Nazwał "Familiadę" głupią, powierzchowną i krzykliwą. Później pozwolili mu na jedną rzecz

g.pl 2 godzin temu
Wielu Polaków nie wyobraża sobie niedzieli bez "Familiady". Dokładnie 31 lat temu format zagościł na ekranach naszych telewizorów. Rozsławiły go jednak przede wszystkim żarty prowadzącego. Karol Strasburger w każdym odcinku zaskakuje nowym dowcipem. Oto jego najwybitniejsze swawole językowe.
Już od ponad 30 lat na antenie Telewizji Polskiej emitowana jest "Familiada". Pierwszy odcinek teleturnieju inspirowanego amerykańskim formatem "Family Feud" ukazał się w Polsce 17 września 1994 roku. Od tamtego czasu powstało ponad 3 tysiące odcinków. Oznacza to, iż mniej więcej tyle samo razy Karol Strasburger opowiedział żart, które w jego wydaniu są nazywane "sucharami". Z okazji rocznicy ekranizacji premierowego odcinka przygotowaliśmy dla was listę najlepszych dowcipów, którymi prowadzący uraczył gości w studio oraz widzów.


REKLAMA


Zobacz wideo Karol Strasburger pokazuje studio Familiady z okazji 20-lecia programu


Karol Strasburger nie chciał prowadzić programu. "Pomyślałem sobie, iż się w tym nie odnajdę"
Przygotowując się do realizacji polskiej wersji teleturnieju "Family Freud" producenci w roli prowadzącego widzieli Pawła Wawrzyckiego. Bez wątpliwości aktor znany z serialu "Graczykowie" czy roli doktora Romana Kidlera w "Daleko od noszy" stanąłby na wysokości tego zadania, ale na ten moment mało kto jest w stanie wyobrazić sobie "Familiadę" bez Karola Strasburgera. Co ciekawe, kilka brakło, a "król sucharów" nie nosiłby dziś należnego mu miana także z innych powodów. Do roli prowadzącego wytypował go reżyser Grzegorz Warchoł. Artysta nie widział się jednak w tym formacie, a zniechęcić miała go amerykańska odsłona programu.
Przecież to w ogóle nie dla mnie jest. Tam jest jakieś krzykliwe, takie powierzchowne i miejscami głupkowate, bym powiedział, działanie na planie. Pomyślałem sobie, iż się w tym nie odnajdę
- wyznał w rozmowie z Marcinem Mellerem w programie "Mellina". Na szczęście reżyser powiedział mu, iż polski odpowiednik nie musi być kopią 1:1 i iż Strasburger może prowadzić program w swoim stylu. Argument ten okazał się być skuteczny.
Zobacz też: Tadeusz Sznuk zdradził tajemnicę "Jednego z dziesięciu". Tego nie widać na ekranie
Dzisiaj "Familiada" nie jest już intelektualną rozgrywką na skojarzenia, a bardziej skupiskiem żartów prowadzącego, które na przestrzeni lat przeszły do historii. Nie sposób wyłonić z nich jeden najlepszy, dlatego przypomnimy kilka kultowych dowcipów, a wy zdecydujcie, jaki najbardziej przypada wam do gustu.


"Familiada": Odcinek 1 wyemitowano 31 lat temu. Sucharów jeszcze wtedy nie było
Warto zaznaczyć, iż w pierwszych odcinkach teleturnieju "Familiada" widzowie nie mogli usłyszeć żartów prowadzącego.
Miałem kłopot z tym, jak rozpoczynać 'Familiadę' i nagle jeden z moich kolegów kabareciarzy wpadł na pomysł, żebym na początek opowiadał żarty. I tak to się zaczęło
- opowiedział Karol Strasburger w wywiadzie z "CKM". A oto kilka dowcipów, którymi gospodarz programu rozluźniał atmosferę w studio:
Radiowóz rozpędzony, pędzi i wpada na drzewo. Wychodzi dwóch policjantów i jeden do drugiego mówi: Stasiu, tak gwałtownie na miejscu wypadku tośmy chyba nigdy nie byli
Przybiega leśnik do leśnika, zdenerwowany i mówi: - Stasiek, widziałem, jak dzik zaatakował twoją żonę. - Jak ją zaatakował, to niech się teraz broni.
Przychodzi facet na policję, żeby zgłosić włamanie. - Co zginęło? - Tylko telewizor. - A kiedy to było? - W niedzielę, po południu. - I co nikogo nie było w domu? - Była cała rodzina, ale akurat jedliśmy zupę
Dwóch żołnierzy wywiadowców szło przez las, nagle natrafili na ślady nieprzyjaciela. Jeden z nich, starszy stopniem mówi do młodszego: -Słuchajcie szeregowy, idźcie po tych śladach i zobaczcie, dokąd nieprzyjaciel poszedł. -A pan, panie kapralu? - Ja sprawdzę, skąd przyszedł
Jeden z panów udał się w podróż statkiem. Rozpoczął się sztorm, trochę huśtało. Podchodzi steward i mówi: -Przepraszam, czy szanowny pan sobie życzy posiłek do kajuty, czy też zje go pan w restauracji? -Wie pan co, niech pan od razu wyrzuci za burtę.
Pod sklepem kobieta spotyka biednego człowieka, który mówi: - Mogłaby mi pani dać trochę pieniędzy? Na chleb nie mam. Kobieta dała, po czym pyta: - A do pracy dlaczego pan nie pójdzie? - Bo nie ma w tym kraju pracy z moimi kwalifikacjami. - A kim pan jest? - Torreadorem
Więcej żartów w wydaniu króla sucharów można znaleźć na stronie "Familiady" w zakładce "żarty Karola".


Dziękujemy, iż przeczytałaś/eś nasz artykuł.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Idź do oryginalnego materiału