Nieznajomy podawał się za mojego narzeczonego po utracie pamięci – reakcja psa ujawniła prawdę

twojacena.pl 17 godzin temu

Obcy twierdził, iż jest moim narzeczonym po tym, jak straciłam pamięć reakcja mojego psa ujawniła prawdę

Po wypadku, który zmienił wszystko, obudziłam się bez pamięci i z nieznajomym przy łóżku, który zapewniał, iż jest moim narzeczonym. Nie pamiętałam go, ale mu ufałam aż do momentu, gdy dziwne zachowanie mojego psa sprawiło, iż zaczęłam wątpić. Kim naprawdę był ten mężczyzna?

Nigdy nie myślisz, iż coś strasznego może ci się przydarzyć. To był zwykły wieczór. Wracałam do domu po spotkaniu z przyjaciółką, śpiewając pod nosem do radia, zrelaksowana i szczęśliwa.

Ale w jednej chwili wszystko się zmieniło. Zza zakrętu wyłonił się rozpędzony samochód i uderzył w moje auto. Ostatnie, co pamiętam, to huk zderzenia.

Ocknęłam się w szpitalu. Lekarze wyjaśnili, iż byłam w śpiączce przez półtora tygodnia. Powiedzieli, iż mam szczęście, bo mogłam zostać niepełnosprawna. Ale nie czułam się szczęśliwa.

Miałam częściową amnezję. Pamiętałam rodzinę, najbliższych przyjaciół, mojego psa.

Niektóre wspomnienia pozostały, ale nie wiedziałam, gdzie pracuję. Nie pamiętałam adresu, choć w głowie miałam obraz domu.

Najważniejsze jednak było to, iż nie pamiętałam *jego*. Mężczyzny, który według lekarzy nie opuszczał mnie ani na chwilę przez cały czas śpiączki.

Mężczyzny, którego zobaczyłam po przebudzeniu. Który twierdził, iż jest moim narzeczonym. *Marek* tak się przedstawił. Patrzyłam na niego i widziałam tylko obcego.

Dlaczego mnie nie pamięta? Rodzinę tak, przyjaciół też, ale mnie nie? pytał lekarza.

Przy częściowej amnezji to się zdarza. Pacjent traci wybiórczo fragmenty wspomnień tłumaczył lekarz.

Byliśmy razem prawie dwa lata. Zaręczyliśmy się. Planowaliśmy ślub. Co mam teraz zrobić? dopytywał Marek.

Może pan rozmawiać z nią o związku, pokazać zdjęcia Może to pomoże sugerował lekarz.

*Może*? A jeżeli nie?

Skoro już raz się w panu zakochała, może zakocha się ponownie odparł lekarz i wyszedł.

Od tej pory Marek nie przychodził z pustymi rękami. Pokazywał mi nasze zdjęcia, opowiadał, jak się poznaliśmy, o randkach, o wspólnym mieszkaniu. Ale

Przepraszam, ale nic z tego nie pamiętam mówiłam.

Wszystko w porządku, razem przez to przejdziemy uspokajał mnie, ściskając moją dłoń.

Mama nie przestawała mnie wypytywać choćby w szpitalu.

Nie wierzę, iż nic mi nie mówiłaś o Marku!

Mamo, naprawdę nic nie pamiętam. Co mam ci powiedzieć?

Twierdzi, iż mieliście mi powiedzieć po oświadczynach, ale zdążył cię tylko spytać, zanim miał miejsce wypadek. Nie wiem, czy w to wierzę. Zawsze byłaś taka skryta.

Tak mijały dni. Słuchałam opowieści Marka, narzekań mamy, aż w końcu lekarz pozwolił mi wrócić do domu.

Marek odebrał mnie ze szpitala i pojechaliśmy do mojego no, *naszego* domu.

Nie mogłam się doczekać, aż zobaczę Burka, mojego psa. Tęskniłam za tą kulką energii tak bardzo, iż aż brakowało mi słów.

Gdy tylko podjechaliśmy pod dom, usłyszałam głośne szczekanie. Burek był równie podekscytowany jak ja.

Ale gdy tylko Marek otworzył drzwi, pies rzucił się na niego, warcząc i próbując ugryźć.

Burek był jack russell terrierem, małym psem, i nigdy w ten sposób nie zachowywał się wobec kogoś, kogo znał.

Zabierz go! Uspokój go! krzyczał Marek, odpychając psa.

Burek! Do mnie! zawołałam, ale pies nie słuchał. *Do mnie!* powtórzyłam stanowczo.

Burek podbiegł, merdając ogonem, ale wciąż warczał na Marka. Cicho, uspokój się mówiłam, biorąc go na ręce.

Przestał szczekać, ale tylko na chwilę. Gdy podeszłam bliżej do Marka, znowu się rzucał, próbując wyrwać się z moich ramion.

Zamknij go na podwórku warknął Marek.

Dlaczego?

Bo próbuje mnie zjeść! odparł, jakby to było oczywiste.

Nie rozumiem Mówiłeś, iż mieszkamy razem. Dlaczego on tak na ciebie reaguje?

Nie wiem, nigdy mnie nie lubił. Kiedy byłaś w szpitalu, ja tu bywałem, a twoja mama się nim zajmowała. Może o mnie zapomniał.

Zmarszczyłam brwi, ale nie odpowiedziałam. Zabrałam Burka na podwórko i bawiliśmy się przez godzinę. Tęskniłam za nim tak bardzo, a on za mną też. Wytłumaczenie Marka nie miało sensu.

Byłam w szpitalu, a Burek *mnie* nie zapomniał. Gdy weszłam z powrotem do domu, pies znów zaczął szczekać. Nieprzerwanie. Już mnie od tego rozbolała głowa.

To naprawdę dziwne powiedziałam.

Co?

Zachowanie Burka. Nigdy tak się nie zachowywał.

Nie wiem, to tylko pies. Trudno zgadnąć, co ma w głowie odparł Marek.

Gdzie mój telefon? zapytałam nagle. W szpitalu o nim nie myślałam, ale teraz był mi potrzebny.

Zniszczył się w wypadku. Kupię ci nowy jutro.

Dobrze, bo chcę się spotkać z Olą powiedziałam.

Hmm To chyba nie jest dobry pomysł.

Dlaczego?

Lekarz mówił, iż potrzebujesz odpoczynku.

Nic takiego nie mówił. Nie mogę choćby zobaczyć się z przyjaciółką?

Lepiej trochę poczekać.

Coraz bardziej mnie to niepokoiło. Nie pamiętałam Marka, Burek zachowywał się, jakby to był obcy, a teraz jeszcze nie mogłam spotkać się z przyjaciółmi.

Przenocuję w gościnnym pokoju. Z Burkiem, jeżeli nie masz nic przeciwko powiedziałam. Nagle bałam się spać w jednym łóżku z Markiem.

Dlaczego nie może spać na dworze?

Bo to domowy pies. Nie mieszka na zewnątrz.

Zawsze zostawialiśmy go na podwórku odparł.

Znów się zdziwiłam. *Nigdy* nie zostawiłabym Burka na noc na dworze. To nie w moim stylu.

Spędziłam noc w gościnnym pokoju z Burkiem, a Marek poszedł do sypialni. Tak czułam się bezpieczniej.

Marek kupił mi nowy telefon, ale zmienił numer i nie mogłam dodzwonić się do Oli

Idź do oryginalnego materiału