Piotr Adamczyk wyznaje. Ucierpiał w tragedii, która wstrząsnęła Hollywood
O pożarach, które kilka miesięcy temu nawiedziły okolice Los Angeles, mówił cały świat. Ogień pochłaniał całe dzielnice i pozbawił tysiące ludzi nie tylko domów, ale również miejsc pracy. Przez wiele dni amerykańscy strażacy, wspierani przez ekipy m.in. z Kanady, prowadzili dramatyczną walkę z żywiołem. Mimo ogromnych wysiłków nie udało się zapobiec zniszczeniom - spłonęły zarówno budynki mieszkalne, jak i lokale użytkowe. Kilkanaście tysięcy ludzi zostało bez dachu na głową.
Media relacjonowały ewakuacje znanych osób, w tym aktorów, których rezydencje warte miliony dolarów zostały zrównane z ziemią. Teraz okazuje się, iż w gronie poszkodowanych znalazł się także polski aktor, który z powodzeniem występuje w międzynarodowych produkcjach.Reklama
"Mieszkałem w różnych miejscach, m.in. w Pacific Palisades wynajmowałem mieszkanie, którego już teraz nie ma. Zostało spalone w zupełności" - wyznał Piotr Adamczyk w rozmowie z Kubą Wojewódzkim i Piotrem Kędzierskim.
Nie ma mowy o przeprowadzce. "Ja tam tylko bywam"
Wielu fanów i mediów spekulowało, iż aktor osiedlił się na stałe w Stanach Zjednoczonych. Plotki te miały swoje źródło w jego aktywności zawodowej za oceanem. Adamczyk występował m.in. w serialu "Hawkeye" produkcji Marvela oraz "For All Mankind" od Apple TV+. Aktor w rozmowie z Wojewódzkim i Kędzierskim zdementował jednak te doniesienia.
"Ja tam nie żyję, ja tam bywam" - powiedział wprost.
Podkreślił, iż każdy jego pobyt w Los Angeles miał charakter tymczasowy i był związany wyłącznie z pracą na planie. Wynajmował różne mieszkania w zależności od lokalizacji produkcji.
"To był super czas i praca w ogromnym studio. Ale nie planuję się tam przeprowadzać" - mówił w rozmowie.
ZOBACZ TEŻ:
Złamała serce gwiazdorowi? Dziś króluje jako nowa ikona kina akcji