Kinga Rusin i Tomasz Lis tworzyli małżeństwo w latach 1994-2006. W międzyczasie powitali na świecie dwie córki: 28-letnią Polę i 24-letnią Igę. Po rozwodzie każde z nich ułożyło sobie życie na nowo: ona związała się z adwokatem Markiem Kujawą, on natomiast spędził kolejnych kilkanaście lat z przyjaciółką pary, Hanną Lis. Aktualnie u jego boku trwa Monika Urbańczyk.Reklama
Obecnie jedyne, co łączy byłych partnerów, to wspólne potomstwo. W przeszłości tworzyli jednak zgrany duet i z chęcią opowiadali o swoim szczęściu w wywiadach. W tym udzielonym w 2000 roku "Vivie!" byli niezwykle szczerzy.
Rusin i Lisa zapoznała znana koleżanka. Mama Kingi wietrzyła podstęp
Wówczas wyjawili m.in., iż w istocie ich drogi przecięły się dzięki... Katarzynie Dowbor. To właśnie ona przekazała Lisowi numer telefonu o pięć lat od niego młodszej prezenterki.
"Wyglądała zabawnie: miała wtedy krótkie włosy i pyzate policzki. Ale bardzo mi się spodobała" - mówił gwiazdor telewizji, który później podpytywał starszą koleżankę o Rusin.
Początkowo Kinga nie była jednak przekonana co do tej relacji. Zaniepokoił ją komentarz mamy, która w tej potencjalnej znajomości wietrzyła podstęp.
"Dzwoni do mnie Kasia: '(...) chciałabym, żebyś poznała pewnego zdolnego dziennikarza. Nie wiem, czy go kojarzysz, nazywa się Tomasz Lis'. (...) Opowiedziałam o tym mojej mamie i do końca życia nie zapomnę jej reakcji: '(...) Nie daj się w to wrobić, to jest jakiś głupi dowcip. Zobaczysz, będą się z ciebie później śmiać'. I do końca myślałam, iż pewnie chodzi o jakiś zakład, nie chciałam robić żadnych ruchów..." - przyznała Rusin w rozmowie z magazynem.
Mimo to Lis nie odpuścił. Zadzwonił do niej dwa tygodnie później; słuchawkę, jak na złość, odebrała jej mama. Obawy pani Marii okazały się jednak zupełnie bezpodstawne. Zauroczeni sobą rozmówcy przegadali godzinę i jeszcze tego samego dnia poznali się na żywo. Kilka miesięcy później, gdy już wiedzieli, iż chcą na dobre być razem, Kinga musiała przypomnieć ukochanemu, by poprosił matkę o zgodę na ślub.
"To były spontaniczne oświadczyny, bez kwiatów, klękania. W takich sytuacjach Tomek jest kompletnie zagubiony" - przyznała.
Nie do wiary, co przekonało Rusin do Lisa. Kto by pomyślał...
Kinga Rusin nie potrzebowała wiele czasu, by przekonać się do zakochanego w niej kolegi. Ale to nie tylko jego niewątpliwe zalety sprawiły, iż postanowiła dać mu szansę. W istocie zadecydował kompletny przypadek, który młoda kobieta potraktowała jako znak...
"Siedzieliśmy w samochodzie, bo nie mieliśmy się gdzie podziać, i rozmawialiśmy. Pamiętam, iż Kinga (...) oświadczyła, iż poczuła, iż spędzi ze mną całe życie i nie ma żadnych wątpliwości, bo parę dni wcześniej była nad morzem i zobaczyła przy drodze małe liski. To absolutnie ją przekonało, iż jestem jej przeznaczony" - wyznał Tomasz.
Lis zawsze myślał, iż będzie "starym kawalerem", bo nie mógł wyobrazić sobie spędzenia życia u boku jakiejkolwiek partnerki. Rusin na własnym przykładzie doświadczyła, jak trudnym kompanem bywa dziennikarz. Silna osobowość to jedno, ale bycie samotnikiem to jeszcze inna kwestia.
"To niesamowite, gdy udawało mi się namówić cię na kino czy spacer" - zwracała się w 2000 roku do ukochanego.
On natomiast wypowiadał się o ich związku w samych superlatywach.
"Jest wspaniałą kobietą, matką i żoną. Nadajemy na tej samej fali, dokładnie się rozumiemy. jeżeli się spieramy i kłócimy, co się przecież zdarza, to wyłącznie o drobiazgi. (...) Nie przypominam sobie ani jednej kłótni o coś naprawdę ważnego. Nie nudzimy się ze sobą, cenię w Kindze jej równowagę. (...) Nie lubię publicznie używać wielkich słów, bo mnie to krępuje, ale cieszę się, iż jesteśmy razem i chcemy być razem" - mówił szczerze "Vivie!".
Zobacz materiał promocyjny partnera:Halo! Wejdź na halotu.polsat.pl i nie przegap najświeższych informacji z poranka w Polsacie.
Zobacz też: