28 listopada 2025 r.
Nie mogę uwierzyć, iż znów, tak jak dwadzieścia lat temu, wiruję w walc z tobą. Czy pamiętasz naszą ostatnią randkę? Był to studniówkowy bal w naszej starej szkole przy ulicy Krakowskiej w Warszawie. Tańczyliśmy w rytm walca, a w powietrzu unosiło się szczęście. Topiłem się w bezkresie twoich niebieskich oczu. Wtedy chciałem ci powiedzieć najważniejsze iż już niedługo zostaniemy rodzicami. Gdy wyjawiłem to, rozgniewałeś się.
Zawołałeś surowo:
Zbyt wcześnie, musimy poczekać.
Było to jak kłujący żar. Wiedziałem, iż nie jest to pora, ale nie miałem wyboru. Rozstaliśmy się, a uczucie do ciebie trwać nadal. Zgasiłeś moje serce, rozbijając duszę na kawałki. Wiedziałem, iż nie odmienisz zdania, iż jesteś twardy jak kamień i właśnie to w tobie tak mnie pociągało.
Nasze wspólne koleżanki podpowiadały mi, co dzieje się w twoim życiu. Dowiedziałem się, iż jesteś żonaty, masz dwóch dorosłych synów i jesteś rozwiedziony. Zawsze pojawiasz się na spotkaniach absolwentów, pytałeś o moje sprawy, ale nie wiedziałem o sobie nic. Nie chodziłem na te zjazdy bałem się. Bałem się spojrzeć w twoje oczy i zniknąć pod ich głębią, utonąć i nigdy nie wypłynąć. Ten strach trzymał mnie przez dziesięć lat.
Pewnego dnia pojawił się On. Wyrzuciłem się w małżeństwo, nie czując do niego nic oprócz wdzięczności. On to rozumiał i nie pośpieszał. Przyjął moją córkę jak własną. Nazwałem ją Miłością nie rozważałem innych imion. Jej kosmyki przypominają twoje włosy.
Mój mąż kocha mnie. Czuję to w każdej komórce. Jego gesty, słowa, choćby spojrzenie mówią jedno czułość. Dopiero po pięciu latach małżeństwa odkryłem, iż naprawdę zakochałem się w nim. Stał się dla mnie kotwicą, kluczem do duszy, a ja z ulgą wkroczyłam w jego drzwi pełne dobroci i zrozumienia. Nikt nie zdoła naruszyć naszej miłości.
Miłość ratuje wszystko, Waluś. Ty nigdy mnie nie kochałeś byłem dla ciebie jedynie młodzieżową zabawą. To już przeszłość.
A teraz pytam sam siebie: Waluś, jak u ciebie?
Och, Jadwigo żyję jak w rękawie, trochę nieuporządkowanie. Mój dom bez uprzątków, synowie sami sobie. Mam swoje sprawy. Często myślę o tobie…
W moim życiu są trójka dzieci: miłość i bliźniaczki, mają po sześć lat. Pamiętasz, iż miałeś przyjaciela Jarka Ustyna?
Ustyn? Oczywiście! Był nie tylko najlepszym, ale i jedynym przyjacielem. Po szkole zerwał kontakt, nie odbierał telefonów, unikał spotkań Nie wiem, co z nim.
Waluś, chodź przy okno. Spojrzyj na szkolny podwórze.
Stoję przy otwartym oknie i nie mogę oderwać oczu od tego, co widzę.
Rozumiem, Jadwigo. Zrozumiałem Życie pełne jest zawiłych splotów!
Na podwórzu, przy starej bramie, stał Jarek Ustyn, trzymając w rękach dwie małe dziewczynki. Obok niego stała dziewczyna w wieku dwudziestu lat, a jej oczy były tak niebieskie, jak niegdyś twoje
Żegnaj, Waluś! Idę do swojej rodziny.
Jadwigo, dlaczego zdecydowałaś się przyjść na to spotkanie w tym roku?
Przestałam się bać, Walentynie! Gdy patrzę na ciebie, serce milczy
Dziś uczę się, iż nie warto trzymać się przeszłości jak przyklejonej bawełny. Życie płynie, a nasze serca powinny iść za nurtem, nie za starym echem. Lekcja: nie pozwól, by strach przed upadkiem powstrzymał cię od podjęcia kroku w stronę prawdziwej miłości i spokoju.









![Cmentarna historia. Kto spoczywa pod figurą Matki Boskiej? [ZDJĘCIA]](https://www.eostroleka.pl/luba/dane/pliki/zdjecia/2025/7f19dc39-c87e-4d8b-88c0-5e06de230442.jpeg)





