Pałac Buckingham potwierdził, iż król Karol III został w ostatnich dniach przyjęty do szpitala w związku z nieoczekiwanymi skutkami ubocznymi terapii onkologicznej, którą przechodzi od lutego tego roku. Choć 76-letni monarcha opuścił już placówkę i wrócił do Clarence House, brytyjską opinię publiczną ogarnął niepokój.
Według oficjalnego komunikatu, hospitalizacja miała charakter prewencyjny. Król pozostawał pod obserwacją lekarzy, którzy zdecydowali się przerwać jego napięty grafik. Wszystkie piątkowe spotkania monarchy zostały przełożone, choć Pałac uspokaja, iż nie ma powodów do paniki.
„To tylko pomniejszy wybój na drodze prowadzącej w jak najbardziej dobrą stronę” – ujawnia źródło zbliżone do rodziny królewskiej, cytowane przez agencję Reutera.
Mimo trudów terapii Karol III – jak podają źródła – stara się pozostawać aktywny. Choć nie pojawia się publicznie tak często, jak wcześniej, z gabinetu wykonuje telefony i nadzoruje najważniejsze sprawy państwowe. Informatorzy podkreślają, iż jego kondycja jest dobra i nie doszło do żadnych powikłań, które mogłyby zagrażać życiu.
Co ciekawe, w szpitalu nie towarzyszyła mu królowa Kamila. Para królewska pozostaje jednak w stałym kontakcie, a Pałac zapewnia, iż planowana na kwiecień podróż do Włoch ma się odbyć zgodnie z harmonogramem – o ile stan zdrowia króla nie ulegnie pogorszeniu.
Informacja o chorobie nowotworowej króla Karola III została podana do publicznej wiadomości w lutym 2024 roku. Diagnozę postawiono przypadkiem – podczas rutynowej hospitalizacji związanej z powiększoną prostatą. Od tego czasu Pałac Buckingham nie zdradził, na jaki konkretnie typ raka cierpi monarcha, powołując się na jego prawo do prywatności.
Decyzja o zachowaniu dyskrecji wzbudziła zarówno szacunek, jak i ciekawość mediów. Wiadomo jedynie, iż król przechodzi specjalistyczne leczenie, a lekarze określają jego reakcję na terapię jako „optymistyczną”.