Justyna Steczkowska szykuje się do Eurowizji. Tego się nie spodziewała
Pierwszy raz od dawna istnieje tak powszechna w narodzie zgoda co do tego, iż Justyna Steczkowska jest najlepszą kandydatką na Eurowizję. Wokalistka od początku uchodziła za faworytkę tegorocznych preselekcji, a wyniki głosowania, w którym zyskała sporą przewagę nad innymi uczestnikami, tylko potwierdziły to, czego oczekiwała większość - to właśnie 52-latka będzie reprezentować nasz kraj w szwajcarskiej Bazylei.Reklama
Do jednego z najważniejszych występów w jej karierze pozostało już tylko ponad dwa tygodnie. Na scenie w hali widowiskowo-sportowej St. Jakobshalle pojawi się bowiem w pierwszym półfinale, czyli 13 maja, i to jako druga w kolejności. Jej konkursowy utwór, "Gaja" (sprawdź!), cieszy się dużym uznaniem wśród fanów przedsięwzięcia.
"Muszę powiedzieć, iż jestem zaskoczona i to bardzo. Nigdy nie spodziewałabym się, iż 'Gaja' przyniesie tyle pozytywnych słów i dobrej energii (...). Prawie każdego dnia pojawiają się filmy na YouTube'ie, w których ludzie oceniają 'Gaję' i za każdym razem to jest 'wow'. I dla mnie to też jest wow, 'to wszystko o mnie?'! Mając 52 lata, jak słyszę to wszystko, przywraca mi to wiarę w mój własny talent, więc się cieszę" - tłumaczyła Pudelkowi gwiazda.
Taki odbiór jest dla niej szczególnie istotny w kontekście mniej udanego pokazu, jaki dała przed trzema dekadami.
Niespełna trzy tygodnie do Eurowizji, a tu takie wieści. Steczkowska wyznała: "Niczyja wina"
W kontekście tegorocznej Eurowizji często przypominana jest informacja, iż to kolejna próba podbicia serc międzynarodowej publiczności przez Steczkowską. Zwłaszcza iż tym razem wystąpi dokładnie w 30. rocznicę tamtego wydarzenia.
W 1995 roku na scenie w Dublinie, gdzie zaprezentowała utwór "Sama" (sprawdź!), towarzyszyły jej siostry Krystyna i Magda, zespół Trebunie-Tutki oraz orkiestra pod batutą irlandzkiego dyrygenta, Noela Kelehana. Decyzją jurorów wokalistka zdobyła wówczas jedynie 15 punktów (zwycięska Norwegia miała ich 148) i zajęła 18. miejsce. Ta porażka sporo ją kosztowała.
Spytana o to, czy w tej chwili czuje na sobie duży ciężar odpowiedzialności, wróciła wspomnieniami właśnie do tamtego momentu.
"Ja tak miałam 30 lat temu, iż uległam tej presji i to było dla mnie straszne, bo wtedy wróciłam z 18. miejscem i czułam się jak Lewandowski po przegranym meczu. To było naprawdę trudne, byłam młodą dziewczyną, dopiero zaczynałam karierę (...) i to był prawdziwy cios we mnie" - opowiedziała Pudelkowi.
"Jusia" nie ma jednak o nic żalu i przez cały czas uważa, iż jest to wartościowy utwór.
"Niczyja wina, piosenka jest piękna, do dzisiaj święci triumfy wśród moich fanów. Jest wielu eurowizyjnych fanów, którzy przez cały czas kochają tę piosenkę i bardzo się wzruszają, jak jej słuchają" - dodała.
Steczkowska ogłosiła na trzy tygodnie przed Eurowizją. "To jest po prostu niemożliwe"
Po upływie kilku dekad Steczkowska jest w stanie dostrzec jednak własne niedociągnięcia.
"Z perspektywy czasu, jak patrzę na ten występ, to był on trochę słaby. Było widać, iż może coś w tej dziewczynie drzemie, ale zanim się obudzi ten talent, to minie trochę czasu" - powiedziała Plejadzie.
Dzisiaj artystka jest o wiele bardziej doświadczona, a przede wszystkim i spokojniejsza, choćby pomimo dużych oczekiwań, jakie mają wobec niej inni, ale i ona sama.
"Wrócić na Eurowizję po 30 latach to jest naprawdę wyzwanie, muszę przyznać, iż tak. Jestem już dojrzałym człowiekiem, nie ma co porównywać z tym, co było 30 lat wcześniej. Narzucanie sobie presji (...) przynosi same złe emocje, to jest po prostu niepotrzebne. Ja nie jestem w stanie ani zbawić świata, ani zrobić niczego, co pod presją innych ludzi będzie dobre. To jest po prostu niemożliwe. Ja muszę sama wiedzieć czego chcę, zrobić wszystko, co w mojej mocy, żeby było naprawdę super, dać ludziom z siebie maksimum dobrej energii i dobre show. Jak oni to ocenią, to jest poza mną, ja nic nie mogę więcej zrobić" - skwitowała w rozmowie z Pudelkiem.
O tym, jak Steczkowska poradzi sobie na tegorocznej Eurowizji, przekonamy się już we wtorek, 13 maja.
Zobacz materiał promocyjny partnera:Halo! Wejdź na halotu.polsat.pl i nie przegap najświeższych informacji z poranka w Polsacie.
Zobacz też: