Niestandardowa promocja aplikacji? – Kardyś o wirtualnych influncerach

mobiletrends.pl 1 rok temu

Technologia jest dzisiaj wszechobecna. Marketing wkracza na nowe tory, wykorzystując potencjał sztucznej inteligencji. AI nie tylko wspomaga tworzenie treści pisanych. Pozwala na wygenerowanie treści audio, foto i wideo, które zachwycają jakością. Pobudza też kreatywność i pomaga w personalizacji. Jednak sama AI nie wypromuje Twojego produktu cyfrowego. Jedną z form AI marketingowych może być wirtualny influencing. Wojciech Kardyś na Mobile Trends Conference przedstawił kilka recept na „niestandardowość” w marketingu.

Według raportu Capgemini, 32% osób z pokolenia Z i 26% Millenialsów dokonało zakupu produktu, o którym dowiedzieli się od influencera lub influencerki. choćby wśród starszych grup wiekowych współczynnik konwersji jest wysoki. 7% boomersów usłyszało o danym produkcie z social mediów, a 5% z nich dokonało zakupu.

Z kolei, według Brandwatch, w 2022 roku, ponad 35% amerykańskich konsumentów kupiło produkt zalecany przez wirtualnego influencera. 40% z nich należało do GenZ. Co więcej, z raportu Instagrama wynika, iż w 2023 roku ponad połowa wszystkich użytkowników mediów społecznościowych należących do Zetek, chce czerpać modowe inspiracje od wirtualnych awatarów.

W marcu 2023 roku organizowaliśmy konferencję, na której prelegentem był Wojciech Kardyś. Powiedział nam jak i gdzie się reklamować, aby docierać do nowych odbiorców. Jednym ze sposobów jest właśnie wirtualny influencer marketing. Dlaczego?

Promowanie się u influencerów wiąże się z ryzykiem

Kardyś na początku nakreślił, iż rynek influencerski to ogromny kawałek tortu dla marek. Jednak coraz więcej z nich traci na autentyczności zamieniając swoje treści w słupy ogłoszeniowe dla firm. Może to ograniczać efektywność promocji. Co więcej, spora ilość influencerów dostrzega swój potencjał biznesowy. Nie dość, iż kooperacja z nimi jest coraz bardziej kosztowna, tak wielu z nich otwiera własne biznesy. Te mogą wchodzić w szranki z interesami reklamodawców oraz samych influencerów.

Co więcej, trzeba liczyć się z licznymi wpadkami wizerunkowymi. A niektórzy influencerzy są wręcz nierzetelni i bazują na oszustwie, co obrazuje przykład Natalii Janoszek. Wzmaga więc to konieczność baczniejszego przyglądania się personom, z którymi chcemy podjąć współpracę. Inni rozpoczynają kampanie partyjne, jak Filip Zabielski promujący PIS. Trzeba się z tym liczyć, iż w którymś momencie nasza marka może zostać skojarzona z działaniami i instytucjami, na które nie ma absolutnie żadnego wpływu. W przypadku polityki, promowania szkodliwych, niesprawdzonych produktów czy nagłe deklaracje rozmijające się z wartościami marki mogą odbić się szerokim echem na naszym wizerunku.

Nie tylko influencerzy – zewnętrzne podmioty mogą być problematyczne

Z resztą, tyczy się to nie tylko influencerów. Kryzys wizerunkowy może dotyczyć zwykłego braku transparentności i mataczenia. Pokazał to PZPN. Na meczu eliminacji Mistrzostw Europy między Mołdawią a Polską w Kiszyniowie pojawił się Mirosław Stasiak. Był on oficjalnie zdyskwalifikowany przez PZPN. Powodem była korupcja na ogromną skalę, która powodowała próby ustawienia ponad 43 meczów piłkarskich. Polski Związek Piłki Nożnej wydał oświadczenie, iż było to na zaproszenie jednego ze sponsorów. W efekcie Rafał Brzoska, prezes InPostu – firmy sponsorującej działania PZPN zażądał natychmiastowego podania informacji, który ze sponsorów rzekomo zaprosił tę osobę. InPost poddał też w wątpliwość zasadność dalszego sponsoringu w obliczu takiej komunikacji.

Sugerowanie przez @pzpn_pl, iż osoba powiązana z korupcją w piłce czyli Pan Stasiak rzekomo był zaproszony do Mołdawii przez jednego ze sponsorów (gdzie @InPostPL jest jednym ze sponsorów) jest skandalicznym nadużyciem! Na meczu od nas byli jedynie pracownicy firmy. 1/2

— Rafał Brzoska (@RBrzoska) July 14, 2023

Podobnie postąpiła spółka Tarczyński S.A, która natychmiast zerwała kontrakt z kadrą. Nic dziwnego. Kto chciałby być sponsorem kojarzonym ze wsparciem korumpowania?

