Nie ma czym oddychać
Zosia powoli przekręciła klucz w zamku i ostrożnie weszła do mieszkania. Choć starała się zamknąć drzwi jak najciszej, zamek jednak kliknął. Nie zapalając światła, rozebrała się i na palcach przemknęła w stronę swojego pokoju… Nagle rozległ się trzask włącznika, który w ciszy mieszkania zabrzmiał jak wystrzał.
– Zosia, gdzie byłaś? Dlaczego tak późno? Dzwoniłam do Kasi. Okłamałaś mnie – dobiegł ją głos mamy.
Dziewczyna zastygła w miejscu, głośno westchnęła i odwróciła się w stronę matki.
– A ty dlaczego nie śpisz? – odparła, marszcząc brwi.
– Jak mam spać, gdy ciebie nie ma w domu? Martwiłam się – mama patrzyła na córkę z niepokojem.
– Jestem dorosła, mamo, przestań mnie pilnować – Zosia odpowiedziała z irytacją.
– Tak, tak, dorosła… – Machnęła ręką i weszła do swojego pokoju, jednak drzwi pozostawiła uchylone.
Zosia zawahała się i poszła za nią. Usiadła obok na kanapie.
– Mamo, przepraszam. Zupełnie zapomniałam o czasie.
Mama wyglądała na zmęczoną i bladą. Ostre światło żyrandola uwydatniało zmarszczki i sińce pod jej oczami, w których tkwił niemy wyrzut.
– Nie byłam sama. Z Krzysztofem. Poszliśmy do kina, a potem na spacer. Nie martw się o mnie.
– Z Krzysztofem?
– Tak. Poznałam go dwa tygodnie temu. Jest taki… interesujący, tyle wie – Na ustach Zosi pojawił się uśmiech, a wzrok stał się mglisty. Przytuliła się mocniej do matki, opierając głowę na jej ramieniu.
– Czyli ostatnim razem też byłaś z nim, a nie u Kasi?
– Przepraszam.
– Wszystko rozumiem, ale dlaczego od razu nie powiedziałaś, nie uprzedziłaś? On też studiuje? Będziecie razem na uczelni?
– On już skończył studia, pracuje – odpowiedziała pośpiesznie Zosia.
– Więc jest od ciebie starszy? Ojej, córeczko… – westchnęła mama, a Zosia uniosła głowę, gotowa do obrony, ale matka uprzedziła ją. – Poznasz mnie z nim?
– Oczywiście. Spodoba ci się.
– choćby nie zauważyłam, kiedy tak dorosłaś. – Mama spojrzała na córkę ze smutkiem. – Już późno, idź spać.
– Dobranoc, mamo. – Zosia pocałowała matkę w policzek i wyszła do swojego pokoju.
Rozebrała się, wślizgnęła pod kołdrę i wpatrywała się w sufit, przypominając sobie każde słowo, każdy pocałunek i marząc…
Gdy się obudziła, mama już była w pracy. Zosia umyła się, zjadła przygotowane śniadanie i sięgnęła po telefon.
– Cześć, jesteś już w pracy? – zapytała radośnie.
– Tak – odpowiedział Krzysztof dość szorstko.
– Przeszkadzam? – Zosia zaniepokoiła się, słysząc jego chłodny, zdystansowany ton.
– Tak. Oddzwonię późZosia spojrzała na wygasły ekran, a w jej sercu powoli gasła nadzieja, iż kiedykolwiek jeszcze usłyszy jego głos.