Po kilku miesiącach przerwy, wracamy do dalszych przygód Marka Graysona. Czy druga połowa 2 sezonu Niezwyciężonego jest tak samo dobra, jak pierwsza?
Niezwyciężony wrócił w ubiegłym roku na małe ekrany z 4 świetnymi odcinkami, zaś ostatni epizod zaserwował widzom wiele emocji, wielkie potyczki oraz rewelacyjnego cliffhangera. Niestety, byliśmy zmuszeni czekać prawie cały kwartał, by zobaczyć finałowe odcinki 2 sezonu. Muszę przyznać, iż miałem bardzo wysokie wymagania wobec 2 części sezonu. Na szczęście nie rozczarowałem się i twórcy przygotowali bardzo dobrą rozrywkę, świetnie rozwijając zarówno stare, jak i nowe wątki.
Zobacz także: Niezwyciężony – sezon 2 – recenzja 1. części
Mark Grayson po wydarzeniach z poprzedniego epizodu wraca znów na Ziemię, gdzie napotykają go kolejne problemy. Nowi złoczyńcy, słabe oceny i frekwencja na studiach, trudna relacja z dziewczyną oraz kłopoty wychowawcze z jego nowym braciszkiem. Do tego świadomość, iż na jego planetę mogą w każdej chwili najechać Viltrumici, dobija głównego bohatera jeszcze bardziej. Jak i w 1 części sezonu, tempo akcji jest całkiem spokojne, a twórcy skupiają się na relacjach pomiędzy postaciami i ich skomplikowanymi życiami.
Mimo iż wydaje się, iż nowy sezon ma już za dużo wątków, to Niezwyciężony jednak nie zostawia żadnego w tyle. Każdy element warstwy fabularnej jest dobrze poprowadzony. choćby motyw multiwersum, który spowodował u mnie duże obawy na początku, okazał się być przyjemny i dostarczył parę fajnych scen. Jednakże najwięcej emocji dostarczył wątek tragicznej miłości protagonisty. Relacja Marka i Amber jest wybitnie napisana, piękna, ale także bardzo smutna.
Oczywiście, Mark nie jest jedynym wielowarstwowym bohaterem. Twórcy, mając do dyspozycji niezbyt dużą ilość czasu, zdołali dać każdej postaci swoje 5 minut. Bardzo podoba mi się, w jaki sposób poprowadzeni są bohaterowie w tym sezonie. Każdemu poświęca się parę scen, by zakończyć wiele mniejszych lub większych wątków i przygotować ich rolę na 3 sezon. Ogółem cały sezon 2 to po prostu zwykłe przygotowanie i lepsze zapoznanie się z protagonistą. Dostajemy mniej scen bitewnych, ale za to będzie można się ich spodziewać o wiele więcej w kolejnych odcinkach serialu.
Zobacz także: Tokyo Vice – recenzja 2. sezonu. Nie ma Tokio bez Yakuzy
I choć walk nie jest właśnie dużo, to jednak są wykonane naprawdę starannie. Zasługa przede wszystkim w rewelacyjnej oprawie graficznej, która jakościowo pozostało lepsza niż w 1 sezonie. Animacja jest bardzo płynna, a twórcy super bawią się światłem i cieniami. Czuć, iż Amazon dał większy budżet. Do tego warto pochwalić aktorstwo głosowe. W 1 sezonie na ekranach błyszczał przede wszystkim J.K. Simmons w roli Nolana, ale w najnowszych odcinkach swój kunszt aktorski zaprezentował Steven Yeun. Aktor rewelacyjnie oddał wszelakie emocje towarzyszące protagoniście, zwłaszcza w finałowym epizodzie.
W momencie, gdy jesteśmy zasypywani słabymi produkcjami superhero, miło zobaczyć coś naprawdę dobrego z tego gatunku. Niezwyciężony dalej utrzymuje wysoki poziom. I choć 2 sezon nie jest może tak samo zjawiskowy i zaskakujący jak pierwszy, to dalej jest to świetny tytuł, który wciąga od początku do końca. Wszystko dzięki świetnej warstwie fabularnej i wybitnie napisanym bohaterom. Trzeba przyznać, iż nowy sezon można uznać za przejściowy, gdyż on sam tylko przygotowuje widza na wielkie wydarzenia, ale mi to nie przeszkadzało. Przyjemnie się oglądało powrót moich ulubionych bohaterów. Nie mogę się doczekać, co twórcy przygotują w 3 sezonie, bo jedno jest pewne: będzie się działo!
Źródło obrazka głównego: materiały prasowe