"Cicha noc, śmierci noc": film wywołał w 1984 roku skandal
Oryginalna "Cicha noc, śmierci noc" Charlesa E. Selliera Jr. wywołała w 1984 roku niemały skandal. Plakaty i telewizyjne spoty, w których Amerykanie zobaczyli brutalnego Świętego Mikołaja, wywołały zamieszanie. Jedną z form protestu było... śpiewanie kolęd przed budynkami kin. To o tyle kuriozalne, iż przecież Mikołaj nie jest symbolem religijnym, a został potraktowany niemal jak Jezus lub Mahomet. Symptomatyczne dla konsumpcyjnego amerykańskiego społeczeństwa w samym środku kapitalistycznej kontrrewolucji Ronalda Regana w latach 80. XX wieku.
Twórcy nowej wersji nie mogą liczyć na darmową reklamę, ale nie próbują na siłę szokować. Oddają hołd oryginałowi, który zyskał status dzieła kultowego w epoce kaset VHS, ale też w interesujący sposób go reinterpretują. Mike P. Nelson jest jednym z reżyserów antologii "V/H/S/85" (2023), więc w klimacie horrorów czuje się jak dziecko w fabryce Świętego Mikołaja.Reklama
"Cicha noc, śmierci noc" zaczyna się podobnie jak oryginał. Kilkuletni Billy odwiedza w Boże Narodzenie razem z rodzicami dziadka, który mieszka w domu spokojnej starości. W drodze powrotnej zostają zaatakowani przez mężczyznę w stroju Świętego Mikołaja. Giną rodzice i napastnik, który zdążył jednak przekazać Billiemu specjalny "dar". Chłopiec trafia do domów dziecka i rodzin zastępczych, gdzie doświadcza przemocy.
Dorosły Billy (Rohan Campbell) zostaje seryjnym zabójcą, ale eliminuje tylko tych, którzy mają coś na sumieniu. Robi to w adwencie. Jak wybiera swoje ofiary? Wewnętrzny głos podpowiada mu, kto powinien zostać ukarany. Tak trafia do prowincjonalnego miasteczka, gdzie dochodzi do porwań dzieci. Billy zatrudnia się w lokalnym sklepie i gwałtownie zakochuje się w córce szefa, Pam (Ruby Modine). Czy towarzyszący mu od dziecka "głos" pozwoli na miłość?
Niegrzeczny Mikołaj, każący jeszcze bardziej niegrzeczne dzieci
"Cicha noc, śmierci noc" jest zaskakującym slasherem. Nie idzie w stronę czystej eksploatacji gore, jak "Terryfier" (choć oba filmy wyszły z tego samego studia), ale też nie ma ambicji dopisywania nowego rozdziału w historii gatunku, jak choćby trylogia "Halloween" Davida Gordona Greena. Nelson kręci jednak kilka rozbrajających mrocznym humorem scen, które do klasyki slashera bez wątpienia wejdą. Mikołajkowa rozwałka ze swastykami w tle to coś, czego do tej pory nie widziałem, a jestem jednak pożeraczem slasherów.
Campbell tworzy naprawdę czułą rolę, która pozwala nam współczuć Billiemu. Jest coś szlachetnego na twarzy gościa, który przecież w stroju Mikołaja eliminuje kolejnych zasługujących na rózgę niegodziwców. Nelson sprytnie miesza ze sobą elementy "Dextera", "Głosów" Mariane Satrapi i "Venoma", utrzymując wszystko w stylistyce znanej z czasów, gdy powstał oryginał. Ulepsza on tamten film, pozbawiając go choćby typowego dla lat 80. seksizmu. Otwiera też w finale pole do nakręcenie kolejnych sequeli.
Czekam, by ten przesłodzony czas granego wszędzie "Last Christmas", miał swojego niegrzecznego Mikołaja. Ja już sobie rezerwuję seans kolejnej odsłony mikołajowej zemsty w czasie adwentu.
7/10
"Cicha noc, śmierci noc" (Silent Night, Deadly Night), reż. Mike P. Nelson, USA 2025, dystrybutor: Kino Świat, premiera kinowa: 12 grudnia 2025 roku.












