odłożycie więcej. Wtedy też dołożę swoją cegiełkę. Po co się spieszyć?
Wujku, ja chcę być samodzielna! Mogłabym dorabiać, pomagać mamie spłacać zaczęła Ania.
Jadwiga surowo na nią spojrzała, ale dziewczyna ciągnęła:
Myślicie, iż sam byś płacił, ale nie! Babcia i mama mówiły, iż dadzą połowę. Ty tylko trochę pomożesz. A pożyczka jest tania!
Aha, czyli już podzieliłyście moje pieniądze bez pytania? Świetnie! Więc nie tylko pożyczka, ale i moje wpłaty? Dlaczego od razu nie powiecie: „Ignacy, kup Ani mieszkanie, bo już dorosła i chce żyć na czyjś koszt”? Samodzielność to samodzielne płacenie!
Dlaczego jesteś taki uparty? Jadwiga miała łzy w oczach. Popatrz na nią, już płacze! Nie prosimy o pieniądze, tylko o pomoc. Zawsze byłaś dla niej jak ojciec, a teraz
Ania też łkała:
Wujku, ta okazja może się nie powtórzyć! Stopy rosną! Mama już z Markiem wszystko ustaliła. Ty tylko podpiszesz papiery, resztą my się zajmiemy
Dość! ostro przerwał Ignacy. Nie będę uczestniczył w przekrętach. A Markowi dziś zadzw
