W wieku 66 lat zmarła znana polska aktorka Elżbieta Zającówna. O jej śmierci poinformował Związek Artystów Scen Polskich.
W oficjalnym komunikacie ZASP czytamy:
Z wielkim smutkiem i niedowierzaniem żegnamy naszą koleżankę Elżbietę Zającównę, członkinię ZASP-u, absolwentkę krakowskiej PWST, którą ukończyła grając Dziewczynę i Bajaderę w przedstawieniu dyplomowym "Pieszo" Mrożka.
Wielką popularność przyniosły jej role Natalii z filmu "Vabank" i "Vabank II" czy Hanki Trzebuchowskiej w serialu "Matki, żony i kochanki" Juliusza Machulskiego, u którego zagrała też Aktorkę Krystynę w obrazie "V.I.P", czy Strażniczkę w blokhauzie w "Seksmisji".
Aktorka warszawskich teatrów: Syrena, Na Targówku, Komedia i Bajka, Teatru Nowego w Łodzi, czy Teatru Miejskiego w Lesznie. Ostatnią premierę zagrała w sztuce "Freda i Zuza" Meggi W. Wrightt pokazanej w Promie Kultury na Saskiej Kępie.
W jednym z wywiadów powiedziała: "Uwielbiam się śmiać, uwielbiam wesołych ludzi. Tak właśnie chcę żyć…"
I taką Cię zapamiętamy.
Żegnaj Elu!
Elżbieta Zającówna przyszła na świat 14 lipca 1958 roku w Krakowie. W 1981 roku ukończyła krakowską Akademię Sztuk Teatralnych im. Stanisława Wyspiańskiego.
Największe sukcesy zawodowe święciła w latach 80. i 90. Oprócz wymienionych powyżej tytułów inne ważne pozycje w jej filmografii to: "Nadzór", "C.K. Dezerterzy" oraz "O-bi, o-ba. Koniec cywilizacji".
Będąc u szczytu popularności po roli w "Matkach, żonach i kochankach" Zającówna zaczęła coraz rzadziej pojawiać się na ekranach. Zamiast show-biznesu wybrała działalność charytatywną. W 2010 roku została wiceprezeską Fundacji Polsat. Okazjonalnie można ją było zobaczyć m.in. w "Na dobre i na złe", "Doręczycielu" i "Małym zgonie".
Jej ostatnim ekranowym występem była rola w komedii romantycznej "Szczęścia chodzą parami" (2022), w której zagrała matkę głównego bohatera.
Prywatnie Zającówna była żoną reżysera, scenarzysty i satyryka Krzysztofa Jaroszyńskiego. Aktorka od lat zmagała się z zagrażającą życiu chorobą von Willebranda. W wywiadzie dla magazynu "Viva!" wyznała: Kiedy poważnie zachorowałam, zrozumiałam, co jest w życiu najważniejsze. Zmieniło się moje podejście do zawodu. Powiedziałam sobie, iż nie będę umierać na scenie.
Elżbieta Zającówna: pożegnanie
W oficjalnym komunikacie ZASP czytamy:
Z wielkim smutkiem i niedowierzaniem żegnamy naszą koleżankę Elżbietę Zającównę, członkinię ZASP-u, absolwentkę krakowskiej PWST, którą ukończyła grając Dziewczynę i Bajaderę w przedstawieniu dyplomowym "Pieszo" Mrożka.
Wielką popularność przyniosły jej role Natalii z filmu "Vabank" i "Vabank II" czy Hanki Trzebuchowskiej w serialu "Matki, żony i kochanki" Juliusza Machulskiego, u którego zagrała też Aktorkę Krystynę w obrazie "V.I.P", czy Strażniczkę w blokhauzie w "Seksmisji".
Aktorka warszawskich teatrów: Syrena, Na Targówku, Komedia i Bajka, Teatru Nowego w Łodzi, czy Teatru Miejskiego w Lesznie. Ostatnią premierę zagrała w sztuce "Freda i Zuza" Meggi W. Wrightt pokazanej w Promie Kultury na Saskiej Kępie.
W jednym z wywiadów powiedziała: "Uwielbiam się śmiać, uwielbiam wesołych ludzi. Tak właśnie chcę żyć…"
I taką Cię zapamiętamy.
Żegnaj Elu!
Elżbieta Zającówna: życie i kariera
Elżbieta Zającówna przyszła na świat 14 lipca 1958 roku w Krakowie. W 1981 roku ukończyła krakowską Akademię Sztuk Teatralnych im. Stanisława Wyspiańskiego.
Największe sukcesy zawodowe święciła w latach 80. i 90. Oprócz wymienionych powyżej tytułów inne ważne pozycje w jej filmografii to: "Nadzór", "C.K. Dezerterzy" oraz "O-bi, o-ba. Koniec cywilizacji".
Będąc u szczytu popularności po roli w "Matkach, żonach i kochankach" Zającówna zaczęła coraz rzadziej pojawiać się na ekranach. Zamiast show-biznesu wybrała działalność charytatywną. W 2010 roku została wiceprezeską Fundacji Polsat. Okazjonalnie można ją było zobaczyć m.in. w "Na dobre i na złe", "Doręczycielu" i "Małym zgonie".
Jej ostatnim ekranowym występem była rola w komedii romantycznej "Szczęścia chodzą parami" (2022), w której zagrała matkę głównego bohatera.
Prywatnie Zającówna była żoną reżysera, scenarzysty i satyryka Krzysztofa Jaroszyńskiego. Aktorka od lat zmagała się z zagrażającą życiu chorobą von Willebranda. W wywiadzie dla magazynu "Viva!" wyznała: Kiedy poważnie zachorowałam, zrozumiałam, co jest w życiu najważniejsze. Zmieniło się moje podejście do zawodu. Powiedziałam sobie, iż nie będę umierać na scenie.