Wirtualny influencer odpowiedzią na brak kontroli?

Oczywiście nie jest tak, iż nie warto reklamować się na zewnątrz! Trzeba tylko liczyć się z potencjalnymi konsekwencjami. Czas poświęcony na gruntowny research i wybór odpowiedniego influencera może obrócić się w perzynę dzięki jednej decyzji tej instytucji, z którą jesteśmy powiązani wizerunkowo. Dla marki lepsze będzie to środowisko, nad którym ma większą kontrolę oraz swobodę przekazu.

Naprzeciw temu oczekiwaniu wychodzi świat wirtualnego influencingu. To połączenie korzyści płynących z promowania się dzięki influencera oraz ograniczenie potencjalnych wpadek i niedogodności z tym związanych. To także możliwość stworzenia własnego, ekskluzywnego brand hero, którego przygody mogą dywersyfikować i urozmaicać przekaz marketingowy danej marki. – Rynek jest zapchany już influencerami, którzy są słupami ogłoszeniowymi. Co możemy w takiej sytuacji zrobić? Możemy stworzyć własnego influencera, który jest wygenerowany przez AI – namawiał Kardyś, zdziwiony, iż jeszcze żadna większa polska marka nie zainwestowała w ten pomysł. W jego zaskoczeniu nie ma niczego dziwnego. W końcu już 3 lata temu pisał o tym na łamach sprawnego.marketingu.

Czy promować się wirtualnym influencerem?

Jak informuje The Sun, wartość rynku wirtualnych influencerów szacuje się już na zawrotne 3,5 miliarda funtów i według prognoz ma wzrosnąć o 26% do 2025 r. Firmy technologiczne stojące za postaciami generowanymi komputerowo mogą zarobić choćby 8 tys. funtów za post w mediach społecznościowych, współpracując z dużymi markami. Wszystko dzięki pracy artystów wspieranych sztuczną inteligencją. Widzimy więc rosnący trend w zainteresowaniu tą technologią. Jednak zainteresowanie firm jest konsekwencją zainteresowania odbiorców.

Wirtualni influencerzy „dają do pieca” w sieci!

Kardyś zadaje publiczności pytanie, które okazuje się mieć retoryczny charakter. Pyta: Czy ktoś w ogóle chce oglądać ludzi, którzy nie istnieją na prawdę? Cóż, odpowiedź może wydawać się zaskakująca, ale tak. Istnieje wielu takich ludzi. A osoby wirtualne mogą mieć choćby bardziej ludzki charakter niż te prawdziwe.

Kaddy Reevees

Jako przykład podaje dość „generyczną” modelkę

, którą na Instagramie w tej chwili obserwuje ponad 200 tys. osób!

Pierwsze 60 tysięcy obserwujących Kaddy zdobyła w niecałe trzy tygodnie, a jej posty cieszą się dużym zainteresowaniem. Taka persona z pewnością mogłaby promować kosmetyki czy ubrania, a widząc niektóre komentarze, choćby i aplikacje randkowe czy związane z przyjaciółmi stworzonymi przez AI.

Ion Gottlich

Kolejną postać pewnie chętnie wykorzystałaby marka Kross czy Decathlon. Mowa o instagramowym koncie iongottlich, czyli wirtualnym ambasadorze jazdy na rowerze oraz marki rowerów PRO BikeGear. Konto obserwuje prawie 80 tys. Instagramowiczów.

Twórcy postaci poszli o krok dalej i dali Ionowi własną stronę internetową, na której można podglądnąć partnerstwa, jakie postać zawarła. Póki co widzimy tam tylko markę PRO, ale kto wie, co przyniesie przyszłość. Bez wątpienia, takie cyfrowe postaci mogłyby reklamować aplikacje sklepów z artykułami sportowymi, aplikacje fintess, aplikacje wellbeingowe czy edukacyjne związane z ruchem i sportem. Ale postać tego typu można byłoby stworzyć dla dowolnej domeny biznesowej. Ogranicza nas jedynie wyobraźnia.

„DILF” Sanders

Znana sieciówka fast foodów słynąca z kurczaków w panierce postanowiła swego czasu odświeżyć swoją komunikację. Ewidentnie nie chciała przy tym przechodzić gruntownego rebrandingu, który prawdopodobnie wiązałby się z ogromnymi kosztami operacyjnymi, a sama marka wciąż odwołuje się do tradycyjnego pułkownika, który jest w ich logo i od dekad stanowi brand hero. Co więc zrobiono? Pułkownik Sanders przeszedł prawdziwy lifting AI, niczym w metamorfozie na TVN Style.

Marka z dziadkowego przekazu wrzuciła nieco gorętsze tony, co widać po komentarzach typu „Daddy” lub „Dilf”, co jak wiemy ma dosyć erotyczne konotacje. Zresztą świadome jest tego samo KFC, które w Dzień Matki wypuściło

i Sandersem w gronie innych generatywnych mięśniaków.

Co stoi na przeszkodzie, żeby marka mająca własnego brand hero zmieniła go w postać, która rozbudza pragnienia nie tylko nastolatek? Jednak Sanders pokazuje, iż to nie jedyny scenariusz. Można go przecież postawić koło dowolnego produktu, a z pewnością zrobiłby wrażenie. Aplikacje modowe z pewnością ubrałyby go w szykowną garderobę z własnego asortymentu!

Lil Miquela

Pierwsza wirtualna influencerka, która na

ma prawie 3 mln obserwujących, a na TikToku ponad 3,5 mln. Na YouTubie posiada 279 tys., a na X (Twitterze) 30 tys. subskrybentów.

Ta wirtualna influencerka wykorzystuje swoją popularność do promowania różnych marek, mody, kosmetyków i innych produktów. Jej posty łączą elementy rzeczywistości z fikcją, tworząc interesujący i intrygujący wizerunek. Najbardziej znana jest z pocałunku z Bellą Hadid dla kampanii Calvina Kleina. Miquela promuje równość wobec czarnoskórych oraz osób nieheteronormatywnych. Marki chętnie się z nią „crossują”.

@lilmiquela

I am here. This is my truth. #MYTRUTH #MYCALVINS @bellahadid @calvinklein

♬ original sound – MIQUELA

Lil Miquela jest doskonałym przykładem tego, jak wykorzystać wirtualnych influencerów do promocji produktów i usług. Dzięki swojej oryginalności i nietypowemu cyfrowemu charakterowi ale ludzkim sznycie przyciąga uwagę różnych grup odbiorców. Postać zwraca uwagę na wartości, z którymi wiele marek chce być utożsamianymi.

Czy w Polsce można liczyć na zainteresowanie wirtualnymi influencerami?

Cóż, chyba nikomu nie musimy przedstawiać Serca i Rozumu, którzy byli hitem TP (później Orange), a wielu ubolewało nad wycofaniem tej serii reklam. Czy nie znamy czasem Henia przewracającego boczki, który przez długi czas towarzyszył sieci Tesco lub trzęsącej się galarety przed anasem z Biedronkowej puszki? Mniej wirtualnym, ale w podobnym tonie był TurboDymoMan i Siostry BezEndu, których przygody z pewnością chętnie podziwialibyśmy na Instagramie. Zatem Polacy nie gęsi, iż zadatki na swoje wirtualne postaci mają! Jednak dobrze byłoby przed kosztowną kampanią zrobić kilka pilotaży i wstępnych badań.

Wirtualny influencing ciekawą alternatywą, również dla aplikacji!

Wirtualni influencerzy mogą przynieść świeże spojrzenie i innowacyjność do Twojej kampanii promocyjnej. Przygotuj ciekawą i angażującą treść, która będzie promować aplikację. Może to być wideo prezentujące funkcje, wyzwanie zachęcające do pobrania czy opowieść związana z jej korzyściami.

Pamiętaj jednak, iż kluczowym elementem jest spójność i autentyczność przekazu w całej kampanii. To istotne zawsze i w każdym rodzaju marketingu, aby użytkownicy mieli pozytywne doświadczenia związane z aplikacją. Nie ograniczaj się też tylko do jednej formy promocji. Kardyś poza wirtualnymi influencerami zachęca do personalizacji, działań real time marketingowych oraz zainteresowania się deinfluencingiem!

Wojciech Kardyś

wojtekkardys.pl / Good For You / Ambasador Cyfrowy UE

Specjalista do spraw komunikacji internetowej, digital marketingu, i personal brandingu. Z wykształcenia filozof i scenarzysta. Z pasji PR-owiec, mówca konferencyjny, reżyser, konsultant, szkoleniowiec i felietonista. Wykładowca na kierunku Trendwatching&Future Studies na WH AGH w Krakowie. Od 2022 roku współpracuje z Komisją Europejską jako Ambasador Cyfrowy UE w Polsce. Pracował z: Biedronka, JYSK, Raben, Żywiec, Komisja Europejska, Coca-Cola HBC, Provident i wiele innych.

Idź do oryginalnego materiału