Nie oddalaj się – recenzja filmu. Folie à trois

popkulturowcy.pl 2 tygodni temu

Nie oddalaj się zainteresowało mnie ze względu na reżysera. Alexandre Aja to niemalże jeden z ojców założycieli nowej francuskiej ekstremy – twórca kontrowersyjnego Bladego strachu. Odpowiada też za remake klasyka Wzgórza mają oczy, który przez wielu jest uważany za lepszy od oryginału. Czy Aja przez cały czas trzyma formę w 2024 roku? Sprawdźmy.

Nie oddalaj się podzielono na 3 akty. W pierwszym dowiadujemy się, iż Mama (Halle Berry, powracająca do kina grozy po ponad 20 latach) i jej dwaj synowie: Samuel (Anthony B. Jenkins) i Nolan (Percy Daggs) żyją sami w post-apokaliptycznym świecie w domku w środku lasu. Unikają tajemniczego Zła, a ich świat przepełniony jest zasadami, z których najważniejsza jest oczywiście ta tytułowa: nie oddalaj się. Mama i chłopcy nie ruszają się nigdzie bez liny przywiązanej do fundamentów domu, co może być alegorią pępowiny. Pokazuje ona, iż matka nie cofnie się przed niczym, by chronić synów.

Pierwsza część budzi skojarzenia z Cichym miejscem czy Bird Box, jak również z Mandy ze względu na sposób, w jaki ukazano florę wokół bohaterów. Szkoda, iż obraz nie trafił do naszych kin, gdyż od początku zachwycają zdjęcia i wielowymiarowy sound design. Pochwała należy się również scenografce – bohaterowie mieszkają w pięknym domu w baśniowym klimacie, trochę jak z filmów Guillermo del Toro.

Prędko dowiadujemy się, iż tylko Mama widzi rzekome Zło. Pojawia się zatem pytanie: czy Zło naprawdę istnieje, czy to tylko fabrykat imaginacji Mamy i pretekst, by znęcać się nad dziećmi? To najmocniejszy punkt filmu – zabawa widzem i robienie mu papki z mózgu; wspólne oddawanie się rodzinnemu szaleństwu. Samuel i Nolan też nie do końca wierzą Mamie, a szczególnie młodszy kwestionuje to, co kobieta widzi. Jego niewiara zakłóca dynamikę rodziny w 2 akcie, co wywołuje nieoczekiwany zwrot, po którym dzieci zostają same. W tym momencie biję pokłony Daggsowi i Jenkinsowi – tak młodzi aktorzy zdołali udźwignąć na swych barkach cały 3 akt. I zrobili to brawurowo.

Nie jest to jednak obraz pozbawiony wad. Największą jest użycie wygodnictwa i braku realizmu w scenariuszu. Film skupia się wyłącznie na Mamie i jej synach, a w 3 akcie pojawiają się nowe postacie, choć mogły tam być choćby i od pierwszej minuty filmu. Oczywiście jest to horror, więc trzeba przymknąć oko na logikę, ale tu wyjątkowo mnie to ubodło. Teoretycznie bohaterowie mogli natknąć się na obcych w każdym momencie, a zdarza się to akurat w takim, który jest wygodny dla popchnięcia akcji.

Film jest również mało niepokojący czy brutalny jak na horror. Widać, iż tworzono go z zamiarem sukcesu komercyjnego. Jakakolwiek przemoc jest bardzo stonowana. Nie oddalaj się zdecydowanie celuje w szerszą publiczność, co sprawia, iż raczej się nie wyróżnia. Halle Berry powiedziała na Fantastic Fest, iż chce, by widzowie myśleli o horrorze jeszcze kilka dni po seansie. W moim przypadku się to nie udało – zapomniałam o nim jeszcze tego samego wieczora.

Odpowiadając na pytanie ze wstępu: Aja stracił pazur w porównaniu z jego wczesnymi dziełami. Na szczęście nie do końca. przez cały czas potrafi stworzyć porządny film, ale nie porywający. Obraz nie jest miałki ani przeciętny, ale nie jest też rewelacyjny. Nie oddalaj się może być niezłym dodatkiem do waszego halloweenowego maratonu horrorów, a czy wrócicie do niego w przyszłoroczne Halloween? To już zależy tylko od was.


Źródło grafiki: The Hollywood Reporter

Idź do oryginalnego materiału