Był gwiazdą "Big Brothera". Tak potoczyła się kariera Gulczasa
Nie ma wątpliwości, iż "Big Brother" zmienił oblicze polskiej telewizji. Powszechnie uznaje się, iż to właśnie pierwsza edycja była najciekawsza, gdyż obfitowała w niezwykle wyraziste osobowości. Wówczas, w 2001 roku, program wygrał Janusz Dzięcioł, ale w pamięci fanów (i prawdopodobnie przeciwników) formatu zapisali się też Manuela Michalak, Klaudiusz Sevković czy Sebastian Florek.Reklama
Jedną z gwiazd show był też Piotr Gulczyński, który pożegnał się z nim jako dziewiąty w kolejności, zająwszy tym samym szóste miejsce. W domu "Wielkiego Brata" spędził 85 dni. Na tym jednak nie skończyła się jego przygoda z rodzimym światem rozrywki.
Jeszcze w tym samym roku wydał on książkę (a adekwatnie książeczkę - liczyła ona zaledwie 79 stron) "Tajemnice domu w Sękocinie", w której ujawnił wiele zakulisowych informacji na temat ramówkowego hitu, m.in. te dotyczące testów na kandydatów czy systemu komunikacji, jaki "Gulczas" opracował wraz z wymienionymi wyżej współlokatorami.
W kolejnych latach poznaniak zagrał też w dwóch filmach Jerzego Gruzy. Wykorzystanie jego pseudonimu w tytule pierwszego z nich ("Gulczas, a jak myślisz...") było dodatkową nobilitacją.
Niespodziewanie Gulczas wyjawił ws. "Big Brothera". Czekał z tym ponad 20 lat
Na początku nowego tysiąclecia "Big Brother" uchodził za jedną z najpopularniejszych produkcji. Jego finał obejrzało aż 10 mln widzów, a wpływy TVN-u wyniosły bagatela 120 mln złotych. Tak ogromne pieniądze nie przełożyły się jednak na wynagrodzenie tych, którzy w gruncie rzeczy zapewnili stacji sukces.
W najnowszym wywiadzie Gulczyński wyznał, iż choć wielu z "mieszkańców domu" otrzymywało później intratne propozycje i na różne sposoby torowało sobie drogę przez świat show-biznesu, oczywiście nieźle przy tym zarabiając, za sam udział w "Big Brotherze" dostali tak naprawdę grosze.
"Tam było dosyć mocne kręcenie. Zgłaszaliśmy to dyrekcji i potem (...) coś tam dostałem. Generalnie to było takie mocno przekręcone, bo oni sami sobie nie zdawali sprawy. Ja bardzo dobrze zarabiałem przed 'Big Brotherem'. Tam było napisane, iż trzymiesięczna wypłata zostanie wypłacona po programie. Moja trzymiesięczna wypłata to było 30 tysięcy. No i oni wycofali się z tego i napisali, 'ale do pięciu tysięcy'" - tłumaczył w rozmowie ze Światem Gwiazd, dodając, iż chodziło o pomyłkę "na niższym szczeblu".
Przed udziałem w show "Gulczas" był specjalistą ds. reklamy. Trudno się dziwić, iż kwestie finansowe były dla niego istotne. W końcu uczestnicy "Big Brothera" na kilka miesięcy rezygnowali z codziennego życia rodzinnego czy zawodowego, niekiedy tracąc pracę i stałe źródło dochodu po zakończeniu przygody z programem. Popularność była dla ich kariery jedynym, ale często wystarczająco skutecznym paliwem.
Sevković o zarobkach w "Big Brotherze". Aż trudno uwierzyć
Słowa 56-latka pokrywałyby się z tym, co niedawno wyjawił Klaudiusz Sevković. Mężczyzna spędził w zamknięciu 99 dni - odpadł tuż po swoim bliskim koledze, Gulczyńskim.
"Dostaliśmy jedną wypłatę wtedy. Teraz już mogę mówić. Ja dostałem wtedy dwa tysiące marek. (…) Płacili ci wtedy taką walutą, w jakiej zarabiałeś. Ja mieszkałem wtedy w Niemczech. (…) W przeliczeniu na dzisiaj to około 15000 euro" - powiedział kilka miesięcy temu w talk-show Kuby Wojewódzkiego.
Później dodał, iż dzisiaj na jego decyzji o udziale w tego typu formacie zaważyłaby przede wszystkim wysokość honorarium.
"Jakby to był fajny program, to czemu nie. Znaczy jestem teraz dużo droższy niż kiedyś, niż 23 lata temu. Wtedy za drobne wchodziliśmy do tego programu" - oznajmił.
Zobacz materiał promocyjny partnera:Halo! Wejdź na halotu.polsat.pl i nie przegap najświeższych informacji z poranka w Polsacie.
Zobacz też:
Alicja Walczak ujawnia kulisy programu TVN "Big Brother". To naprawdę działo się za kulisami