Serial „To zawsze Agatha” miał dla widzów sporo zaskoczeń, ale okazuje się, iż w planach było jeszcze jedno. Dlaczego twórcom nie udało się doprowadzić do tego cameo?
Jeden z niewykorzystanych pomysłów wobec serialu „To zawsze Agatha” zakładał, iż w produkcji pojawi się postać z innej popularnej produkcji MCU. O kogo dokładnie chodzi? Opowiedziała o tym Jac Schaeffer, twórczyni serii.
To zawsze Agatha – miała pojawić się postać z She-Hulk
Podczas wywiadu dla podcastu „House of R” showrunnerka serialu zdradziła, iż w „To zawsze Agatha” mogła pojawić się postać z innego serialu Marvela na Disney+, „Mecenas She-Hulk” – Madisynn King (Patty Guggenheim). Bohaterkę, która została w tamtej serii omyłkowo wciągnięta do piekielnego wymiaru, chciano wprowadzić do „To zawsze Agatha” w powiązaniu z kwestią o stereotypowych czarownicach, które „gadają z kozami” – tym doświadczeniem może pochwalić się zaś wspomniana Madisynn.
— Naprawdę chciałam włączyć postać Madisynn, bo uważam, iż jest przezabawna i mówiła o koźle Jake’u. Wszyscy łamaliśmy sobie głowy nad tym, jak sprawić, żeby koza stała naszą bramą – dosłownie i w przenośni – którą wprowadzimy Madisynn na Drogę. Ostatecznie to nie wypaliło. Byłoby czymś na siłę. Musiałam odpuścić – tłumaczyła Schaeffer w wywiadzie (ok. 3:20:00).
Choć twórcy musieli podarować sobie cameo Madisynn, udało im się wpleść do serialu inną postać z MCU. Mowa o zaskakującym cameo Evana Petersa („Potwór”), który wrócił jako bohater z „WandaVision”.
A jak zakończył się serial „To zawsze Agatha”? Wiemy już, co wydarzyło się z Nicholasem i czym naprawdę była Droga Czarownic. Pod drobnym znakiem zapytania pozostawiono natomiast kwestię powrotu Tommy’ego. Fani zastanawiają się też, dlaczego w „To zawsze Agatha” nie było sceny po napisach – jak się okazuje, pomysłów nie brakowało.