W sobotę (23 sierpnia) rodzina wydała komunikat, w którym ogłosiła śmierć Jerry'ego Adlera. 96-letni aktor "odszedł spokojnie we śnie" – taką informację przekazała mediom Sarah Shulman z Paradigm Talent Agency. Przyczyna zgonu nie została podana do informacji publicznej.
Jerry Adler nie żyje. Gwiazdor "Rodziny Soprano" miał 69 lat
Pochodzący z Brooklynu Jerry Adler uchodził za weterana Broadwayu, gdzie przez dziesięciolecia pracował m.in. jako kierownik sceny w sztuce "My Fair Lady" z Julie Andrews ("Dźwięki muzyki") i musicalu "The Apple Tree" z Barbara Harris ("Zwariowany piątek").
Jego kariera w nowojorskim świecie teatru rozpoczęła się w momencie, gdy jego ojciec – dawny dyrektor generalny Group Theatre – zaproponował mu stanowisko asystenta kierownika sceny. Aktor żartował później w wywiadzie z TheaterMania, iż jest "uosobieniem nepotyzmu".
Kariera aktorska Adlera rozpoczęła się, kiedy na początku lat 90. jego przyjaciel Joe Pesci ("Chłopcy z ferajny") zadzwonił do niego w sprawie castingu do dreszczowca "Reporter". – Nigdy wcześniej nie grałem. Nigdy nie rozważałem aktorstwa – wyjaśnił w wywiadzie z portalem Forward. W tamtym czasie gwiazdor rozważał przejście na emeryturę.
Adler zadebiutował na małym ekranie w 1991 roku w sitcomie pod tytułem "Brooklyn Bridge" stacji CBS. Następnie zagrał w serialach "Hudson Street" i "Alright Already". Wystąpił również w filmach "Tajemnica morderstwa na Manhattanie", "Zbrodnia nie ukarana", "Pięć ton i on", "Serce nie sługa", "Siostry" oraz "Uznajcie mnie za winnego".
Przełomem w jego karierze była rola doradcy Tony'ego Soprano, Hermana "Hesha" Rabkina, w serialu HBO "Rodzina Soprano", który niejednokrotnie okrzyknięto jedną z najwybitniejszych produkcji telewizyjnych w historii.